Dziś za ujawnienie tajemnicy państwowej, służbowej, zawodowej, skarbowej czy bankowej grożą wysokie kary, łącznie z pozbawieniem wolności. Natomiast za nieudostępnienie informacji ustnej nie ma żadnej sankcji.
W Polsce mamy około 40 różnego rodzaju tajemnic, począwszy od tego, co jest w ustawie o ochronie informacji niejawnych, a kończąc na tajemnicy statystycznej i ustawie o ochronie danych osobowych - mówi dyrektor Wojciech Wiewiórski z MSWiA.
Gdy dokument zawiera jedną z tajemnic prawnie chronionych, urzędnik najczęściej z góry odmawia udostępnienia całości dokumentu.

Bez odwołania

- Ustawa o dostępie do informacji wymaga zmiany, gdyż procedura odwoławcza kuleje. Należy ostatecznie ustalić, które sądy są właściwe do rozpatrywania spraw związanych z dostępem do informacji: cywilne czy administracyjne - postuluje Maciej Berantt z Fundacji Helsińskiej.
- Trzeba też wyznaczyć precyzyjny termin dla organu administracji na udzielenie informacji, tak by sprawy nie trwały w nieskończoność, dodaje.
Komisja Europejska w 2008 r. wysłała do rządu polskiego wezwanie do usunięcia uchybień w prawie. Jej zdaniem nasza ustawa o dostępie do informacji publicznej nieprawidłowo dostosowuje Dyrektywę 2003/98 WE do prawa polskiego. W I kwartale tego roku zgodnie z planem rządowym projekt nowelizacji miał być gotowy. Są założenia, projektu nie ma nadal.

Podwójne wykorzystanie

Komisja Europejska uważa, że czym innym jest dostęp do informacji z sektora publicznego, a czym innym jej wykorzystanie - mówi dyrektor Grzegorz Sibiga z Instytutu Nauk Prawnych PAN.
- Obowiązująca ustawa reguluje tylko kwestię dostępu do informacji, lecz nie jej wykorzystanie. Trzeba rozróżnić dostęp do informacji jako realizację politycznego prawa obywatelskiego od pozyskiwania informacji z sektora publicznego na potrzeby obrotu, choćby tworzenia komercyjnych baz. Pomiędzy tymi zagadnieniami jest zależność: wykorzystać informację można tylko wówczas, gdy jest ona dostępna. Odróżnić też należy dostęp do danych w jawnej ewidencji gospodarczej, od przejęcia ewidencji jako bazy danych i włączenie jej do własnej komercyjnej bazy - dodaje dr Sibiga.

Co udostępniamy

Przy okazji dostosowania prawa do dyrektywy można poprawić wady obowiązującej ustawy.
- Nie ma jasnej definicji informacji publicznej, a ustawa stanowi jedynie, że: informacja publiczna to każda informacja o sprawach publicznych. Oprócz tego nie określa się precyzyjnie, kto jest zobowiązany jej udzielać, kiedy można odmówić udostępnienia informacji i w jaki sposób udostępnić informacje bez potrzeby składania pisemnego wniosku - twierdzi dr Sibiga.
Urzędnicy nie odróżniają często informacji publicznej od dokumentu urzędowego. Ustawa tego nie tłumaczy, a Komisja wytyka nam mylenie pojęć.
Orzecznictwo od lat wyjaśnia treść pojęcia informacja publiczna, ale przecież tylko znikomy odsetek spraw trafia do sądu. W sądach można bronić się, korzystając ze skargi na bezczynność organu.
- Polska stoi na stanowisku, że implementacja dyrektywy nastąpiła w przyjętej już przed przystąpieniem Polski do UE ustawy o dostępie do informacji publicznej. Uważamy jednak za wskazane znowelizowanie tej ustawy w 2009 roku - mówi Wojciech Wiewiórski.

Informacja nieformalna

W europejskim kodeksie dobrej administracji dominuje prymat nieformalnego dostępu do informacji publicznej. To znaczy tam, gdzie nie trzeba dochować drogi formalnej, nie wymaga się żadnego wniosku o udzielenie informacji. Nie stosuje się też procedur, gdy informacje można udostępnić ustnie lub na piśmie. Nasza ustawa tylko w jednym lakonicznym przepisie mówi o dostępie nieformalnym (art. 10 ust. 2).
- Brak właściwej regulacji prawnej ogranicza dostęp do informacji np. z zakresu prawa farmaceutycznego - mówi dr Marek Świerczyński z Baker & McKenzie.