Rośnie liczba wypadków drogowych powodowanych przez kierowców z innych krajów. W tym roku oznacza to 68 zabitych i 692 rannych
Wypadki i kolizje na polskich drogach / Dziennik Gazeta Prawna
Od stycznia do września zagraniczni kierowcy spowodowali na naszych drogach 481 wypadków. To o ponad 100 więcej niż w ubiegłym roku. Tym samym udział obcokrajowców w ogóle wypadków w Polsce przekracza 2 proc. To nadal niewiele, jednak jeszcze w 2013 r. ten udział był trzykrotnie niższy – wynika z danych Komendy Głównej Policji.
Na ten wzrost zapracowali przede wszystkim obywatele Ukrainy. W tym roku spowodowali już 336 wypadków – ponad 45 proc. więcej niż przed rokiem. Na drugim miejscu są Niemcy – sprawcy 50 wypadków, o 5 więcej niż przed rokiem. Na trzecim miejscu są Białorusini. Ci ostatni spowodowali ich 20, o 9 mniej niż przed rokiem. W pierwszej piątce znajdują się jeszcze Rosjanie oraz Litwini. Zestawienie nie jest zaskoczeniem dla policji.
– Polska z racji swego położenia jest krajem tranzytowym i zdecydowanie największy odsetek cudzoziemców wjeżdżających i przejeżdżających przez nasz kraj to obywatele państw ościennych, szczególnie z linii wschód – zachód – wyjaśnia Michał Gaweł, starszy inspektor z KGP.
Tylko przez ukraińską granicę w 2017 r. do Polski wjechało ponad 6 mln samochodów osobowych, ponad 730 tys. pojazdów ciężarowych i prawie 150 tys. autobusów.
Ruch turystyczny i przewozy gospodarcze to niejedyny powód rosnących statystyk. Kolejnym jest ten, że coraz więcej obywateli zza wschodniej granicy decyduje się, by pracować i mieszkać w Polsce, co przekłada się na wynajem mieszkania i zakup samochodu.
Średnia płaca w naszym kraju w tym roku wynosi nieco ponad 3,4 tys. zł netto, czyli około 790 euro miesięcznie. Dla porównania na Ukrainie jest to ponad 200 euro. Przybywa więc osób, które starają się o zatrudnienie.
W 2017 r. powiatowe urzędy pracy zarejestrowały ponad 1,7 mln oświadczeń o zamiarze powierzenia wykonywania pracy osobom z Ukrainy. W 2016 r. było to nieco ponad 1,2 mln. Osoby te znajdują zatrudnienie przede wszystkim w deficytowych w naszym kraju zawodach. Mowa przede wszystkim o kierowcach, menedżerach transportu czy mechanikach.
Główny Inspektorat Transportu Drogowego wydał w tym roku ponad 53,5 tys. tzw. świadectw kierowców (potwierdzenie kwalifikacji osób prowadzących pojazdy ciężarowe) dla obywateli krajów trzecich zatrudnionych w Polsce. W tym ponad 41 tys. dla obywateli Ukrainy. Dla porównania w 2013 r. było ich 5,6 tys. (w tym 3,5 tys. dla kierowców z Ukrainy).
– To dane dotyczące tylko międzynarodowego transportu drogowego. A kierowców z Ukrainy mamy też w firmach realizujących tylko przewozy krajowe czy w komunikacji miejskiej. Przyjmuje się, że może być ich już 100 tys. Wszystkich uprawiających zawód kierowcy jest 600 tys. – mówi Maciej Wroński, prezes Związku Pracodawców „Transport i Logistyka Polska”.
Choć liczba Ukraińców zatrudnionych w branży przewozowej rośnie, to i tak nie wyczerpuje to zapotrzebowania na szoferów.
– Tyle że najlepsi kierowcy ze Wschodu zostali już zwerbowani. Ci teraz przyjmowani często mają kiepskie kwalifikacje. O ile duże firmy przewozowe stać na ich dodatkowe przeszkolenie, o tyle mniejsze już nie. No i w sytuacji, gdy rośnie popyt na transport, zaczyna brakować na to czasu – zauważa Wroński.
Przybywa też obcokrajowców zatrudnianych przez przedsiębiorstwa taksówkowe. – I nie chodzi tylko o Ubera. Zatrudniają ich już wszyscy. Także my. Gdy brakuje rąk, cenni są wszyscy, którzy się zgłoszą – mówi taksówkarz jeżdżący w jednej z większych korporacji w Warszawie.
36 proc. wypadków spowodowanych przez obcokrajowców wynika z niedostosowania prędkości do warunków ruchu. Kolejne 25 proc. to efekt nieudzielenia pierwszeństwa przejazdu, a 16,5 proc. niezachowania bezpiecznej odległości między pojazdami. Wśród innych przyczyn jest nieprawidłowe wyprzedzanie czy zachowanie wobec pieszego.
Skutkiem jest 68 zabitych i 692 rannych w wypadkach spowodowanych przez obcokrajowców. To wzrost odpowiednio o 50 proc. i 30 proc.