Trybunał Konstytucyjny odroczył dziś postępowanie w sprawie sporu kompetencyjnego między prezydentem a premierem. Przedmiotem sporu było określenie organu, który wyznacza skład delegacji polskiej na szczyt Rady Europejskiej.

Wniosek premiera o rozstrzygniecie sporu kompetencyjnego wynika z konkretnego działania. Można je określić jako spór o to, kto ma ustalać skład delegacji Polski na posiedzenie Rady Europejskiej. Konflikt powstał w czasie przygotowań do szczytu w październiku 2008 roku.
Stanowisko przedstawicieli prezydenta opierało się na twierdzeniu, ze w ogóle nie ma sporu kompetencyjnego między dwoma organami państwa w rozumieniu konstytucji. Wobec tego postępowanie przed Trybunałem Konstytucyjnym powinno być umorzone – twierdził Piotr Kownacki, szef kancelarii prezydenta.

- Spór kompetencyjny istnieje – replikował natomiast przedstawiciel prokuratora generalnego Andrzej Pogorzelski. – Rację w tym sporze ma prezes Rady Ministrów.
- Czym innym jest kompetencja organu, a czym innym zadania, jakie wykonuje – dodaje prokurator Andrzej Stankowski. – Kompetencje prezydenta są wyraźnie określone w art.133 konstytucji. Zgodnie z nimi prezydent jest upoważniony do ratyfikacji umów, mianuje ambasadorów, przyjmuje listy uwierzytelniające, współdziała z Prezesem Rady Ministrów i właściwym ministrem w dziedzinie polityki zagranicznej. Przy podejmowaniu decyzji o udziale w konferencjach międzynarodowych obowiązuje zasada lojalnego współdziałania w wykonywaniu kompetencji. Ta zasada sprawia, że państwo prawa jest funkcjonalne. Trudno sobie wyobrazić konstytucję, która przewidywałaby wszystkie możliwe spory między organami władzy wykonawczej.

Prokurator generalny uważa, że w dziedzinie polityki zagranicznej stosunków z innymi państwami właściwy jest prezes Rady Ministrów. Jednak skład delegacji na szczyt Rady Europy powinien być ustalany w porozumieniu dwóch organów władzy wykonawczej w zależności od tematu konferencji. A zatem należy każdorazowo ustalać reprezentację naszego kraju:
- Prawo do ustalenia składu delegacji na konferencję Rady Europejskiej jest na tyle kompetencją szczegółowa, że powinno przysługiwać organowi, który sprawuje ogólne kierownictwo w dziedzinie stosunków miedzy państwami, a więc Prezesowi Rady Ministrów. Prezydent może wziąć udział w posiedzeniach Rady Europejskiej tylko wyjątkowo i tylko wówczas, gdy przestawia stanowisko rządu powiedział Maciej Berek szef Centrum Legislacyjnego rządu.
Profesor Andrzej Dudek z kancelarii prezydenta replikował:
- Prezydent nie jest reprezentantem rządu. Może wspierać premiera w działaniach, ale prezydent jest najwyższym przedstawicielem RP i gwarantem ciągłości władzy państwowej, czuwa nad przestrzeganiem konstytucji i niepodzielności terytorium. Udział prezydenta w szczytach nie narusza zasad konstytucji – mówił profesor.
- W art. 133 wyraźnie wskazuje, że głowa państwa współdziała z Prezesem Rady Ministrów i właściwymi ministrami, ale hierarchicznie jest organem nadrzędnym – podsumował szef kancelarii prezydenta, Piotr Kownacki. – Dlatego prezydent nie może wykonywać decyzji premiera. Nigdy tez obecność prezydenta na unijnych szczytach nie utrudniała przedstawienia stanowiska przez Polskę.
- Rozstrzygnięcie sporu będzie leżało w interesie państwa i jego organów dzisiaj i w następnych latach – komentuje szef Centrum Legislacyjnego rządu Maciej Berek.




Czym jest Rada Europejska?
Jest to główny organ polityczny Unii Europejskiej o najwyższej randze dyplomatycznej. Zasady organizacji szczytów opracowano w Sewilli, w czerwcu 2002 roku. Rada Europy zbiera się dwa razy w ciągu sześciu miesięcy. Każdej delegacji przysługują dwa miejsca w sali posiedzeń. Liczebność delegacji ogranicza się do 20 osób z każdego państwa członkowskiego. W praktyce na szczytach reprezentują dwuosobowo: premier i prezydent tylko kilka państw, takie jak Finlandia, Czechy, Rumunia.