Po swoim wyjściu z Unii Brytyjczycy stracą obywatelstwo UE, a prawo Wspólnoty przestanie ich obowiązywać. Czy w takiej sytuacji uzasadnione jest tworzenie prawa unijnego również w ich języku? Kto powinien podjąć decyzję o statusie języka Shakespeare’a w Unii?
Unia Europejska „zjednoczona w różnorodności” wybrała politykę wielojęzyczności. W praktyce oznacza to, że każdy język urzędowy państwa członkowskiego może zostać językiem urzędowym Unii.
Obecnie 24 języki mają status urzędowych i jednocześnie roboczych używanych przez instytucje unijne. Wyjątkiem jest jedynie Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Tam językiem roboczym jest francuski.
Rozporządzenia UE, które mają bezpośrednią moc prawną w państwach członkowskich (czyli nie jest konieczne ich wdrażanie do krajowego systemu prawnego), a także inne akty prawne o zasięgu ogólnym są sporządzane we wszystkich 24 językach urzędowych. Oznacza to, że obywatel Unii może oprzeć swoją wiedzę na temat obowiązującego go prawa na wersji aktu prawnego w znanym mu języku. Wszystkie wersje językowe mają bowiem taką samą moc wiążącą i wspólnie tworzą znaczenie aktu prawnego.

Na tyle powszechny, że niezastąpiony

Po ogłoszeniu wyników referendum, w którym Brytyjczycy opowiedzieli się za wyjściem Wielkiej Brytanii z Unii, Danuta Hübner, posłanka do Parlamentu Europejskiego, stwierdziła, że jednym ze skutków takiej decyzji będzie wykreślenie języka angielskiego z listy języków urzędowych i roboczych Unii Europejskiej.
Wielka Brytania nie jest jednak jedynym państwem członkowskim, w którym językiem urzędowym jest angielski. Ma on taki status również w Irlandii i na Malcie. To Wielka Brytania, przystępując do Wspólnoty w 1973 roku, wnioskowała o przyznanie angielskiemu statusu języka urzędowego i roboczego. Irlandia i Malta nie musiały już tego robić, gdyż Irlandia przystępowała do Wspólnoty w tym samym czasie co Wielka Brytania, a Malta stała się członkiem Unii później – w 2004 roku.
Stałe Przedstawicielstwo Irlandii przy Komisji Europejskiej wydało komunikat informujący, że tylko Rada Unii może pozbawić angielskiego statusu języka unijnego. Decyzję w tej kwestii na posiedzeniu Rady UE mogliby jednomyślnie podjąć w imieniu swoich rządów ministrowie spraw zagranicznych wszystkich państw członkowskich. Najprawdopodobniej Irlandia nie poparłaby takiej decyzji. Chociaż język irlandzki jest od 2007 r. językiem urzędowym UE, to w Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej – jej jedynym źródle prawa – nie są publikowane irlandzkie wersje unijnych aktów prawnych. Decyzję taką podjęła Rada Unii Europejskiej z uwagi na brak… kompetentnych tłumaczy na język irlandzki. Poza tym w 2016 roku niecałe 40 proc. Irlandczyków przyznało, że go zna, a tylko 4 proc. zadeklarowało posługiwanie się nim na co dzień. Brak obowiązującej angielskiej wersji aktów prawa Unii Europejskiej pozbawiłby zatem większość Irlandczyków dostępu do prawa w języku, który znają.
Inne państwa członkowskie, może z wyjątkiem krajów francuskojęzycznych, również nie poparłyby tego wniosku, gdyż komunikacja w instytucjach unijnych, a także tworzenie prawa unijnego odbywa się głównie w języku angielskim.
Ponadto jego powszechna znajomość i względy praktyczne zapewniły mu dominującą pozycję i spowodowały, że stał się on unijną lingua franca. Mimo że wszystkie języki robocze i urzędowe Unii Europejskiej mają taki sam status i mogą być używane w takim samym stopniu, komunikacja przy ich jednoczesnym użyciu byłaby niewyobrażalnie trudna. Dla tłumaczy oznaczałoby to ponad pół tysiąca możliwych kombinacji między 24 językami. Wszelkie negocjacje na posiedzeniach prowadzone są z reguły w języku angielskim. Chociaż możliwe jest zapewnienie ustnego tłumaczenia na inne języki robocze, to nie zawsze uczestnicy spotkań korzystają z tego rozwiązania.

Unijny angielski to dorobek Wspólnoty

William Robinson – były wieloletni pracownik Służby Prawnej Komisji Europejskiej – zajmuje się analizą, czy jedną z przyczyn brexitu mogło być to, że język angielski, w którym pisane są unijne akty prawne oraz inne dokumenty, odbiega od czysto brytyjskiego angielskiego. Jego „unijne oblicze” nie brzmi naturalnie, w takich tekstach pojawiają się nieznane wyrazy, obco brzmiące sformułowania, a nawet błędy. W jaki sposób Brytyjczycy mieliby identyfikować się z Unią, skoro jej język jest im obcy? Podobne doświadczenia mają również inni obywatele Unii Europejskiej. Jednak to angielski, właśnie z uwagi na swoją dominującą pozycję, podlega stale wpływom tych użytkowników, dla których nie jest ojczystym.
To, co dla Brytyjczyków mogło być wadą w sposobie użytkowania języka angielskiego, jest jednak zaletą z punktu widzenia tworzenia i wykładni prawa unijnego. Powinno ono bowiem być wyrażone w neutralnym, a więc niezwiązanym z żadnym krajowym porządkiem prawnym języku. Angielski nie należy już wyłącznie do Brytyjczyków. Może się więc stać doskonałym nośnikiem niezależnego i stosowanego jednolicie prawa Unii Europejskiej. Wyjście Wielkiej Brytanii z Unii pozwoli zatem na jeszcze pełniejsze kształtowanie unijnego angielskiego, który nie jest językiem brytyjskiego common law, lecz autonomicznego prawa Unii.