Wyrok Trybunału Konstytucyjnego ws. konstytucyjności ustawy o Sądzie Najwyższym przeciąłby wszelkie spory - uważa rzecznik prasowy KRS sędzia Maciej Mitera. Jak podkreślił, TK to jedyna instytucja, która może to stwierdzić.

Zgodnie z ustawą o Sądzie Najwyższym, która weszła w życie 3 kwietnia, w dniu następującym po upływie trzech miesięcy od tego terminu w stan spoczynku przeszli z mocy prawa sędziowie SN, którzy ukończyli 65. rok życia. W związku z tym sędziowie ci od środy według ustawy przestali pełnić swe funkcje. Mogą oni dalej orzekać, jeśli w ciągu miesiąca od wejścia w życie nowej ustawy złożyli stosowne oświadczenie i przedstawili odpowiednie zaświadczenia lekarskie, a prezydent wyrazi zgodę na dalsze zajmowanie stanowiska sędziego SN.

Małgorzata Gersdorf - która ukończyła 65 lat - nie złożyła takiego oświadczenia. Oświadczyła, że "stanowisko prezesa SN, niezależnie od tego, kto by nim był, ma kadencyjność określoną w konstytucji" i kadencyjność ta "nie podlega dyskusjom i zmianom ustawowym".

W audycji w "Radiu Warszawa", w której gościem był Maciej Mitera przytoczono różne interpretacje ustawy o SN m.in. sędzi Gersdorf, która - jak mówił prowadzący - uważa ją za niekonstytucyjną, ale nie złoży wniosku do Trybunału Konstytucyjnego, bo nie wierzy w jego wiarygodność oraz w deklaracje sędziów SN, którzy podzielają zdanie sędzi Gersdorf, ale sami składają oświadczenia ws. przejścia w stan spoczynku na mocy ustawy. Mitera odpowiedział, że w tej sprawie jest dysonans, ale - jak dodał - jest tutaj "domniemanie konstytucyjności".

"Sąd Najwyższy, Trybunał Konstytucyjny i Naczelny Sąd Administracyjny wielokrotnie powtarzały w swoich orzeczeniach, że jedynym organem, który może stwierdzić (zgodność z konstytucją) jest Trybunał (Konstytucyjny)" - powiedział rzecznik KRS.

Mitera pytany, czemu sześcioletnia kadencja I prezesa SN zapisana w konstytucji zostanie skrócona o niemal półtora roku odpowiedział: "tutaj są te wątpliwości". "Ilu prawników, tyle interpretacji" - dodał. "Oczywiście ta kadencja jest zapisana, natomiast jest również zapis konstytucyjny, że co do wieku sędziego już wchodzi też ustawa zwykła i kwestia, czy może, czy nie może, i tutaj zdania są podzielone" - podkreślił.

Rzecznik KRS pytany, czy jeżeli ktoś ma wątpliwości, co do konstytucyjności ustawy o SN, powinien to rozstrzygnąć TK odpowiedział: "bo jest do tego powołany". "Przecięłoby to wszelkie spory" - ocenił sędzia.

Prowadzący audycję zauważył też, że w ciągu najbliższych tygodni spłyną do prezydenta Andrzeja Dudy kandydatury sędziów, którzy uzupełnią skład Sądu Najwyższego i wybiorą I prezesa SN. Rzecznik KRS został zapytany, jak zapatruje się na zapowiedzi części środowiska sędziowskiego m.in. prezesa Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia" Krystiana Markiewicza, który nawoływał, aby było tak dużo kandydatur na sędziów SN, aby zablokować tę procedurę. Według Mitery "nawoływanie do takiej obstrukcji jest co najmniej nie na miejscu". "Ubolewam, że mówi to szef, przewodniczący jednego z większych stowarzyszeń sędziowskich, bo taki bunt, wręcz anarchia, obstrukcja, nie przystoi temu urzędowi" - podkreślił.

Mitera pytany, czy możliwy jest taki scenariusz, że po wyborach samorządowych jesienią br. nie będzie miał kto orzec ich ważności w SN odpowiedział, że "jest w tej kwestii optymistą". Przyznał, że kalendarz jest nieubłagany, ale członkowie KRS są gotowi do pracy.

Dopytywany, od czego zależy scenariusz, aby zdążyć z wyborem nowego prezesa SN, aby we wrześniu/październiku opinia publiczna poznała to nazwisko, Mitera odparł, że na "przestrzeganiu procedury". "Ufam, że sobie z tym poradzimy" - dodał. "Prawo jest tutaj płynne, jest odtwórcze i ze wszystkim można sobie poradzić" - dodał sędzia.

Rzecznik KRS pytany, jaką procedurę może zastosować Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej ws. ustawy o SN, odparł, że "nie wie, czy (TSUE) jest w ogóle władny oceniać tę kwestię". "Zawsze uczono mnie, że kwestia wymiaru sprawiedliwością jest tutaj taką immanentną częścią tego wewnętrznego porządku" - zauważył.

Przed tygodniem Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN jednogłośnie przyjęło uchwałę mówiącą, że sędzia Gersdorf pozostaje zgodnie z Konstytucją RP I prezesem SN do 30 kwietnia 2020 r. "Uznajemy, że nie można, zgodnie z regułami obowiązującymi w prawie, w trybie ustawy, zmieniać jasnej, kategorycznej i pełnej normy, wynikającej wprost z konstytucji. Tam kadencja I prezesa SN została uregulowana i zgodnie z zasadami prawodawstwa obowiązuje zakaz regulowania tej samej materii w drodze ustawy, a więc aktu, który zawsze powinien być zgodny z konstytucją" - mówił wtedy rzecznik prasowy SN sędzia Michał Laskowski.

Po wtorkowym spotkaniu prezydenta Andrzeja Dudy z prezes Gersdorf, prezesem Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN Józefem Iwulskim oraz prezesem Naczelnego Sądu Administracyjnego Markiem Zirk-Sadowskim, wiceszef Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha informował, że wolą prezydenta było, by najstarszy stażem sędzia Iwulski od środy wykonywał funkcje związane z wykonywaniem obowiązków I prezesa SN.

We wtorek około godz. 15.30 - jeszcze przed spotkaniem z Andrzejem Dudą - Gersdorf wydała zarządzenie o wyznaczeniu jako kierującego pracą SN prezesa Iwulskiego "do zastępowania I prezes SN na czas swojej nieobecności". "O treści zarządzenia, I prezes SN, poinformowała pana prezydenta" - podał SN.

W środę sędzia Iwulski oświadczył, że nie jest "zastępcą, a tym bardziej następcą I prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Gersdorf", a jedynie zastępuje ją "w razie gdy będzie nieobecna". Zapewnił jednocześnie, że prezydent nie wyznaczył go ani nie powierzył obowiązków I prezesa, a jedynie zaaprobował wybór jego osoby przez prezes Gersdorf.