Sprawa Tomasza Komendy ujawniła wiele błędów polskiego wymiaru sprawiedliwości i wywołała gorące dyskusje. Także na temat skuteczności obrońców z urzędu
W jednej z wypowiedzi prasowych Tomasz Komenda określił swojego dawnego obrońcę z urzędu jako pseudoadwokata i zapowiedział, że nie spocznie, póki ten nie zasiądzie na ławie oskarżonych wraz z policjantami i prokuratorami odpowiedzialnymi za jego skazanie. Wcześniej krytycznie o obrońcy wypowiadała się także matka Komendy, stwierdzając, że bardziej zaszkodził on jej synowi niż pomógł (miał nawet niszczyć dowody świadczące o niewinności oskarżonego). Nie stawił się też na ogłoszeniu wyroku, a ją samą przyjmował niechętnie, a jeśli już przyjął – to traktował ją źle i z pogardą.
– Miał on doradzać matce Tomasza Komendy, by nie składała zeznań, a jemu samemu, by zachował milczenie i zrezygnował ze swojego ostatniego słowa – wskazuje prof. Zbigniew Ćwiąkalski, obecnie reprezentujący pro bono Tomasza Komendę w sprawie o odszkodowanie za bezzasadne skazanie. Podkreśla przy tym, że opiera się jedynie na informacjach od rodziny swojego klienta.
Sprawa Tomasza Komendy nie jest pod tym względem jedyna – do Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka wpływa wiele skarg na pełnomocników z urzędu. Trudno jednak określić ich dokładną liczbę.
Doktor Piotr Kładoczny z HFPCz zwraca uwagę, że sam fakt, iż ktoś składa skargę, nie oznacza jeszcze, że jest ona uzasadniona.
– Niektórzy po prostu mają zbyt wygórowane oczekiwania co do obrońcy, wyrobione głównie na podstawie amerykańskich seriali prawniczych – zauważa dr Kładoczny. – Moim zdaniem jednak o odpowiedzialności moralnej czy dyscyplinarnej pełnomocnika możemy mówić tylko wtedy, gdy zaniedba on zupełnie podstawowych czynności. Nie ma przecież jednego, obiektywnego standardu prowadzenia sprawy.
Najczęściej wpływające do HFPCz zarzuty przeciw obrońcom to niestawianie się na sprawę, wysyłanie substytutów, ale także np.: zbytnie spoufalanie się z prokuratorem (za które w oczach niektórych może uchodzić zwykłe „dzień dobry”), co w ocenie skarżącego świadczy o tym, że proces był ustawiony.
W sądach dyscyplinarnych
– W roku 2017 sądy dyscyplinarne izb adwokackich rozpoznały 92 zarzuty dotyczące naruszenia obowiązku zawodowego w zakresie prawa procesowego, zarówno w sprawach z urzędu, jak i z wyboru (np. niestawiennictwa na rozprawie, uchybienie terminom procesowym) – mówi mec. Joanna Sędek, szefowa biura prasowego Naczelnej Rady Adwokackiej. Zwraca przy tym uwagę, że w jednej sprawie obwiniony mógł mieć przedstawiony więcej niż jeden zarzut.
Z kolei do Biura Rzecznika Praw Obywatelskich wpłynęły od 2013 r. łącznie 62 skargi na adwokatów, którzy mieli się dopuścić uchybień w ramach reprezentowania osób w postępowaniu karnym. Do zespołu prawa karnego Biura RPO przekazano 13 wniosków. W żadnej z tych spraw nie podjęto działań, a wnioskodawcy zostali poinformowani o procedurze obowiązującej przy skargach na adwokatów.
Warto się starać
Zdaniem dra Piotra Kładocznego nie można powiedzieć, że z zasady obrońcy z urzędu przykładają się mniej niż ci z wyboru.
– Jeśli ktoś traktuje swój zawód poważnie i przestrzega zasad etyki, to nie będzie dla niego różnicy między reprezentacją z urzędu i z wyboru – podkreśla prawnik. – Poza tym przy isniejącym nasyceniu rynku sprawy z urzędu są dla prawników (zwłaszcza młodych) szansą na wybicie się. Warto się starać, bo to też sposób na zdobycie nowych klientów.
Zbigniew Ćwiąkalski zwraca natomiast uwagę na inną słabość systemu obrony z urzędu. Często przydział prawników do tego typu spraw odbywa się w sposób przypadkowy. Może się więc zdarzyć, że adwokat czy radca prawny wyspecjalizowany w sprawach karnych zostanie nagle pełnomocnikiem w sprawie cywilnej lub na odwrót.
– Są oczywiście adwokaci, którzy przy sprawach z urzędu mniej się starają – wskazuje Zbigniew Ćwiąkalski. – Ale są i tacy, którzy żyją tylko z „urzędówek”.
Eksperci są zgodni, że stawki za sprawy z urzędu są zbyt niskie, a ich podniesienie z pewnością byłoby motywujące dla pełnomocników.
Dużym problemem jest też wspomniane korzystanie z substytów podczas spraw urzędowych. W internecie, na rozmaitych forach i grupach dyskusyjnych dla prawników, często można natknąć się na ogłoszenia o poszukiwaniu zastępstwa praktycznie na ostatnią chwilę, co sprawia, że prawnikowi występującemu z substytucji pozostaje niewiele czasu na przygotowanie się do rozprawy. Także wspomniany obrońca Tomasza Komendy Michał K. występował w sprawie na podstawie substytucji.