Dziś w Sejmie odbędzie się pierwsze czytanie projektu przepisów, które mają zlikwidować wstępną selekcję skarg kasacyjnych wpływających do Sądu Najwyższego, czyli tzw. przedsąd.
Propozycja, która wyszła od posłów PiS, zakłada, że wszystkie skargi sporządzone bez błędów formalnych będą od razu trafiać do merytorycznego rozpoznania. Oznacza to usunięcie art. 3989 par. 1 kodeksu postępowania cywilnego, który wymaga, aby wcześniej jeden z sędziów izby cywilnej SN sprawdził, czy pismo spełnia jedną z czterech przesłanek dopuszczalności: w sprawie pojawia się istotne zagadnienie prawne, istnieje potrzeba wykładni przepisów budzących poważne wątpliwości lub wywołujących rozbieżności w orzecznictwie sądów, zachodzi nieważność postępowania bądź złożona skarga kasacyjna jest oczywiście uzasadniona.
Decyzja jednoosobowego składu zapada na posiedzeniu niejawnym, nie jest pisemnie uzasadniana i nie ma od niej odwołania.
Sam Sąd Najwyższy nie jest zachwycony planowaną zmianą, bo ma złe doświadczenia z niefiltrowanym napływem skarg kasacyjnych.
Dla przypomnienia: przedsąd wprowadzono do procedury cywilnej w 2000 r. właśnie w odpowiedzi na rosnące opóźnienia w rozpoznawaniu skarg i przeciągające się postępowania. Miało to pomóc wyłowić wśród spraw błahych i niebudzących wątpliwości te, które rzeczywiście osądzono niezgodnie z prawem bądź ważne do rozstrzygnięcia w interesie całego wymiaru sprawiedliwości.
Z danych Sądu Najwyższego wynika, że na koniec 2000 r. w izbie cywilnej zalegało ok. 8 tys. niezałatwionych kasacji (w 2005 r. zastąpiły ją skargi: kasacyjna oraz o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego orzeczenia). Perspektywa ich rozpatrzenia sięgała kilku lat (i to nie licząc bieżącego wpływu kolejnych pism).
W swojej opinii do projektu nowelizacji k.p.c. SN przypomina, że jest to nadzwyczajny środek zaskarżenia, a współczynnik ok. 35 proc. rozpoznawanych skarg kasacyjnych nie prezentuje się niekorzystnie na tle innych państwa. Dla przykładu, w Stanach Zjednoczonych zaledwie ok. 1 proc. pism pomyślnie przechodzi procedurę zaskarżania orzeczeń do SN. Mechanizmy wstępnej kontroli funkcjonują zresztą także w wielu krajach europejskich (Austrii, Niemczech czy Czechach).
Dlatego – zdaniem SN – być może lepszym pomysłem byłoby wprowadzenie zażalenia poziomego do składu trzech sędziów Sądu Najwyższego na postanowienie o odmowie przyjęcia skargi kasacyjnej do rozpoznania.
Inne rozwiązanie, które wchodzi w grę, to orzekanie o losach skargi od razu w składzie trzyosobowym na posiedzeniu niejawnym. „Powodowałoby ono jednak duży wzrost dociążenia wokand i zasadnicze problemy z kompletowaniem składów orzekających” – zastrzega SN.
Trzecia opcja to doprecyzowanie tych przyczyn kasacyjnych, które budzą największe wątpliwości, jak „oczywista zasadność” skargi czy „rażące i oczywiste naruszenie prawa”. „Wbrew powszechnemu przekonaniu likwidacja przedsądu i tak w wielu wypadkach nie przyniesie wzrostu odsetka spraw, w których dojdzie do uchylenia zaskarżonego wyroku (…). Skargi bezzasadne będą i tak oddalone, choć znacznie większym kosztem” – kwituje SN.
Równie krytycznie odnosi się do propozycji wykreślenia przepisów, które umożliwiają mu w pewnych sytuacjach uchylić kwestionowany wyrok i orzec co do istoty sprawy. Zdaniem SN to nieracjonalne z punktu widzenia ekonomiki procesowej.
Etap legislacyjny
I czytanie w Sejmie