Jeżeli stacja kontroli pojazdów jest wpisana do rejestru przedsiębiorców, to jej badania są ważne. Kierowcy nie muszą ponawiać badań tylko dlatego, że starosta źle nadzorował stację. Stacjom, które dopuściły do ruchu niesprawne pojazdy, grozi odpowiedzialność karna.
Blady strach padł na kierowców po tym, jak Najwyższa Izba Kontroli ujawniła w ostatnim swoim raporcie, że starostwa powiatowe niewłaściwie nadzorują stacje kontroli pojazdów. Zdaniem NIK stacje, które były źle nadzorowane, skierowały na drogi po badaniach technicznych prawie 186 tys. samochodów. Kierowcy obawiają się, że badanie techniczne ich samochodu jest nieważne. Ministerstwo Infrastruktury wyjaśnia, że kierowcy nie muszą się jednak niczego obawiać, jeżeli stacja kontroli pojazdów jest wpisana w starostwie powiatowym do rejestru przedsiębiorców. Badania przeprowadzone w takich stacjach są ważne.
Nie oznacza to, że w samych stacjach do nieprawidłowości nie doszło. Jeżeli do ruchu dopuszczono niesprawny pojazd, to przedsiębiorcy i diagnoście grozi odpowiedzialność karna.
Zgodnie z prawem policja może natomiast zatrzymać dowód rejestracyjny dopiero wtedy, gdy okaże się, że badanie techniczne pojazdu zostało przeprowadzone przez stację, która nie ma do tego uprawnień. W konsekwencji taka sytuacja może mieć miejsce jedynie wtedy, gdy dana stacja była wykreślona z rejestru przedsiębiorców.

Podstawą jest wpis do rejestru

Zgodnie z par. 16 pkt 1 rozporządzenia ministra transportu i budownictwa z 10 lutego 2006 r. w sprawie szczegółowych wymagań w stosunku do stacji przeprowadzających badania techniczne pojazdów (Dz.U. nr 40, poz. 275) na stacji kontroli pojazdów powinna być umieszczona w widocznym miejscu kopia zaświadczenia potwierdzającego wpis do rejestru przedsiębiorców prowadzących stacje kontroli pojazdów. Jeżeli stacja wpisana jest do tego rejestru, a informacja ta jest umieszczona w widocznym miejscu w firmie, to w ocenie Departamentu Transportu Drogowego nie ma podstaw do kwestionowania wykonanych badań technicznych pojazdów - wyjaśnia Ministerstwo Infrastruktury.
NIK w swoim raporcie wykazała, że w niektórych powiatach i miastach funkcjonowały stacje kontroli, które działały przez pewien czas bez ważnego poświadczenia wydanego przez transportowy dozór techniczny. Dokument ten potwierdza, że stacja kontroli ma właściwe wyposażenie i spełnia warunki lokalowe wymagane przepisami prawa.
- Nikt jednak nie wykazał, że same badania techniczne pojazdów w tych miejscach zostały wykonane niezgodnie z procedurą - mówi Kazimierz Zbylut, prezes Polskiej Izby Stacji Kontroli Pojazdów. Zaznacza, że NIK wykazała jedynie, że starostwa niewłaściwie nadzorowały pracę podległych sobie stacji kontroli pojazdów. Tłumaczy, że powinny one odpowiednio wcześnie monitorować prowadzone przez siebie rejestry i informować przedsiębiorców, że upływa ważność poświadczenia zgodności wyposażenia i warunków lokalowych dla ich stacji kontroli pojazdów.
- W takiej informacji powinno być, zgodnie z ustawą o swobodzie działalności gospodarczej, wskazanie, że jeżeli w ciągu 90 dni przedsiębiorca nie dostarczy nowego poświadczenia, to zostanie wszczęta procedura wykreślenia firmy z rejestru przedsiębiorców prowadzących stacje. Jednak to, że przedsiębiorca jest w trakcie procedury uzyskiwania nowego poświadczenia, nie oznacza, że nie spełnia on określonych warunków. Dlatego policja nie może bez istotnych powodów skierować samochodów na powtórne badania techniczne - tłumaczy Kazimierz Zbylut.
- Gdyby stwierdzono, że nie została zachowana procedura badania technicznego określona odpowiednimi przepisami, wówczas istniałaby konieczność ponownego przeprowadzenia badania technicznego - dodaje.

Odpowiedzialność za badanie

NIK w swoim raporcie podaje przykład zatrzymania przez policję do kontroli autobusu, który miał kilka usterek technicznych. Kierowca przedstawił ważne badanie techniczne, ale został skierowany na kolejne badanie i do serwisu. Tego samego dnia autobus został jeszcze raz zatrzymany przez policję. Okazało się, że usterki nie zostały usunięte, ale pojazd miał przeprowadzone już badanie techniczne, które pozwalało na dopuszczenie go do ruchu. Tymczasem zgodnie z art. 179 kodeksu karnego, kto dopuszcza do ruchu pojazd mechaniczny w stanie zagrażającym bezpieczeństwu, naraża się na karę grzywny, ograniczenia wolności albo karę więzienia do lat dwóch.
- Za dopuszczenie niesprawnego pojazdu do ruchu odpowiada zarówno stacja kontroli pojazdów, jak i diagnosta. W takim przypadku trzeba jednak wykazać, że diagnosta zdawał sobie sprawę, że samochód rzeczywiście jest niesprawny, a mimo to dopuścił go do ruchu. To jednak nie jest takie łatwe - mówi dr Ryszard Stefański, profesor Wyższej Szkoły Handlu i Prawa oraz prokurator Prokuratury Krajowej. Tłumaczy, że takie przestępstwo jest ścigane z urzędu i jeżeli policjant dowie się o takim przypadku, to musi wszcząć śledztwo.
- Trzeba wówczas ustalić, czy usterki powstały po badaniu technicznym, czy były już wcześniej. Jeżeli wystąpiły one zaraz po badaniu technicznym i są poważne, wówczas jest możliwe wykazanie, że pojazd został dopuszczony do ruchu niezgodnie z prawem - stwierdza Ryszard Stefański.



Zatrzymanie dowodu

Zgodnie z prawem o ruchu drogowym policja ma prawo zatrzymać dowód rejestracyjny pojazdu, w przypadku gdy funkcjonariusze podczas kontroli stwierdzą, że badanie techniczne zostało przeprowadzone przez stację, która nie ma do tego uprawnień. Adam Jasiński, komisarz Komendy Głównej Policji, tłumaczy, że w takiej sytuacji kierowcy jest wystawiane pokwitowanie, które przez siedem dni uprawnia go do dalszej jazdy samochodem. W tym czasie musi on jeszcze raz pojechać na badanie techniczne do innej stacji, aby odzyskać dowód rejestracyjny. Zatrzymanie przez policję dowodu rejestracyjnego jest jednak możliwe dopiero wtedy, gdy dana stacja została wcześniej wykreślona przez starostę z rejestru.
Rafał Karbowniczek, prawnik z kancelarii Gessel, uważa, że zatrzymanie dowodu w takich sytuacjach jest mało prawdopodobne.
- W pierwszej kolejności należy przesądzić, czy zaświadczenie o przeglądzie technicznym wydane przez stację kontroli pojazdów jest w gruncie rzeczy nieważne - zaznacza Rafał Karbowniczek.
Ustawa - Prawo o ruchu drogowym w art. 84b wskazuje, że starosta (a w miastach na prawach powiatu prezydent miasta) powinien wykonywać nadzór nad stacjami kontroli pojazdów, a w przypadku stwierdzenia określonych nieprawidłowości wydać decyzję o zakazie prowadzenia przez przedsiębiorcę stacji kontroli pojazdów, co skutkowałoby skreśleniem z rejestru działalności regulowanej - tłumaczy.
- Przedsiębiorca nie powinien ponosić negatywnych konsekwencji zaniechań organu władzy publicznej, jakim jest starosta, na którym ciąży obowiązek dokonywania kontroli. Na przedsiębiorcy nie ciąży natomiast żaden obowiązek ubiegania się o taką kontrolę - mówi Rafał Karbowniczek.

Dochodzenie swoich praw

Zdaniem Rafała Karbowiczka kierowca mógłby dochodzić jednak zwrotu kosztów badania technicznego od stacji, która nielegalnie skontrolowała stan samochodu, a następnie dopuściła go do ruchu.
Karolina Zając, prawnik kancelarii Rachelski i Wspólnicy, twierdzi, że gdyby doszło do usterki pojazdu będącej następstwem nierzetelnie przeprowadzonego badania, to starosta powinien być organem właściwym do rozpatrywania skarg z tego tytułu.
- Wówczas przeprowadzenie badania technicznego pojazdu będzie wymagało powtórzenia zgodnie z wymogami prawa - mówi Karolina Zając.
Jej zdaniem, gdyby pomimo prawidłowo przeprowadzonego badania właściciel pojazdu odniósł szkodę, przysługiwałoby mu roszczenie do właściciela warsztatu, który dokonywał naprawy.
- Należy podkreślić, iż to poszkodowany będzie musiał udowodnić istnienie związku przyczynowego pomiędzy usterką pojazdu a wadliwie przeprowadzonym uprzednio badaniem technicznym - wyjaśnia Karolina Zając.



Z RAPORTU NAJWYŻSZEJ IZBY KONTROLI
Najwyższa Izba Kontroli negatywnie ocenia działalność starostów, jako organów odpowiedzialnych za sprawowanie nadzoru nad stacjami kontroli pojazdów. Jak wynika z raportu nadzór prowadzony był nierzetelnie i z naruszeniem obowiązujących przepisów prawa. Ocena ta dotyczy zarówno czuwania nad prawidłowym wykonywaniem obowiązków przez przedsiębiorców prowadzących SKP, jak i zatrudnionych w nich diagnostów, czyli najważniejszych ogniw w systemie badań technicznych pojazdów. NIK stwierdziła m.in., że w 30 proc. badanych powiatów starostowie nadawali uprawnienia diagnostom z naruszeniem prawa.
NADZÓR NAD STACJAMI DIAGNOSTYCZNYMI
Kompetencje starosty w zakresie nadzoru nad stacjami kontroli pojazdów:
1. Przeprowadzanie (co najmniej raz w roku) kontroli stacji kontroli pojazdów w zakresie:
● zgodności stacji z wymaganiami dotyczącymi przedsiębiorcy prowadzącego stację kontroli pojazdów
● prawidłowości wykonywania badań technicznych pojazdów,
● prawidłowości prowadzenia wymaganej dokumentacji;
2. Wydawanie zaleceń pokontrolnych i wyznaczanie terminu usunięcia naruszeń warunków wykonywania działalności gospodarczej w zakresie prowadzenia stacji kontroli pojazdów;
3. Wydawanie decyzji o zakazie prowadzenia stacji kontroli pojazdów, poprzez skreślenie przedsiębiorcy z rejestru działalności regulowanej, jeżeli przedsiębiorca:
● złożył wymagane oświadczenie niezgodne ze stanem faktycznym,
● nie usunął naruszeń warunków wykonywania działalności gospodarczej w zakresie prowadzenia stacji kontroli pojazdów w wyznaczonym przez starostę terminie,
● rażąco naruszył warunki wykonywania działalności gospodarczej w zakresie prowadzenia stacji kontroli pojazdów.