Trybunał Konstytucyjny jednak nie zbada przepisów, na mocy których sądy zwracają się do Sądu Najwyższego o rozwikłanie zagadnienia prawnego.

Sprawę przed TK zainicjowała w czerwcu 2017 r. grupa posłów PiS tuż po tym, jak Sąd Najwyższy wydał głośną uchwałę dotyczącą instytucji prezydenckiego prawa łaski (sygn. akt I KZP 4/17). Ta była nie po myśli rządzących, gdyż podważała legalność ułaskawienia, jakiego dokonał Andrzej Duda wobec m.in. Mariusza Kamińskiego, koordynatora służb specjalnych. Ten został uznany za winnego przekroczenia uprawnień w czasie, gdy stał na czele CBA. Jednak w momencie ułaskawienia wyrok skazujący nie był jeszcze prawomocny, co, zdaniem SN, wykluczało wydanie takiego aktu przez prezydenta.

Niedawno jednak część wnioskodawców straciła zapał do kwestionowania przepisów pozwalających sądom powszechnym kierować zagadnienia prawne do SN, a sędziom administracyjnym do Naczelnego Sądu Administracyjnego.

– Uznaliśmy, że w momencie wejścia w życie nowej ustawy o SN nie ma już powodu, aby TK zajmował się tymi przepisami – nie kryje motywacji Arkadiusz Mularczyk, jeden z posłów, którzy wycofali poparcie dla wniosku.

Utracili legitymację

– To ewidentny dowód na instrumentalne wykorzystywanie prawa przez polityków. To się zdarzało oczywiście także wcześniej, ale ostatnio jest bardziej powszechne – stwierdza prof. Maciej Gutowski, dziekan poznańskiego samorządu adwokackiego.

Wniosek do TK podpisało 67 posłów PiS. Pod koniec marca do TK wpłynęło jednak pismo, z którego wynika, że poparcie wycofało 24. Obecnie więc wniosek ma poparcie 43 posłów, a to o siedmiu za mało, żeby trybunał mógł go rozpatrzyć. „W konsekwencji grupa posłów, która zainicjowała postępowanie w sprawie o sygn. akt K 7/17, utraciła legitymację do występowania przed trybunałem. Ze względu na brak uprawnionego podmiotu wydanie wyroku w niniejszej sprawie jest niedopuszczalne” – napisał TK w uzasadnieniu postanowienia o umorzeniu postępowania. Konstytucja stanowi, że wszczynać postępowania przed TK może grupa minimum 50 posłów.

Cofnięty wniosek od samego początku był obiektem ostrej krytyki. Zarzucano mu, iż wynika wyłącznie z pobudek politycznych, a w przypadku podzielenia wątpliwości wnioskodawców przez TK doprowadzi do katastrofalnych konsekwencji dla całego systemu prawnego. Dlatego prawnicy nie mają wątpliwości, że umorzenie sprawy było najlepszym wyjściem z sytuacji.

– Źle się stało, że ten wniosek w ogóle pojawił się w TK. W ten sposób bowiem został zakwestionowany cały sensowny mechanizm orzeczniczy. I to tylko dlatego, że SN wydał jedną uchwałę, która nie spodobała się politykom. Można to porównać do sytuacji, w której poseł zostałby potrącony przez samochód na przejściu dla pieszych, a w reakcji na to parlament zakazałby ruchu pojazdów – ocenia prof. Gutowski.

Z kolei Sławomir Pałka, sędzia Sądu Rejonowego w Oławie, były członek Krajowej Rady Sądownictwa, ironizuje, że być może jest to dowód na to, że posłowie w końcu poszli po rozum do głowy i dostrzegli, jak absurdalne są składane przez nich wnioski.

Spekulacje przecina Arkadiusz Mularczyk, który wprost przyznaje, że na decyzję o wycofaniu poparcia wpływ miała „głęboka reforma SN” przeprowadzona z inicjatywy prezydenta. Chodzi oczywiście o ustawę o SN (Dz.U. z 2018 r. poz. 5 ze zm.), która zaczęła obowiązywać na początku kwietnia i która doprowadzi do wymiany znacznej części kadry orzekającej w tym sądzie.

Dwa wnioski czekają

– Wejście w życie tej ustawy doprowadziło do rozwiania wątpliwości, które zostały przedstawione we wniosku – stwierdza poseł Mularczyk, zupełnie przy tym ignorując fakt, że wątpliwości te dotyczyły przepisów zawartych m.in. w kodeksie postępowania cywilnego, a ustawa, na którą się powołuje, nie wprowadziła żadnych istotnych zmian w przepisach dotyczących zagadnień prawnych.

– To pokazuje, o co tak naprawdę chodziło rządzącym w tej całej tzw. reformie SN. Cel od początku był tylko jeden – wymiana kadry – kwituje gorzko sędzia Pałka.

W TK czekają jeszcze dwa wnioski, które były pokłosiem uchwały SN dotyczącej prawa łaski. Jeden został złożony przez marszałka Sejmu i dotyczy sporu kompetencyjnego między marszałkiem a SN. Drugi wniósł prokurator generalny, chcąc zbadania przepisów kodeksu postępowania karnego, które pozwalają na wniesienie i rozpoznanie przez SN kasacji na niekorzyść oskarżonego, mimo że głowa państwa zastosowała wobec niego akt łaski.