Zbigniew Ziobro bronił przed karą dyscyplinarną za pomawianie przełożonych zaufanego prokuratora, który dziś jest kandydatem do SN. Nie przeszkadza mu to teraz przywoływać do porządku śledczych krytykujących reformy.
„Aaa... Dam pracę w Izbie Dyscyplinarnej SN za 33 000 zł. Wymagana dyspozycyjność. Kontakt: biuro@ms.gov.pl” – to jeden z wpisów w mediach społecznościowych, za który Krzysztof Parchimowicz, szef prokuratorskiego stowarzyszenia Lex Super Omnia, usłyszał właśnie zarzuty dyscyplinarne. Kąśliwy komentarz został odczytany przez kierownictwo jako wypowiedź godząca w autorytet prokuratury oraz osłabiająca zaufanie do bezstronności jej autora. – Rzecznik dyscyplinarny uznał, że sarkazm nie licuje z powagą urzędu prokuratora – kwituje Parchimowicz. Takich wpisów rzekomo uderzających w autorytet prokuratury było na jego profilu w social mediach więcej. Niektóre według rzecznika dyscyplinarnego zawierały „subiektywną negatywną ocenę Ministra Sprawiedliwości Prokuratora Generalnego” bądź naruszały granice prywatności Bogdana Święczkowskiego i jego żony (w jednym przypadku Parchimowicz sam przyznaje, że popełnił błąd). Szef LSO został też skarcony za wezwanie w programie TV do zakończenia postępowania dotyczącego szczecińskich sędziów, którzy odrzucili wnioski o areszt w tzw. aferze polickiej (niedawno śledztwo faktycznie umorzono).

Efekt mrożący

O tym, że władze dyscyplinarne prokuratury nie mają poczucia humoru w związanych z nią tematach, wiadomo od dawna (i nie jest to przypadłość tylko obecnego szefostwa).
Kilka miesięcy temu zarzut popełnienia przewinienia służbowego dostał Piotr Wójtowicz z Prokuratury Okręgowej w Legnicy za udział w manifestacji w obronie sądów oraz wypowiedź dla lokalnego portalu. Na pytanie dziennikarza, czy nie obawia się konsekwencji za uczestnictwo w proteście, zażartował wtedy, że co najwyżej mogą go zesłać do Ełku. Kilka tygodni temu zarzuty dyscyplinarne usłyszała również Ewa Wrzosek z warszawskiej prokuratury okręgowej za przemówienie podczas zorganizowanego w Sejmie obywatelskiego wysłuchania publicznego na temat nowelizacji sądowych, a także wystąpienie w anglojęzycznym spocie kampanii „Wolne sądy”.
– Nie uważam, żebym uchybiła swojej apolityczności poprzez wyrażenie krytycznej oceny funkcjonowania prokuratury. Wypowiedź dotyczyła kwestii merytorycznych. Obowiązek zachowania apolityczności interpretuję przede wszystkim jako wymóg niekierowania się sympatiami politycznymi w swojej pracy – tłumaczy prok. Wrzosek. Jej zdaniem wytaczanie dyscyplinarek za wpisy w mediach społecznościowych czy rzekomo polityczną działalność mają przede wszystkim wywołać u prokuratorów efekt mrożący. W sumie za rządów duetu Ziobro-Święczkowski co najmniej wobec siedmiu śledczych wszczęto z tego powodu postępowania służbowe. W zeszłym roku wszedł w życie nowy kodeks zasad etyki zawodowej dostosowany do zmieniających się realiów ustrojowo-technologicznych, który ułatwił wszczynanie dyscyplinarek za aktywność publiczną. I tak jeden z paragrafów mówi, że każdy śledczy ma obowiązek „odnosić się z szacunkiem do organów Rzeczypospolitej Polskiej oraz ich reprezentantów”. Inny z kolei nakazuje rozwagę i ostrożność w publikowaniu wpisów w mediach społecznościowych. Kolejny zakazuje „demonstracyjnie ujawniać” swoje poglądy polityczne.

Kasacja na korzyść

Reakcje rzeczników dyscyplinarnych nie byłyby tak zaskakujące, gdyby nie to, że sam prokurator generalny stanął raz w obronie swobody wypowiedzi swojego bliskiego współpracownika, a obecnie oficjalnego kandydata Krajowej Rady Sądownictwa na sędziego Izby Dyscyplinarnej SN Jarosława Dusia. We wrześniu 2016 r. Święczkowski z upoważnienia PG podpisał kasację od orzeczenia sądu dyscyplinarnego, który ukarał śledczego upomnieniem za pomawianie przełożonych. – To jedyna w historii kasacja PG Ziobry na korzyść ukaranego dyscyplinarnie prokuratora. I jedyna, w której odwołał się do wolności słowa – słyszymy od prokuratorów.
Co mówi zbiór zasad etyki zawodowej / Dziennik Gazeta Prawna
Duś, nim został jednym z najbardziej zaufanych ludzi prokuratora krajowego Święczkowskiego i dyrektorem jego biura, był typem niepokornym. Świadczy o tym odwaga w krytykowaniu decyzji byłych przełożonych, jaką wykazał się na emeryturze (przeszedł w stan spoczynku w wieku 36 lat). W 2012 r. na łamach jednego z dzienników zarzucił prokuratorowi apelacyjnemu w Gdańsku służalczość wobec polityków w kontekście błędów popełnionych przy sprawie Amber Gold. Napisał o nim m.in., że „od początku swej kariery zawodowej miał skłonność do robienia władzy dobrze”. Ówczesnego PG Andrzeja Seremeta posądził zaś o podejmowanie decyzji na zamówienie opinii publicznej. Dostało się zresztą całemu środowisku prokuratorskiemu: za „brak kwalifikacji, niski potencjał intelektualny, nieróbstwo, korupcję”.

Interes społeczny

Publikacja ściągnęła zainteresowanie rzecznika dyscyplinarnego, który dopatrzył się w niej znamion pomówienia. Do tego zarzutu dołączył jeszcze wcześniejszy incydent z udziałem Dusia, który odmówił zapłaty za przegląd techniczny samochodu, zwyzywał pracowników serwisu i wymachiwał legitymacją służbową. Całość złożyła się na dyscyplinarkę zakończoną w 2015 r. upomnieniem. Wyrok ten podtrzymał prokuratorski sąd odwoławczy przy PG. Szef prokuratury nie zgodził się jednak z ukaraniem swojego bliskiego współpracownika (Duś w przeszłości zajmował się m.in. sprawą przecieku w aferze gruntowej i śledztwem dotyczącym doktora G.).
Z inicjatywy PG sporządzono więc kasację, zarzucając korporacyjnemu sądowi, że zbyt pobieżnie przeanalizował dowody i argumenty przedstawione przez obrońcę Dusia. Z treści pisma, do którego dotarł DGP, wynika, że zdaniem PG tekst Dusia prezentował krytyczną ocenę funkcjonowania prokuratury, a autor kierował się interesem społecznym. Wymierzając mu za to karę, pominięto wolności konstytucyjne i orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. „Na wolność wyrażania swoich poglądów składa się nie tylko swobodna i nieskrępowana debata publiczna, lecz również jej forma, w której możliwe jest niekiedy posłużenie się pewną przesadą, prowokacją, a nawet inwektywą” – to jeden z argumentów w obronie Dusia, którego według szefostwa prokuratury nie uwzględniono w orzeczeniu dyscyplinarnym. SN uznał kasację za bezzasadną i kara upomnienia została utrzymana.