Uchwała Naczelnej Rady Adwokackiej z 29 VIII b.r., iż obecna reforma Sądu Najwyższego jest sprzeczna z Konstytucją, a udział w niej adwokatów jest naganny, stanowi deklarację odmowy honorowania zmian zachodzących w polskim wymiarze sprawiedliwości. Tym samym NRA opowiedziała się po jednej stronie obecnego sporu politycznego, wykraczając tym samym poza swoje funkcje ustawowe, pogłębiając chaos prawny w Polsce i ryzykując istnieniem całej Adwokatury.

Obecna reforma wymiaru sprawiedliwości budzi wiele, mniej lub bardziej uzasadnionych obaw. Istotnie, z uwagi na jej skalę, można wręcz mówić nie tyle o reformie co o rewolucji, której fale przechodzą i przechodzić będą przez organizację polskiego wymiaru sprawiedliwości. Tak, istotnie tempo dokonywanych zmian budzić może słuszne zaniepokojenie polskich prawników. Nie zmienia to jednak faktu, że Polska jest krajem demokratycznym, a w nim głos decydujący o ustroju państwa nie należy do organizacji prawniczych, tylko do parlamentu i prezydenta, wyłanianych w wyborach. W razie zaś sporu kompetencyjnego pomiędzy konstytucyjnymi organami Państwa, właściwym do ich rozstrzygnięcia jest w myśl art. 53 Konstytucji RP Trybunał Konstytucyjny. Tak samo o konstytucyjności ustaw reformujących wymiar sprawiedliwości decyduje Trybunał. Tak, wiem, że kręgi opozycyjne wobec rządzącej opcji, nie mają zaufania do Trybunału Konstytucyjnego i jego orzeczeń. Nie zmienia to jednak faktu, że innego Trybunału Polska nie ma i w przewidywalnej przyszłości mieć nie będzie. Tym samym rysuje się ewidentna sprzeczność argumentacji oponentów: nie można jednocześnie gloryfikować Konstytucji i odmawiać respektowania działalności konstytucyjnych organów państwa. Nie można też być jednocześnie strażnikiem prawa i kontestatorem uchwalanych ustaw i orzeczeń sądowych.

W tę zaś stronę zmierza Naczelna Rada Adwokacka, ciągnąc za sobą w przepaść całą polską Adwokaturę. Polska Adwokatura nie jest przecież organizacją prawa prywatnego, dobrowolnym zrzeszeniem osób, korzystających z wolności zrzeszania się i wyrażania swoich przekonań politycznych. Nie, jest wręcz organem administracji publicznej sensu largo, przymusowo zrzeszających adwokatów oraz aplikantów adwokackich, oraz uprawnionych do stosowania wobec nich opodatkowania (składki i inne opłaty), jak i stosowania środków przymusu (sądownictwo dyscyplinarne). W tej sytuacji Adwokatura powinna stosować się do podstawowej reguły demokratycznego państwa prawa, czyli jako organ administracji publicznej postępować zgodnie z upoważnieniem ustawowym i w jego granicach. Nie ma zaś przepisu prawa, dającego Adwokaturze prawo do kwestionowania reform wymiaru sprawiedliwości, czy też potępiania adwokatów korzystających z prawa do kandydowania do reformowanych sądów. Nawiasem mówiąc, uchwalanie, że ich postępowanie jest niewłaściwe oznacza wkroczenie przez NRA w kwestie przestrzegania etyki adwokackie – a to w obecnym stanie prawnym należy do niezależnego rzecznika i sądownictwa dyscyplinarnego. Wydawanie podobnych uchwał należy uznać za presję na te organy w celu nakłonienia ich do wszczynania spraw dyscyplinarnych adwokatom, korzystającym ze swoich uprawnień. Nie przekonuje mnie nieudolne tłumaczenie, że chodzi tu sprawy moralne, a nie etyczne. Od nauczania o moralności są księża, a nie rady adwokackie.

Obawiam się więc, że Minister Sprawiedliwości zaskarży przedmiotową uchwałę do Sądu Najwyższego, a ten omawianą uchwałę uchyli z powodu jej niezgodności z prawem. A całą Adwokatura zostanie uznana przez rządzącą opcję za przeciwnika politycznego, a jej uchwały za szarżę z intelektualnym kijem na politycznego słonia. W tej sytuacji nie będzie jakichkolwiek obiekcji przed jej zreformowaniem – np. poprzez wprowadzenie zasady, że nie wolno adwokatom, działaczom samorządowym, pobierać z jakiegokolwiek tytułu środków pieniężnych z kasy samorządu adwokackiego. Będzie to realizację wieloletniego postulatu części adwokatów, że działalność samorządowa jako działalność społeczna jest przywilejem adwokatów i jako taka nie powinna być związana z jakimikolwiek gratyfikacjami finansowymi ze wspólnej kasy.

Autor jest adwokatem, kandydował na sędziego Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN, nie uzyskał rekomendacji KRS