Państwowa Komisja Wyborcza przyjęła stanowisko, w którym wyjaśnia, jakiego rodzaju dopiski na karcie do głosowania mogą być uznane za znak „x”, a jakie - już niekoniecznie. Dotarliśmy też do budzących kontrowersje materiałów szkoleniowych, z jakimi zapoznają się teraz członkowie komisji wyborczych. Zawarta jest tam np. rada, by w razie wątpliwości, czy dany głos jest ważny, nie dzwonić do komisarza wyborczego czy delegatury KBW. Jak słyszymy, takie praktyki jeszcze cztery lata temu były niemal na porządku dziennym.

- Tzw. zamazanie kratki w sposób, w rezultacie którego da się wyróżnić przecinające się linie, także wypełnia definicję znaku „x” (co najmniej dwie linie przecinające się w obrębie kratki) - wynika z najnowszego stanowiska PKW. To potwierdza tezę, że jeśli postawimy „x”, a następnie go zamażemy, głos i tak zostanie uznany za ważny.
Co więcej, spore znaczenie może mieć także to, w jaki sposób kratka zostanie zamazana. - „Jednolite zamazanie kratki może powodować niepewność, czy pod nim znajduje się znak X, co stwarza ryzyko uznania głosu za nieważny” - podaje PKW i apeluje, by wyborcy po prostu nie zamazywali żadnych kratek, tylko stawiali krzyżyk przy nazwisku swojego kandydata.

Z naszych informacji, uzyskanych w kilku źródłach, wynika, że pierwotnie PKW miała przyjąć bardziej jednoznaczny kurs, jeśli chodzi o jednolite zamazanie kratki. Chodziło o przecięcie teorii spiskowych tworzonych w Internecie, jakoby postawienie „x” w jednej kratce i zamazanie np. markerem wszystkich pozostałych kratek miało gwarantować, że nikt w komisji nie dostawi „x” gdzie indziej. Bardziej oryginalne rady mówią np. o wycięciu pozostałych kratek nożyczkami.

Pierwotny cel części osób pracujących w Krajowym Biurze Wyborczym i PKW był taki, by jednolite zamazanie kratki również traktować jako co najmniej dwie przecinające się linie (a więc jako kodeksowy znak „x”) i uznawanie takich głosów za nieważne. Takiej twardej linii miał oponować szef PKW Wojciech Hermeliński. Efektem wielogodzinnych dyskusji sędziów jest wczorajsze, dość niejednoznaczne stanowisko. - Nie możemy zakładać, że jednolite zamazanie to przecinające się linie. To ostrzeżenie dla wyborców, by nie mazać po karcie wyborczej - tłumaczy nam szef PKW.

Do najwyższego organu wyborczego wpływa mnóstwo próśb o wyjaśnienie, czy w myśl nowego kodeksu wyborczego kartę do głosowania wypełnioną w ten czy inny sposób należy uznać za ważny. Jednym z podmiotów pytających PKW jest np. Ruch Kontroli Wyborów.

O trudnościach, z jakimi zmierzyć się muszą sędziowie PKW, piszemy dziś na pierwszej stronie Dziennika Gazety Prawnej. Nowy kodeks wyborczy, zmienił definicję znaku „x” (co najmniej dwie przecinające się linie) i dopuszcza dopiski na kartach wyborczych. Jeśli ktoś postawi wyłącznie znak „x”, sprawa jest raczej prosta. Gorzej, jeśli na karcie pojawią się jakieś dopiski albo komuś omsknie się ręka. Biorąc pod uwagę fakt, że w Internecie aż roi się o porad, co zrobić, by mieć pewność, że nasz głos nie zostanie sfałszowany, PKW zwyczajnie nie będzie w stanie do dnia I tury wyborów wyjaśnić wszystkich pojawiających się pytań i teorii.

Najwięcej dyskusji budziła dotąd sytuacja, w której na przy nazwisku jednego kandydata będzie postawiony „x”, a przy nazwisku innego taki sam krzyżyk, tyle że zamazany. Obawa była taka, że w ten sposób na masową skalę można byłoby fałszować głosy.

Dotychczasowe interpretacje tej sytuacji powodowały, że te obawy były uzasadnione. - „Intencją dotychczasowego przepisu, który zabraniał stawiania jakichkolwiek innych znaków w obrębie kratki, było zabezpieczenie przed ewentualnym „dostawieniem” przez postronne osoby znaku „x” przy nazwisku innego kandydata i zamazywaniem postawionych znaków „x”. W myśl noweli postawienie znaku „x”, a następnie zamazanie kratki i postawienie znaku „x” przy innym kandydacie będzie powodowało, że głos pozostaje ważny, gdyż zamazanie kratki należy traktować jako dopisek niepowodujący nieważności głosu” - stwierdza szef PKW Wojciech Hermeliński w wydanej niedawno książce „Konsekwencje rewolucji w prawie wyborczym, czyli jak postawić krzyżyk i dlaczego w kratce”.

W PKW w ostatnich dniach trwały burzliwe dyskusje, jak interpretować tę i inne wątpliwe sytuacje związane z ważnością głosu. Ich efektem jest chociażby wczorajsze stanowisko PKW, pod którym podpisał się Wojciech Hermeliński, a w którym podejście do zamazanej kratki tym razem jest, jak widać, odmienne. Przypomnijmy raz jeszcze - zgodnie z nim, zamazanie „x” w jednej kratce i postawienie krzyżyka w innej, powinno spowodować nieważność głosu (bo zamazanie traktujemy jako co najmniej dwie przecinające się linie, czyli kodeksowy „x” - a skoro mamy dwa krzyżyki, głos należy odrzucić). Sytuacja jest w miarę jasna, jeśli zamazanie ma postać wielu przecinających się linii. Bo jeśli kratka zostania zamazana w sposób jednolity, mogą już pojawić się problemy interpretacyjne (PKW mówi tylko o ryzyku nieważności głosu).

W DGP opisywaliśmy inne przypadki, które sędziowie PKW brali pod lupę. Co jeśli ktoś, zamiast zagłosować, napisze jakieś słowa, np. „lenie”? Może się okazać, że jego głos będzie… ważny. Wystarczy, że w obrębie którejś kratki akurat przetną się dwie linie z napisu „lenie”. Wtedy, jak nam wskazują niektórzy rozmówcy, można to uznać za „x” w myśl kodeksu wyborczego. Dla innych - to czysty absurd.

Politycy partii rządzącej problemu nie dostrzegają. - Wszystko jest zupełnie jasne. Problemy robi się ze sprawy najbardziej oczywistej, można i tak. Tylko czy to powinno być zadanie mediów, aby komuś mieszać w głowie, to nie wiem - skomentował sprawę na Twitterze poseł PiS Łukasz Schreiber, jeden z autorów nowego kodeksu wyborczego (nowelizacji poselskiej).

W meandrach związanych z tym, co uznać za „x”, a co za nic nieznaczący dopisek, próbują się zorientować członkowie komisji wyborczych. Aktualnie przechodzą szkolenia m.in. dotyczące tego, kiedy głosy uznać za ważne lub nie.

W prezentacji KBW przedstawianej na tych szkoleniach, do której udało nam się dotrzeć, przedstawione są niektóre sytuacje mogące budzić wątpliwości. Zawarte są tam wytyczne, jakimi komisje powinny się kierować:
- W przypadkach wątpliwych należy przyjmować, że znakiem „x” postawionym w kratce są co najmniej dwie linie, które przecinają się w obrębie kratki.
- Ustalenie, czy postawiony znak jest znakiem „x” w rozumieniu Kodeksu wyborczego oraz czy postawiony jest on w kratce, czy poza nią, należy do komisji
- Wszelkie znaki, wykreślenia, przekreślenia, w tym również i znak „x” postawiony przez wyborcę poza przeznaczoną na to kratką, traktuje się jako dopiski, które nie wpływają na ważność głosu
- Wszelkie inne znaki niż znak „x”, tj. niebędące co najmniej dwiema liniami, które przecinają się w obrębie kratki, naniesione w obrębie kratki, również nie wpływają na ważność głosu.



W prezentacji z tych szkoleń jest informacja, że tylko komisja ds. ustalenia wyników głosowania decyduje o ważności głosu i że „nie ma możliwości występowania z pytaniami w tym zakresie do innych podmiotów, w tym do komisarza wyborczego, urzędnika wyborczego czy delegatury KBW”.
- Jeżeli nie ma prostej definicji znaku „x”, to z pewnością zaburzy to pracę komisji wyborczych. A już mówienie o tym, by w razie wątpliwości nawet nie dzwonić do komisarza wyborczego czy delegatury KBW, wydaje się nie w porządku. To komisarze pełnią nadzór nad wyborami i powinni służyć radą w takich sytuacjach - ocenia dziś na łamach DGP Beata Tokaj, była szefowa KBW.

Nieco łagodniej wypowiada się sędzia Wojciech Hermeliński. - W wytycznych PKW tego zastrzeżenia nie zamieszczaliśmy, faktycznie wynika to z materiałów szkoleniowych KBW.

Zakazu konsultowania nie ma, chodzi o to, by decyzje nie były podejmowane poza komisjami. Być może zastrzeżenie to powinno być inaczej sformułowane, by nie tworzyć przeświadczenia, że komisje w ogóle nie mogą dzwonić i się konsultować - ocenia.

O komentarz poprosiliśmy obecną szefową KBW Magdalenę Pietrzak. - Nikt nigdy nie powiedział, że nie udzielimy odpowiedzi na pytania. Zgodnie z kodeksem wyborczym do komisarza wyborczego należy udzielanie wyjaśnień. A czym innym jest udzielanie wyjaśnień dotyczących ogólnych zasad, a czym innym stwierdzeniem tego, czy dany głos jest ważny, czy nie. Od tego jest tylko i wyłącznie komisja wyborcza, która ma przed sobą kartę - wyjaśnia nasza rozmówczyni.

Problemy wynikające z interpretacją ważności głosu zdają się wykorzystywać niektóre komitety wyborcze. W ubiegłym tygodniu PKW stwierdziła, że pojawiające się w niektórych materiałach wyborczych sformułowania w rodzaju „Jeżeli chcecie Państwo wybrać (…) proszę postawić X w «okienku» przy jego imieniu i nazwisku (…) jeżeli ktoś zaznaczy X przy innym nazwisku na karcie wyborczej, karta zostanie uznana za nieważną” wywołują wątpliwości i zaniepokojenie wyborców. - Państwowa Komisja Wyborcza zwraca uwagę, że sformułowania takie (bez wyraźnego wskazania, że chodzi o postawienie znaku „X” przy nazwisku więcej niż jednego kandydata) mogą być przez wyborców interpretowane w ten sposób, że głosowanie na kandydata innego niż wskazany spowoduje nieważność głosu - podaje PKW i jednocześnie zaapelowała do komitetów wyborczych o niewykorzystywanie w kampanii wyborczej materiałów, które mogą wprowadzać wyborców w błąd co do warunków ważności głosu.