24 października 2007 r. Trybunał Konstytucyjny uznał, że pełnienie funkcji sędziów przez asesorów jest niezgodne z konstytucją, bo nie mają oni sędziowskiej gwarancji niezależności - powołuje ich minister, od którego zależy potem ich dalsza kariera - to minister bowiem decyduje, czy przedłożyć ich kandydatury na sędziów.
Wejście w życie wyroku odroczono na maksymalny czas 18 miesięcy, bo TK zdawał sobie sprawę, że "wyjęcie" z sądownictwa około dwóch tysięcy asesorów orzekających w drobnych sprawach, spowodowałoby zapaść w wymiarze sprawiedliwości.
Wyrok zacznie obowiązywać 6 maja. Z nowymi przepisami zdążono niemal na ostatnią chwilę, bo uchwaloną w listopadzie zeszłego roku ustawę o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury zawetował prezydent Lech Kaczyński. Weto Sejm odrzucił w styczniu.
KRS pracowała na "najwyższych obrotach" i opiniowała kandydatury asesorów na sędziów
Przez dłuższy czas trwały dyskusje nad rozwiązaniem problemu - Krajowa Rada Sądownictwa chciała utworzenia kolejnego, najniższego szczebla sędziów zwanych grodzkimi. Prezydent Lech Kaczyński był za "sędziami na próbę", których powoływałby najpierw na czas określony, a po kilkuletnim okresie i weryfikacji w KRS, dawałby "bezterminową" nominację. Ostatecznie prezydent dał się przekonać do odstąpienia od tego pomysłu.
"W ostatnim okresie do Krajowej Rady Sądownictwa średnio miesięcznie było przekazywanych po 150 kart zgłoszenia (wraz z dokumentacją w sprawie) na wolne stanowiska sędziowskie. Na ostanie posiedzenie Krajowej Rady Sądownictwa, które odbyło się w dniach 31 marca - 3 kwietnia 2009 r. przekazano kandydatury ponad 170 osób" - taką informację uzyskała PAP z działu kadr Ministerstwa Sprawiedliwości. Wynika z niej, że ostatnia grupa kandydatów trafi do KRS po świętach. Nie wiadomo, jak liczna ona będzie.
KRS, jak mówi rzeczniczka Rady sędzia Barbara Godlewska- Michalak, pracowała na "najwyższych obrotach" i opiniowała kandydatury asesorów na sędziów. Do okresu przedświątecznego pozostało około 300 asesorów, których większość prawdopodobnie nie uzyska już nominacji, bo zbyt krótko są asesorami i nie można jeszcze oceniać ich pracy i mianować na sędziów.
Najgorszy problem może być z procesami karnymi prowadzonymi przez asesorów, którzy nie zdążą do maja zostać sędziami
W sądach rejonowych tacy asesorzy - jak wynika z informacji zebranych przez PAP - odraczają już swoje rozprawy na dalekie terminy (lipiec, sierpień i późniejsze), aby nowi sędziowie, którzy przejmą od nich procesy, mogli się zapoznać z aktami.
Najgorszy problem może być z procesami karnymi prowadzonymi przez asesorów, którzy nie zdążą do maja zostać sędziami - prawo przewiduje, że po zmianie sędziego proces trzeba powtarzać od nowa. W procesach cywilnych czy z prawa pracy zmiana sędziego nie rodzi takiej konieczności.
Trudno przewidzieć, jak wielu z 300 asesorów bez sędziowskiej nominacji zechce przenieść się do adwokatury lub radców prawnych - obie korporacje zadeklarowały, że przyjmą asesorów na swe listy. Asesorzy mogą też pozostać w sądach i wykonywać czynności niezwiązane bezpośrednio z orzekaniem - czyli np. zadania referendarzy lub asystentów sędziowskich.
Ta ścieżka - zgodnie z ustawą o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury (KSSiP), daje asesorom możliwość uzyskania nominacji sędziowskiej po dodatkowym stażu.