Sędzia Józef Iwulski Prezes Sądu Najwyższego, który kieruje Izbą Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, nie powinien być nie tylko przewodniczącym sądu, ale w ogóle nie powinien być sędzią - ocenił w piątek szef gabinetu politycznego premiera Marek Suski.

Według czwartkowej "GPC" sędzia Józef Iwulski, który według Kancelarii Prezydenta od środy, z mocy ustawy kieruje pracami SN, w 1982 r. skazał działaczy opozycji niepodległościowej. Jak podaje "Gazeta Polska Codziennie", materiały archiwalne IPN wskazują na wyroki w sprawach dotyczących opozycji wydawane w latach stanu wojennego przez ppor. Józefa Iwulskiego, sędziego sądów wojskowych w Krakowie i Warszawie. Według "GPC" sędzia przyznał, że był w składzie orzekającym, który skazał działaczy KPN; zapewnia jednak, że do wyroku złożył zdanie odrębne.

Suski pytany w piątek w TV Republika, jak to się stało, że osoba z taką przeszłością ma kierować pracami SN powiedział, że nie wie. Podkreślił, że sędzia Iwulski był sędzią, który orzekał kary dla ludzi, którzy walczyli o wolną, niepodległą Polskę.

Dopytywany, jakie to były kary Suski powiedział, że chodziło o postępowania z lat 80-tych, że "ktoś na terenie jakiegoś zakładu roznosił ulotki szkalujące Polską Rzeczpospolitą Ludową". "W stanie wojennym ten człowiek był zaangażowany w zamykanie ludzi do więzienia za to, że krytykowali PZPR. Taki człowiek nie powinien być nie tylko przewodniczącym sądu, a po prostu nie powinien być sędzią" - podkreślił Suski.

Według niego "to jest grzech +okrągłego stołu+". "Zaniechania, oczyszczania naszego państwa z ludzi skompromitowanych z lat przejścia 1989 roku, tej grubej kreski, która do dzisiaj na nas ciąży" - dodał minister.

Jak zaznaczył, "to jest też powód do atakowania obecnego rządu, który chce dokonać reformy wymiaru sprawiedliwości". "Takiej moralnej odnowy tego organu, bo ja wierzę, że większość sędziów jest uczciwych, zresztą większość sędziów już jest z naboru po 1989 roku. A są tacy właśnie z przeszłością tego typu, z rodzin esbeckich i oni nami rządzą, oni wyznaczają sprawiedliwość w cudzysłowie" - ocenił Suski.

Szef gabinetu politycznego premiera był też pytany, czy według niego Małgorzata Gersdorf jest jeszcze I prezesem SN, bo zjawiła się w czwartek w pracy i jak argumentuje zgodnie z konstytucją pozostaje I prezesem SN do 2020 roku.

Suski odpowiedział, że Gersdorf nie jest już I prezesem Sądu Najwyższego. "Zgodnie z obowiązującym prawem przeszła w stan spoczynku" - podkreślił. "A że odwiedza swoją byłą pracę, tego ustawa nie zakazuje" - mówił.

Dopytywany skąd zatem protesty Suski odparł, że "rząd PiS od początku jest oprotestowywany". "Robi się próby obalenia siłą +ulica i zagranica+. To, co mieliśmy w tym tygodniu w Strasburgu podczas debaty (w PE), gdzie oskarżano nas o dyktaturę, bo obniżyliśmy pensje esbekom na przykład, albo że się więzi ludzi za to, że noszą róże" - podkreślił Suski.

W jego ocenie tego typu działania są dlatego, że rząd odsyła w stan spoczynku byłych komunistycznych działaczy. "Różnych ludzi, którzy niezbyt chlubnie się zapisali w historii, a okrągły stół zagwarantował im nie tylko, że przeszli suchą stopą od komunizmu do tej III RP, ale jeszcze są zupełnie bezkarni" - zaznaczył Suski.

Zgodnie z ustawą o Sądzie Najwyższym, która weszła w życie 3 kwietnia, w dniu następującym po upływie trzech miesięcy od tego terminu w stan spoczynku przeszli z mocy prawa sędziowie SN, którzy ukończyli 65. rok życia. W związku z tym sędziowie ci od środy według ustawy przestali pełnić swe funkcje. Mogą oni dalej orzekać, jeśli w ciągu miesiąca od wejścia w życie nowej ustawy złożyli stosowne oświadczenie i przedstawili odpowiednie zaświadczenia lekarskie, a prezydent wyrazi zgodę na dalsze zajmowanie stanowiska sędziego SN.

W SN oświadczenia dotyczące woli pozostania na stanowisku z powołaniem na podstawę prawną nowej ustawy o SN złożyło dziewięciu sędziów. Natomiast w siedmiu kolejnych oświadczeniach sędziowie powołali się bezpośrednio na Konstytucję RP, nie dołączyli także zaświadczeń o stanie zdrowia. Oświadczenia - zgodnie z przepisami - będzie opiniowała Krajowa Rada Sądownictwa, a następnie prezydent będzie podejmował decyzje. Z kolei 11 sędziów SN - w tym I prezes Małgorzata Gersdorf - nie złożyło takich oświadczeń.