Polskie produkty mięsne nie podlegają normom prawnym, które określają minimalne wymagania jakości.
Kiełbasy czy wędliny produkowane są jedynie według deklaracji samego producenta. Dlatego też mimo iż zawierają często więcej niż 70 proc. wody, to Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych (IJHARS) nie może nic zrobić.
- Inspekcja bada zgodność wyrobów z deklaracją producenta, do której producent może wpisać niemal wszystko - mówi Stanisław Kowalczyk, główny inspektor IJHARS. Nie dotyczy to oczywiście zapisów sprzecznych z obowiązującymi przepisami - dodaje.
Niedopuszczalne jest na przykład stosowanie produktów niedozwolonych oraz szkodliwych dla zdrowia barwników czy konserwantów.
- Dobrym źródłem informacji dla konsumentów w tego typu produktach jest kolejność wymieniania składników. Jeżeli w konserwie mięso znajduje się na samym końcu listy, to znaczy, że jest go tam po prostu bardzo mało - tłumaczy Andrzej Gantner, dyrektor generalny Stowarzyszenia Polska Federacja Producentów Żywności.
Od 18 grudnia łatwiejsza jest jednak walka z nieuczciwymi producentami artykułów rolno-spożywczych. Nowelizacja ustawy o jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych zawiera teraz definicję zafałszowanego produktu spożywczego, dotyczącą żywności nieposiadającej cech gwarantowanych przez producentów w oznakowaniu produktów.
- To właśnie zafałszowania są najbardziej dotkliwe i odczuwalne przez konsumentów - uważa Stanisław Kowalczyk. Oprócz skutków polegających na wprowadzeniu konsumenta w błąd możemy mieć również do czynienia z dużo poważniejszymi konsekwencjami, dotyczącymi na przykład niepoinformowania o występowaniu alergenów lub ich zakresie - tłumaczy Stanisław Kowalczyk.
Pierwsze kontrole na podstawie nowych przepisów już się rozpoczęły. Główny inspektor IJHARS uważa, że przedsiębiorcy czują teraz większy respekt wobec prawa. Dzięki nowelizacji kontrolerzy mogą surowiej karać nieuczciwych przedsiębiorców.
Teraz za sprzedaż żywności, która nie odpowiada deklarowanej jakości, producent płaci pięciokrotność korzyści majątkowej, którą osiągnął z jej sprzedaży. Natomiast za wprowadzanie do obrotu żywności fałszowanej można zapłacić nawet 10 proc. przychodów. Nowością jest też możliwość nałożenia kary za utrudnianie lub uniemożliwianie organowi Inspekcji przeprowadzenia kontroli artykułów spożywczych.
- Interpretacja nowych przepisów musi być jednak rozsądna, żeby wyeliminować przypadki, gdy firma zostanie ukarana np. za brak babuni w szynce o nazwie szynka babuni - śmieje się Andrzej Gantner.