Nikt nie naciskał na Wojciecha Miłoszewskiego - powiedział wiceprokurator generalny Jerzy Szymański Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, która zajęła się w czwartek domniemanymi naciskami na Miłoszewskiego, by złożył doniesienie na b. ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę (PiS).

Powodem zwołanego na wniosek PiS posiedzenia były medialne wypowiedzi Miłoszewskiego, które - według PiS - świadczą o tym, że wywierano nań takie naciski. PiS skierował już do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu przestępstwa nakłaniania Miłoszewskiego do fałszywych zeznań w celu oskarżenia Ziobry.

Doniesienie to rozpatrzy Prokuratura Okręgowa w Sieradzu; jednostka spoza apelacji warszawskiej, wyznaczona by uniknąć zarzutu braku obiektywizmu - poinformował Szymański. Dodał, że sprawa "rzekomych nacisków" na Miłoszewskiego będzie przedmiotem postępowania przez - jak podkreślił - niezależnego prokuratora.

Dziennikarzom Szymański powiedział, że to, co posłowie opozycji nazywają naciskami - a według niego jest to słowo nieadekwatne - to normalne czynności prokuratury, gdy jest podejrzenie przestępstwa. "Prokuratorzy mieli obowiązek zażądania od Miłoszewskiego złożenia określonego zeznania" - oświadczył.

"Kto tu kłamie?" - pytał poseł PiS Karol Karski

Pytany, czy nie obawia się, że prokurator w Sieradzu może teraz się kierować jego słowami, że nacisków nie było, Szymański odparł: "prokurator, który prowadzi sprawę, nie może sugerować się wypowiedziami publicznymi czy to prokuratora generalnego, czy ministra sprawiedliwości". Dodał, że on sam "tylko odpowiadał na pytania posłów".

Szymański mówił też, że nie było żadnych nacisków na ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego w sprawie złożenia przez niego wniosku do Sejmu o uchylenie immunitetu Ziobry. PiS twierdzi, że na ministra były naciski z Kancelarii Sejmu, by wniosek ten znalazł się jak najszybciej w Izbie - bo mówił o tym, nie ujawniając szczegółów, sam Ćwiąkalski w wywiadzie prasowym.

"Kto tu kłamie?" - pytał poseł PiS Karol Karski. Zwrócił uwagę, że wniosek podpisał prokurator krajowy Marek Staszak - poseł dopytywał, na jakiej podstawie. PiS podkreśla, że wniosek trafił do Sejmu błyskawicznie, co było precedensem.

Szymański odparł, że Staszak miał prawo podpisać pismo przewodnie do wniosku jako zastępca Ćwiąkalskiego. "Chodziło o to, żeby nie było podejrzenia, że sprawa jest upolityczniana przez samego ministra sprawiedliwości" - powiedział dziennikarzom. Posłom mówił też, że poprawność wniosku została szybko sprawdzona w Prokuraturze Krajowej. "Proszę nie czynić zarzutu prokuraturze, że wnioskowi nadaje się szybko bieg; przecież wymagacie od nas pośpiechu" - podkreślił.

W 2006 r. Miłoszewski - na polecenie Ziobry - zapoznał prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z aktami śledztwa paliwowego

Posłowie PiS zarzucali Ćwiąkalskiemu (miał tego dnia spotkanie w Brukseli), że wysyłając na komisję Szymańskiego, uchyla się od odpowiedzi, kto do niego dzwonił. Szymański nie był w stanie odpowiedzieć na wszystkie liczne pytania posłów PiS; komisja dała resortowi 30 dni na odpowiedź pisemną.

Zdaniem zabierających głos posłów PiS, wniosek w sprawie immunitetu Ziobry jest motywowany politycznie i kompromitujący, bo zawiera liczne błędy i manipuluje orzecznictwem. "Bójcie się prokuratorzy" - mówił poseł PiS Andrzej Dera, który twierdził, że trwa dziś w prokuraturze "polowanie na Ziobrę", a oni muszą w tym uczestniczyć. Prokuratura jest apolityczna - replikował Szymański.

W 2006 r. Miłoszewski - na polecenie Ziobry - zapoznał prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z aktami śledztwa paliwowego. Prokuratura w Płocku chce za to postawić Ziobrze zarzut przekroczenia uprawnień; wniosek o uchylenie jego immunitetu jest już w Sejmie (Ziobro zapowiadał, że się go zrzeknie). Wobec Miłoszewskiego jest zaś wniosek o uchylenie immunitetu prokuratorskiego za wykonanie polecenia Ziobry.

Miłoszewski mówił niedawno w mediach, że gdy powiedział płockiej prokurator, że nie złoży zawiadomienia na Ziobrę, bo nie widzi żadnego przestępstwa, odparła ona "że jak ona nie wykonana polecenia przyjęcia zawiadomienia, to wyląduje gdzieś tam w Gołdapi czy Suwałkach". Miłoszewski wiąże wniosek w sprawie swego immunitetu z tą odmową. PiS uważa, że wszystko to rodzi podejrzenie przestępstwa ze strony prokuratorów i że "naciski są teraz, a nie pod rządami PiS".