FORUM CZYTELNIKÓW
  • Z przykrością muszę stwierdzić, że nie mam szans na odbycie aplikacji. Uważam jednocześnie, że pięć lat studiowania na jednym z lepszych uniwersytetów w Polsce (UAM w Poznaniu) oraz ponad dziesięć lat praktyki związanej z tworzeniem i stosowaniem prawa (pracuję w administracji publicznej, dokładnie w samorządzie - miasto na prawach powiatu) w przypadku ambitnej osoby jest wystarczające dla stwierdzenia, że jest dobrym prawnikiem. Dla mnie i dla moich kolegów - prawników szansą na dalszy rozwój zawodowy i spełnianie się w wymarzonym zawodzie jest ustawa o licencjach prawniczych. Liczę na Was! - A. Rychlińska.
  • W nr. 163 napisaliście, że aplikanci rezygnują z praktyki w kancelariach, bo nie mają patronów. Większość kandydatów zdaje na państwową aplikację i drugą - na adwokacką lub radcowską. Są takie osoby, które wolą być sędzią czy prokuratorem. Pomijając fakt, że w tym roku pytania były jak z kosmosu, to niektórzy jednak rezygnują z sądowej, jak posłuchają starszych kolegów, że pozaetatowa jest bezpłatna, po aplikacji nie ma pracy itd. W tej kwestii nikt nie zadbał o aplikantów w ogóle. Gdyby zająć się również aplikacjami państwowymi i racjonalnie je zorganizować w taki sposób, że ministerstwo zamiast nakładać więcej obowiązków na sędziów i jeszcze podważać ich autorytet, powinno zwiększać etaty i wynagrodzenia - wtedy nie byłoby takich problemów też z samorządowymi aplikacjami, bo część wybrałaby państwowe - YinX.
  • Artykuł w nr 163 „Aplikanci rezygnują” - to jest jeszcze jeden dowód, że do tej pory superklika rządziła przyjęciami na aplikację, bo gdyby w latach poprzednich były normalne zasady to: po pierwsze, ludzie, którzy kończyli studia kilka lat do tyłu zrobiliby aplikacje (teraz mogli zostać patronami) już dawno temu i teraz nie byłoby żadnego szturmu, a po drugie, skoro jest za mało patronów, tzn. że same korporacje się przyznają, że panował nepotyzm i przyjmowano tylko kilka osób z rodzinki na aplikacje, co teraz skutkuje tym, że nie ma patronów. Za kilka lat radcowie i adwokaci będą zapraszać do robienia aplikacji u nich, bo nie będzie tylu aplikantów, a kimś będą musieli robić! Chciałbym przypomnieć, że u nas jest najniższa liczba prawników na 1 tys. mieszkańców w Europie - Ryszard.
  • To bałamutne twierdzenie, że skoro w danym okręgu (OIRP) jest - załóżmy - 445 radców prawnych spełniających korporacyjny wymóg pięcioletniej praktyki - uprawniającej do sprawowania patronatu, to w sytuacji gdy aplikantów radcowskich jest ledwie 82, nie powinno być żadnych trudności w rozdzieleniu aplikantów na radców - patronów.
Cała jednak rzesza radców prawnych nie prowadzi żadnej praktyki prawniczej, pracując na etatach w urzędach, instytucjach czy w innych podmiotach. Tam z reguły w ogóle nie wchodzi w rachubę sprawowanie opieki nad jakimś aplikantem, tj. osobą z zewnątrz.
Radca ma więc spotykać się z aplikantem po godzinach swojej pracy? Ale w takim razie do czego miałaby być sprowadzona praktyka aplikantów? Do spotkań, bez kontaktu z aktami, klientami, problemami in concreto? Fikcja - Aplikant.
■ Patronat to przede wszystkim odpowiedzialność za aplikanta i jego rozwój, nie tylko zawodowy. Nie każdy jednak chce być patronem, nie każdy czuje się powołanym do tego rodzaju działalności i wiążącej się z tym odpowiedzialności. I to nawet nie kwestia pieniędzy. Tylko ewentualnie przymuszania do sprawowania patronatu czy innych rzeczy, na które nie ma najmniejszej ochoty.
I jeszcze jedna kwestia: nie każdy radca prawny nadaje się na patrona. I to nie tylko ze względów osobowościowych czy ewentualnie podeszłego wieku - Aplikant sądowy ze Szczecina.