Za niezgodny z konstytucją Trybunał Konstytucyjny uznał dziś przepis kodeksu etyki lekarskiej, nakazujący lekarzom "szczególną ostrożność" w opiniach o działalności zawodowej innego lekarza.

Według orzeczenia TK, przepis jest niekonstytucyjny "w zakresie, w jakim zabrania prawdziwej i sprawowanej w interesie publicznym krytyki" lekarzy.

Zaskarżony do TK przepis kodeksu etyki lekarskiej stanowi, iż "lekarz powinien zachować szczególną ostrożność w formułowaniu opinii o działalności zawodowej innego lekarza, w szczególności nie powinien publicznie dyskredytować go w jakikolwiek sposób".

"Zabroniona jest krytyka nieprawdziwa lub nieadekwatna w stosunku do krytykowanego postępowania"

Uzasadniając wyrok, sędzia TK Teresa Liszcz mówiła, że zakwestionowany zapis można i powinno rozumieć się w sposób taki, iż zabroniona jest tylko krytyka nieprawdziwa lub nieadekwatna w stosunku do krytykowanego postępowania. Dodała jednak, że sądy lekarskie w praktyce stosują inną, szerszą wykładnię przepisu.

Jak zaznaczyła, sądy lekarskie za publiczne dyskredytowanie uważają "zazwyczaj każdą publiczna krytykę, nie badając z reguły motywów jej wygłoszenia ani prawdziwości stawianych zarzutów". "Z wypowiedzi Naczelnego Sądu Lekarskiego wynika, że pojęcie dyskredytowania jest używane w znaczeniu uproszczonym" - mówiła Liszcz.

"Nie jest konieczna zmiana treści przepisu, ale jego wykładnia i rozumienie przez sądy lekarskie"

Według Trybunału nie jest więc konieczna zmiana treści przepisu, zmienić się jednak musi jego wykładnia i rozumienie przez sądy lekarskie. "Pożyteczna byłaby jednak taka zmiana brzmienia przepisu, aby jego treść nie mogła być wypaczana przez organy go stosujące" - zastrzegł TK.

W opinii TK ograniczenie prawa do krytyki w stosunku do lekarzy jest uzasadnione ochroną zdrowia publicznego i zaufania pacjenta do służby zdrowia. Jednakże, zdaniem Trybunału, "nie można utożsamiać krytyki konkretnego lekarza z krytyką zawodu jako całości".

"Uzasadniona krytyka konkretnego lekarza na dłuższą metę działa na rzecz umocnienia zaufania do całej grupy zawodowej, bo pacjenci są spokojni, że jeśli jakiś lekarz popełnia błędy, to nie będzie to "zamiecione pod dywan" - podkreśliła Liszcz.

Przewodniczący rozprawie sędzia Janusz Niemcewicz powiedział w rozmowie z dziennikarzami, iż "w praktyce sądów lekarskich, jeśli będą one chciały się utrzymać w ramach zgodnych z prawem, to będą musiały stosować przepis tylko w zakresie wskazanym przez TK".

Skargę złożyła lekarka, która skrytykowała na łamach prasy badania dzieci przeprowadzone w celach naukowych

Skargę konstytucyjną na zapis kodeksu etyki lekarskiej złożyła lekarka, pracownica naukowa Akademii Medycznej we Wrocławiu, która skrytykowała na łamach prasy badania dzieci przeprowadzone w celach naukowych na uczelni. Władze uczelni ukarały ją za to naganą, a Naczelny Sąd Lekarski w czerwcu 2006 roku wymierzył jej karę upomnienia. Po dzisiejszym wyroku TK lekarka będzie mogła wznowić postępowanie w swojej sprawie.

Jak ocenił pełnomocnik skarżącej, mec. Zbigniew Hołda, w świetle wyroku, lekarka miała prawo do wygłoszenia publicznej krytyki, gdyż "w swoim przekonaniu opierała się na prawdzie i działała w interesie publicznym".

"Są grupy zawodowe, w których należy być bardziej odpowiedzialnym za wypowiadane słowa"

Natomiast Konstanty Radziwiłł, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej, która wnosiła o oddalenie skargi powiedział, że wyrok TK "potwierdza, że są grupy zawodowe, w których należy być bardziej odpowiedzialnym za wypowiadane słowa i taką grupą są lekarze".

Podkreślił, że wyrok nie nakazał zmiany treści przepisu. Zdaniem Radziwiłła z wyroku wynika jedynie, że każda, "nawet mniej kulturalna forma krytyki, jeśli spełnia kryterium prawdziwości i jest w interesie publicznym, jest dopuszczalna".

Zgodnie z zapisem konstytucji "każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji".