Prezydent Lech Kaczyński zdecydował się skierować do Trybunału Konstytucyjnego nowelizację ustawy o opłatach abonamentowych - poinformowało w poniedziałek wieczorem Biuro Prasowe Kancelarii Prezydenta.

Nowela, zainicjowana przez Platformę Obywatelską, rozszerza katalog osób zwolnionych z opłacania abonamentu radiowo- telewizyjnego. Zgodnie z nią abonamentu nie musieliby płacić m.in. emeryci i trwale niezdolni do pracy renciści, a także: bezrobotni, uprawnieni do świadczeń socjalnych i przedemerytalnych.

Zwolnienie z abonamentu objęłoby też osoby represjonowane za działalność na rzecz niepodległej Polski i osoby internowane w stanie wojennym.

Wiceszef klubu PO Grzegorz Dolniak pytany wieczorem o decyzję prezydenta odparł, że to jest taka "gra na zwłokę" ze strony Lecha Kaczyńskiego tak, by nowelizacja nie mogła wejść w życie.

Zdaniem polityka Platformy decyzja Lecha Kaczyńskiego jest także dowodem na pewną niekonsekwencję w postępowaniu prezydenta, gdyż nowela ta zwalnia z opłaty abonamentowej osoby w najtrudniejszej sytuacji materialnej. "Prezydent skorzystał z przywileju, który mu przysługuje. Teraz zostawmy tę sprawę już Trybunałowi" - powiedział Dolniak.

Jednocześnie według wiceszefa klubu PO gest prezydenta jest także pokazaniem, "kto tu rządzi" i następstwem decyzji o zawetowaniu noweli ustawy o radiofonii i telewizji (która miała zmienić sposób powoływania zarządów i rad nadzorczych TVP i Polskiego Radia oraz ograniczyć kompetencje KRRiT).

Obecnie z opłacania abonamentu zwolnieni są m.in.: inwalidzi I grupy i osoby, które ukończyły 75 lat

Według szacunków Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji gdyby nowelizacja weszła w życie media publiczne straciłyby rocznie ok. 240 mln zł.

W piątek zastrzeżenia wobec nowelizacji ustawy abonamentowej wyraził w liście do prezydenta Lecha Kaczyńskiego szef Europejskiej Unii Nadawców (EBU) Fritz Pleitgen. Pleitgen wskazał m.in., że nowela "drastycznie i ze skutkiem natychmiastowym (ustawa ma wejść w życie w ciągu 30 dni) obniży wysokość finansowania TVP i Polskiego Radia z publicznych środków", a jednocześnie nie wskazuje ona żadnego źródła pokrycia tej straty finansowej.

Od początku kadencji prezydent po raz pierwszy zdecydował o odesłaniu ustawy do Trybunału Konstytucyjnego.