Nie wszystkie rozstrzygnięcia o przeniesieniu sędziego do innego wydziału będzie można zaskarżyć. Nowe zasady zaczną obowiązywać już w piątek i mogą dać się we znaki szczególnie sędziom okręgowym.



Sędzia, który otrzyma decyzję prezesa o przeniesieniu do innego wydziału, nie będzie mógł się od niej odwołać, jeżeli nadal będzie rozpoznawał sprawy z tego samego zakresu co dotychczas. To jedna ze zmian, jakie zaczną obowiązywać już 10 sierpnia. W tym dniu bowiem wchodzi w życie ostatnia nowelizacja prawa o ustroju sądów powszechnych (Dz.U. z 2018 r. poz. 1443).

Bez zmiany pionu

Prezes, który chce przenieść sędziego do innego wydziału, musi uzyskać na to jego zgodę. Są jednak wyjątki od tej zasady. Nie jest to konieczne, gdy:
1) po przeniesieniu sędzia będzie nadal rozpatrywał sprawy z tego samego zakresu,
2) żaden inny sędzia nie wyraził zgody na przeniesienie,
3) przenoszenie następuje z wydziału ksiąg wieczystych lub gospodarczego do spraw rejestru zastawów.
Nie oznacza to jednak, że sędzia przenoszony w takim trybie jest pozostawiony na łasce i niełasce prezesa. Obecnie może od takiej decyzji się odwołać.
To się jednak skończy po 10 sierpnia. Ustawodawca postanowił, że odwołanie nie będzie przysługiwać, gdy przeniesienie nie będzie skutkować zmianą pionu orzeczniczego. Mówiąc prościej: decyzja prezesa będzie ostateczna, gdy sędzia trafi np. z pierwszego do drugiego wydziału cywilnego. Możliwość odwołania pozostanie natomiast w sytuacji, gdy zostanie przeniesiony np. z wydziału cywilnego do karnego.

Możliwe problemy

Na pierwszy rzut oka zmiana wydaje się mało uciążliwa dla sędziów. I taka z pewnością będzie dla tych, którzy orzekają w rejonach. W gorszej sytuacji będą sędziowie sądów okręgowych. Jednostki te bowiem dzielą się na wydziały pierwszoinstancyjne i odwoławcze. A te w sposób dość znaczny różnią się od siebie, nawet jeżeli mówimy o tym samym pionie orzeczniczym.
– Stosując analogię, można powiedzieć, że sędzia przerzucony po wielu latach pracy z wydziału odwoławczego do pierwszoinstancyjnego jest w takiej samej sytuacji, jak dziennikarz, który całe swoje zawodowe życie pisze o prawie i nagle zostaje przeniesiony do redakcji sportowej. Niby i tu, i tu praca polega na pisaniu, a jednak jest to coś zupełnie innego – tłumaczy obrazowo Mariusz Królikowski, sędzia Sądu Okręgowego w Płocku.
Wszystko dlatego, że w wydziałach pierwszoinstancyjnych bada się sprawę w sposób całościowy – pod kątem zarówno prawnym, jak i faktycznym, przeprowadza się pełne postępowanie dowodowe. Orzekający w wydziałach odwoławczych mają natomiast za zadanie skontrolować wyrok, jaki zapadł w pierwszej instancji. Jest to więc sąd prawa, a nie sąd faktu. Rzadko zdarza się, aby sądy odwoławcze przeprowadzały postępowania dowodowe.

Potencjalne ryzyko

Dlatego właśnie zdaniem części środowiska danie prezesowi sądu takiej niepodważalnej władzy nad sędziami to potencjalnie niebezpieczne rozwiązanie.
– Przerzucanie przez prezesów sędziów z wydziału do wydziału było bardzo popularne w latach 80. ubiegłego wieku. Wówczas byłem aplikantem sądowym i pamiętam tę atmosferę. W sądach było to odbierane jako kara za bycie niepokornym. Tego rodzaju zsyłki dotykały sędziów, którzy w jakiś sposób nastąpili władzy na odcisk, np. umarzali postępowania w procesach politycznych – opowiada Marek Celej, sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie.
Emocje studzi sędzia Królikowski.
– Każdy przepis można wykorzystać w złej wierze. Może to potencjalnie stanowić zagrożenie dla gwarancji niezawisłości. Jednak z drugiej strony prezesi muszą mieć jakieś narzędzia, aby w sposób sprawny kierować sądem i wyrównywać obciążenie sędziów w wydziałach. Należy jedynie prawidłowo wyważyć proporcje między gwarancjami sędziów a uprawnieniami prezesów – uważa.

Sędziowie w rękach KRS

Kolejne wchodzące w piątek zmiany również dotyczą władztwa prezesów nad sędziami i także wywołują spore emocje. Zmienia się bowiem organ, do którego sędziowie przenoszeni między wydziałami będą mogli – z wyłączeniem sytuacji, o której mowa powyżej – odwoływać się od decyzji prezesa. Teraz czynią to do kolegium sądu. Po 10 sierpnia odwołanie będzie trafiać do Krajowej Rady Sądownictwa (KRS).
– To stawia w uprzywilejowanej sytuacji prezesa sądu, który podejmuje tego typu decyzje. Poza tym, jaką wiedzę na temat tego, co się dzieje w każdym sądzie w Polsce, może mieć taki organ jak KRS? – pyta retorycznie Beata Morawiec, prezes Stowarzyszenia Sędziów „Themis”.
Nieco inaczej na to rozwiązanie patrzy sędzia Mariusz Królikowski.
– W normalnej sytuacji, gdyby legitymacja KRS nie była przez część sędziów podważana, rozwiązanie to można by uznać za racjonalne. Jeszcze do niedawna na kolegiach często obowiązywała zasada, że to prezes ma zawsze rację. Dlatego też poprzednio sędziowie rzadko odwoływali się od decyzji zmieniających im zakres obowiązków, a jeszcze rzadziej te odwołania wygrywali. Obecnie, zwłaszcza w sądach kierowanych przez nowych prezesów, sytuacja się odwróciła i to nowi prezesi zaczęli przegrywać odwołania, co zresztą jest zapewne główną przyczyną zmiany tego przepisu – zauważa płocki sędzia.

Samorząd mniej ważny

Krytykowane są również zmiany, które w ocenie większości środowiska będą skutkować zmarginalizowaniem roli samorządu sędziowskiego. Do takich z pewnością należy zniesienie kworum potrzebnego obecnie do przyjmowania uchwał przez zgromadzenie ogólne sędziów. Na skutek tej decyzji ustawodawcy kwestie takie jak np. opiniowanie kandydatów na poszczególne stanowiska sędziowskie będzie więc mogło rozstrzygnąć dosłownie kilka osób, np. prezes z wiceprezesami sądu.
Etap legislacyjny
Ustawa wchodzi w życie 10 sierpnia
Ścieżka odwoławcza / Dziennik Gazeta Prawna