Komisja Europejska nie może ukrywać dokumentów przed organizacjami społecznymi, powołując się na bliżej niesprecyzowane ryzyko zniweczenia procesu legislacyjnego. Wynika tak z wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE.
Sprawa dotyczyła sporu między działającą na rzecz ochrony środowiska organizacją non profit ClientEarth a Komisją Europejską. Aktywiści w 2014 r. zażądali od unijnych decydentów dwóch dokumentów dotyczących tzw. oceny skutków w dziedzinie dostępu do wymiaru sprawiedliwości w sprawach dotyczących środowiska. Mogły być one istotne dla dalszych prac legislacyjnych (których ostatecznie zaniechano).
Komisja Europejska odmówiła. Powołała się na art. 4 ust. 3 akapit 1 unijnego rozporządzenia nr 1049/2001. Wynika z niego, że choć zasadą jest udostępnianie dokumentów przez organy UE, odmowa jest możliwa, gdy „ujawnienie takiego dokumentu poważnie naruszyłoby proces podejmowania decyzji przez instytucję”.
Organizacja się nie poddała i sprawa ostatecznie trafiła przed oblicze TSUE. Trybunał nie miał wątpliwości: komisja na siłę poszukiwała powodów, by odmówić dostępu do dokumentów. Przewidziany prawem wyjątek zaś nie może służyć generalnemu utajnianiu informacji znajdujących się w posiadaniu unijnych decydentów.
„Nie można przyjąć podnoszonego przez komisję argumentu opartego na tym, że podanie, jeszcze przed zakończeniem postępowania w przedmiocie oceny skutków, tych dokumentów do wiadomości pewnych zainteresowanych stron, które będą usiłować wywrzeć wpływ na prowadzone przez tę instytucję prace, może pociągnąć za sobą nadreprezentację oraz doprowadzić do nieproporcjonalnego wpływu interesów tych stron i co za tym idzie, do zakłócenia procesu podejmowania decyzji przez tę instytucję. Komisja powinna bowiem czuwać nad tym, aby do takiej sytuacji nie doszło, nie poprzez odmowę udzielenia dostępu do tych dokumentów, ale poprzez uwzględnienie całokształtu wchodzących w grę interesów, w tym również interesów osób czy grup, które nie złożyły wniosków o udzielenie im tego dostępu” – spostrzegli luksemburscy sędziowie w wydanym wczoraj wyroku.
Wskazali również, że komisja co prawda twierdziła, że udostępnienie dokumentów utrudniłoby prace legislacyjne, ale w żaden sposób tego nie wykazała. Nie może zaś być tak, że wszyscy – włącznie z TSUE – muszą ufać organowi unijnemu na słowo. Wychodząc bowiem z tego założenia, z wyjątku można by uczynić regułę.
„Jeśli chodzi o podnoszone przez Komisję argumenty oparte na delikatnym charakterze tych kwestii [informacji znajdujących się w dokumentach, których udostępnienia żądano – red.] i trwających negocjacji, jak również istnienia możliwych różnic zdań między państwami członkowskimi, argumenty te nie zostały poparte żadnymi dowodami i są zbyt abstrakcyjne, aby na ich podstawie móc uzasadnić prawdopodobieństwo takiego naruszenia, efektem czego należy je oddalić” – stwierdził TSUE. Podkreślił przy tym, że w UE generalną zasadą musi być jawność. A odstępstwa od niej stosować należy z największą ostrożnością.

orzecznictwo

Wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 4 września 2018 r., sygn. akt C-57/16 P. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia