Resort energii rozwiał nadzieje części samorządów, które liczyły, że inwestując w dużo tańsze pojazdy o napędzie hybrydowym, będą mogły wypełnić nowe obowiązki narzucone im na mocy ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych (Dz.U. z 2018 r. poz. 317).
W odpowiedzi na interpelację poselską (nr K8INT22246) wiceminister energii Michał Kurtyka poinformował, że ustawowy obowiązek dotyczący wykorzystywania pojazdów elektrycznych we flotach aut użytkowanych przez administrację państwową i samorządową dotyczy tylko pojazdów typu BEV (pojazd całkowicie elektryczny). Oznacza to, że w udziale pojazdów nie będą uwzględniane auta hybrydowe.
Co ciekawe, Ministerstwo Energii wskazało, że samorządy nie muszą mieć tych aut na własność. Dopuszczalne są bowiem również inne formy używania pojazdów, np. leasing. Mogą one być też wypożyczone, użyczone lub będące w posiadaniu urzędu na podstawie innej formy prawnej – wyjaśnił Kurtyka.
Obowiązek odnowienia floty pojazdów służbowych (oraz taboru komunikacji miejskiej) dotyczy gmin i powiatów powyżej 50 tys. mieszkańców. Od 2025 r. muszą one zapewnić co najmniej 30-proc. udział pojazdów elektrycznych. Termin ten, choć mógłby wydawać się odległy, nie zwalnia ich jednak przed wydatkami już w najbliższej przyszłości. Przepisy przejściowe stanowią bowiem, że już od 1 stycznia 2020 r. co dziesiąty pojazd we flocie administracji ma mieć ekologiczny napęd.
Jak przekonują sami włodarze, owczego pędu do tego, by wymieniać pojazdy na elektryczne, nie ma. Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich, nie kryje, że samorządy zniechęcają nie tylko wysokie koszty zakupu, ale i ich późniejsza eksploatacja. Poprawić ten stan rzeczy ma wsparcie z Funduszu Niskoemisyjnego Transportu, który ma wkrótce wystartować. Zebrane w nim środki (6,75 mld zł w ciągu 10 lat, według szacunków resortu) mają wspomóc samorządy w rozwoju elektromobilności, w tym w wymianie aut na elektryczne.