Zatrzymane tiry z nielegalnie przewożonymi odpadami są dla wielu samorządów jak kukułcze jajo. Nowe przepisy każą się nimi zająć , a o dodatkowych funduszach nie ma mowy.
Po fali pożarów składowisk organy ścigania i inspektorzy ochrony środowiska wzmocnili kontrole i coraz częściej zaglądają pod plandeki ciężarówek, które przewożą odpady. Z wymiernym skutkiem. Tylko w zeszłym tygodniu policja z Łodzi przechwyciła cztery ciężarówki wypchane 100 tonami śmieci, które miały zostać zakopane na terenie byłej żwirowni w gminie Warta pod Sieradzem. Jak się dowiedzieliśmy, funkcjonariusze ustalili już firmę, która powinna odpowiadać za te odpady, i zgodnie z procedurami odesłali ciężarówki z powrotem, na koszt właściciela.
Dziennik Gazeta Prawna
Ten przypadek zakończył się pomyślnie dla samorządów. Gorzej, gdy właściciel pozostaje nieuchwytny. Wtedy, zgodnie z nowym art. 24a ust. 5 ustawy o odpadach (Dz.U. z 2018 r. poz. 992 ze zm.), pojazd wraz z odpadami umieszczony musi być na specjalnym parkingu, zorganizowanym i zarządzanym przez samorząd. Transport będzie tam czekać na dalszy rozwój wydarzeń: albo do czasu usunięcia naruszeń szczegółowych wymagań dla transportu określonych w ustawie, albo ustalenia odpowiedzialnego za nie podmiotu.
Szkopuł w tym, że wielu włodarzy nie jest zachwyconych takim obowiązkiem. I wcale nie chcą przyjmować śmierdzących niespodzianek, które przechwyciły służby. Brakuje chętnych, by zarządzać, a także finansować utrzymanie odpowiedniego terenu. Zwłaszcza że ten nie będzie mógł być zwyczajnym wydzierżawionym placem. Konieczne będzie bowiem, by spełniał wszystkie nowe wymogi przewidziane w ustawie o odpadach (m.in. instalowanie monitoringu). To z kolei kosztuje, a pieniędzy na to, ze strony władzy centralnej, nie widać.

Pół roku przepychanek

Zgodnie ze znowelizowaną ustawą o odpadach marszałkowie mają sześć miesięcy, by zaktualizować wojewódzkie plany gospodarowania odpadami (WPGO) i uwzględnić w nich wiele nowych wymagań. Jednym z nich jest wskazanie tymczasowych i docelowych strzeżonych miejsc magazynowania zatrzymanych transportów odpadów.
I tu zaczynają się schody, bo nikt nie chce brać na siebie nowych obowiązków. – Marszałek województwa śląskiego przesłał zapytanie do wszystkich starostów oraz prezydentów miast na prawach powiatu co do możliwości wskazania parkingów. Usłyszeliśmy, że starostowie nie dysponują takimi terenami – mówi Marcin Gaweł z UM woj. śląskiego.
Dodaje, że w takiej sytuacji wyznaczenie tych miejsc przez marszałka jest wyjątkowo trudne i spotka się ze sprzeciwem starostów. Zwłaszcza gdy zostaną one im niejako narzucone. Zgodnie z przepisami, jeżeli marszałek wskaże tereny parkingów w WPGO, to starosta będzie miał obowiązek utworzyć je w ciągu sześciu miesięcy od uchwalenia planu. – Ustawowy termin wyznaczenia parkingów jest realny, ale tylko pod warunkiem że trzech starostów wyrazi zgodę na utworzenie tych miejsc, a mieszkańcy nie oprotestują tych lokalizacji – zwraca uwagę Gaweł.
Podobny impas panuje też w innych województwach, m.in. lubuskim, opolskim czy mazowieckim. – Z przekazanych nam informacji od starostów wynika, że nie posiadają w swoich zasobach odpowiednich terenów, które mogliby przeznaczyć na utworzenie miejsca magazynowania transportów odpadów – mówi Marta Milewska, rzecznik UM woj. mazowieckiego.

Pieniędzy nie ma, kary są

Za nowymi obowiązkami nie poszło wcale jakiekolwiek wsparcie finansowe, ustawodawca nie zapomniał za to o karach za ich niewykonanie. I tak marszałek za niewyznaczenie w WPGO miejsca spełniającego warunki magazynowania odpadów może zapłacić od 10 do 100 tys. zł, podobnie jak starosta, który takiego miejsca nie utworzył (również od 10 do 100 tys. zł rocznie).
– Skoro starostowie nie dysponują terenami, które mogłyby być wykorzystane, oznacza to, że konieczne będzie utworzenie ich od podstaw – mówi Manfred Grabelus, dyrektor departamentu ochrony środowiska UM woj. opolskiego.
Tymczasem, jak twierdzą nasi rozmówcy, największym problemem może się okazać nie brak porozumienia między samorządowcami, ale zbyt napięte terminy. – Biorąc pod uwagę procedurę wymaganą przy aktualizacji wojewódzkiego planu gospodarki odpadami, termin sześciu miesięcy wydaje się zbyt krótki na wywiązanie się z nałożonego obowiązku – twierdzi Aleksandra Gorzelak-Nieduży z biura prasowego UM woj. podkarpackiego.
Trudności potwierdza też Jerzy Raczyński, wicedyrektor departamentu środowiska UM woj. lubuskiego. – Aktualizacja wojewódzkiego planu gospodarki odpadami w terminie sześciu miesięcy nie jest możliwa ze względu na obowiązujące procedury (opiniowanie, konsultacje). Zgłaszane uwagi wydłużają te terminy, a organy opiniujące – w tym minister środowiska – zazwyczaj maksymalnie wykorzystują przysługujący im czas na wydanie opinii – mówi.

Ten podział zadań jest nieracjonalny

Grzegorz Kubalski, ekspert Związku Powiatów Polskich

Przed nowelizacją pojazd był usuwany z drogi, jeżeli uznano, że bezpośrednio narusza wymagania ochrony środowiska. Dziś w ustawie wymieniono już więcej przypadków, gdy pojazd trzeba zatrzymać. Ma on też trafić do miejsca, które spełnia warunki magazynu odpadów. Optymalne byłoby wskazanie przez sejmik województwa miejsc, które takie warunki i tak spełniają, np. RIPOK-ów albo instalacji zastępczych. Wtedy odbywałoby się to bez większych kosztów. Ponadto niefortunnie określono, że miejsca te mają być utworzone przez starostów. W efekcie władze województw poszukują miejsc będących własnością powiatów. A to ślepa uliczka. Należałoby bowiem dopuścić wykorzystanie lokalizacji np. udostępnionych powiatowi na podstawie umowy. Inna sprawa, że mamy do czynienia z nieracjonalnym przypisaniem zadań. Skoro w województwie ma być od jednego do trzech takich parkingów, to oczywiste jest, że to zadanie wojewódzkie, którego kosztów nie powinien ponosić jeden powiat lub dwa czy trzy.