Suweren rękami i umysłami swych najlepszych przedstawicieli złożył następny projekt nowelizacji ustaw dotyczących sądów powszechnych. Zaproponowane zmiany zawarte są w projekcie ustawy o zmianie ustawy – Prawo o prokuraturze oraz niektórych innych ustaw. Jest to kolejny krok zbliżający polskie sądy do ideału: sprawnie działających, wydających sprawiedliwe orzeczenia, no i w końcu niezależnych od władzy ustawodawczej i wykonawczej. Ponieważ, jak powszechnie wiadomo, dokument ów powstał bez najmniejszego bodaj udziału przedstawicieli władzy wykonawczej, to można już chyba pisać o książkowej wręcz separacji władz ustawodawczej i wykonawczej.
Projekt, choć ogólnie zachwycający, nasuwa pewne wątpliwości, które można będzie przecież usunąć w drodze kolejnych nowelizacji (które niechybnie nastąpią). Pozwolę sobie na zasygnalizowanie kilku z nich.
Otóż pewne zdziwienie budzi sam tytuł projektu. Tak się bowiem składa, że ustawie – Prawo o prokuraturze (t.j. Dz.U. z 2017 r. poz. 1767 ze zm.) poświęcone są trzy strony projektu, a ustawie – Prawo o ustroju sądów powszechnych (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 23 ze zm.; dalej: u.s.p.) – 14 stron. Rodzi to wątpliwości, czy tytuł projektu jest adekwatny do jego zawartości, a jeśli nie (co niestety jest możliwe), to również pytanie, jaka jest tego przyczyna.
W projekcie zwracają uwagę zmiany dotyczące podziału czynności sędziów w sposób skutkujący zmianą zakresu obowiązków. Otóż obecnie sędzia, który stał się obiektem takiej zmiany, może się odwołać do kolegium właściwego sądu apelacyjnego. Po noweli będzie się mógł odwołać do Krajowej Rady Sądownictwa. W uzasadnieniu projektu próżno szukać jakichkolwiek przyczyn proponowanej zmiany. Zapewne więc jedynie zbieżność czasowa łączy fakt uchylenia przez niektóre kolegia sądów apelacyjnych decyzji niektórych niedawno powołanych prezesów sądów okręgowych z proponowanymi zmianami. Ponieważ w KRS oprócz demokratycznie wybranych przedstawicieli środowiska sędziowskiego zasiadają przedstawiciele władzy ustawodawczej i wykonawczej, nie zaskakuje konstatacja, że o tym, jakie czynności będzie wykonywał konkretny sędzia i w którym wydziale, współdecydować będą posłowie, senatorowie, minister sprawiedliwości i przedstawiciel prezydenta. Pytanie o niezależność sądów w tym kontekście wydaje się retoryczne. Zwraca również uwagę, że stosowna uchwała KRS nie będzie wymagać uzasadnienia, co jest skrajnym przejawem transparentności i stanowi wyraz szacunku tak dla odwołującego się sędziego, jak i prezesa sądu.
Istotne zmiany dotyczą zgromadzenia ogólnego sędziów apelacji i zgromadzenia ogólnego sędziów okręgu. Otóż projekt likwiduje warunek wymagany do podjęcia uchwał przez te organy, mianowicie obecność co najmniej połowy wszystkich członków zgromadzenia. Z uzasadnienia wynika, że zmiany zmierzają do wyeliminowania kworum podczas posiedzeń tych gremiów (zapewne w ramach dążenia do demokratyzacji i reprezentatywności) w celu umożliwienia efektywnego ich działania. Rozumiem, że projektodawcy po dogłębnym zbadaniu zagadnienia uzyskali informacje o tym, że nierzadkie są sytuacje, kiedy zgromadzenia nie odbywają się z powodu znacznej absencji, pomimo obowiązkowego w nich udziału. Zwracam jednak uwagę, że po noweli może się niestety zdarzyć, że zgromadzenie będzie uprawnione do podejmowania uchwał nawet wtedy, gdy z różnych przyczyn (np. organizacyjnych) weźmie w nim udział jedynie prezes (o ile będzie sędzią sądu, którego jest prezesem), względnie prezes i jeden albo kilku sędziów.
Kolejna zmiana dotyczy głosowania w kolegium sądu. Otóż projekt przewiduje głosowanie w trybie obiegowym. Pomysł niezły, jednak mam wątpliwości co do proponowanego brzmienia projektowanego par. 5c art. 28 u.s.p. Otóż głosowanie w trybie obiegowym będzie ważne, jeśli w terminie wyznaczonym na zajęcie stanowiska głos odda co najmniej połowa członków kolegium. A co w sytuacji, kiedy w wyznaczonym terminie niektórzy członkowie kolegium nie będą w stanie z powodu innych obowiązków służbowych zająć stanowiska? Czy to nie będzie rodzić pokusy wyeliminowania dyskusji i udziału niektórych członków tych szacownych organów? Chciałbym wierzyć, że moje obawy są nieuzasadnione.
Zwraca również uwagę, że wizytatorów w sądach okręgowych będą powoływać prezesi tych sądów. Jak wskazano w uzasadnieniu dotychczasowy sposób (powoływanie przez prezesów sądów apelacyjnych) był niewłaściwy, jako przejaw trendu wzmacniającego uprawnienia prezesa sądu apelacyjnego i kolegium sądu apelacyjnego, skutkującego zmniejszeniem poczucia odpowiedzialności za sąd prezesa sądu okręgowego. Pomijając nawet to, że zgodnie z obowiązującymi przepisami (nic mi nie wiadomo o ewentualnym planie ich zmiany) to prezes sądu apelacyjnego sprawuje wewnętrzny nadzór nad działalnością administracyjną sadu apelacyjnego oraz sądów okręgowych i rejonowych, działających na obszarze apelacji (art. 37a § 1 usp) a czynności z zakresu wewnętrznego nadzoru prezes może powierzyć sędziemu wizytatorowi (art..37 § 1 usp) i być może w związku z tym powoływanie wizytatorów przez prezesów sądów apelacyjnych jest uzasadnione systemowo, to chciałbym zaspokoić swą ciekawość i uzyskać od projektodawców informacje u których prezesów sądów okręgowych zmniejszyło się poczucie odpowiedzialności za sąd i jaką metodą ów spadek ten mierzono. Chodzi o tych prezesów w nieodległym czasie w dużej liczbie odwołanych? Czy o jeszcze innych? Już na marginesie zauważam, że zmniejszono wymagany dla funkcji wizytatora staż orzeczniczy.
I na koniec tych rozważań jeszcze jedno. Niedawno usłyszeliśmy, że od teraz dokonywane przez KRS oceny kandydatów na stanowiska sędziego będą bardziej merytoryczne. Tymczasem projektodawcy proponują radykalne zmniejszenie liczby przeznaczonych do oceny akt spraw prowadzonych przez kandydata (ze 100 do 50), a także liczby akt wskazanych przez niego do badania, nadto zmniejszenie okresu (z trzech lat do dwóch), z którego bada się sprawy, których referentem był kandydat, a w których orzeczenie m.in. zmieniono albo uchylono i przekazano sprawę do ponownego rozpatrzenia. Trudno więc będzie chyba pogodzić bardziej merytoryczną ocenę startujących w konkursach z faktem, że będzie ona sporządzona na podstawie znacznie mniejszej liczby danych. Jak wskazano w uzasadnieniu, proponowana zmiana przyczyni się m.in. do wyeliminowania nadmiernej biurokracji. Ale dlaczego w takim razie nie zmniejszono wymagań jeszcze bardziej (aż do całkowitej eliminacji biurokracji)?
To tylko kilka uwag po pobieżnej lekturze projektu. Jednak prowadzą mnie one do niezaskakującej w świetle zdarzeń ostatnich kilku lat konstatacji, że jedyną granicą woli ustawodawcy jest jego wyobraźnia.