Proces odwoływania prezesów i wiceprezesów sądów przez ministra sprawiedliwości był nietransparentny, prowadzony w oparciu o kryteria pozamerytoryczne - wynika z raportu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Zaznaczono w nim m.in., że decyzje o odwołaniu były przesyłane prezesom faksem.

Wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak nie zgodził się z wnioskami autorów raportu. Jego zdaniem "odmawianie ministrowi sprawiedliwości prawa do dobierania sobie współpracowników jest to prosta droga do tego, aby wymiar sprawiedliwości funkcjonował nieefektywnie".

W przedstawionym w środę przez HFPC raporcie "Zmiany prezesów i wiceprezesów sądów powszechnych w okresie od sierpnia 2017 r. do lutego 2018 r.", zawarto wyniki wywiadów przeprowadzonych z 20 prezesami i wiceprezesami sądów, którzy zostali odwołani na podstawie nowelizacji Prawa o ustroju sądów powszechnych.

Nowelizacja Prawa o ustroju sądów powszechnych (usp), która m.in. zwiększyła uprawnienia ministra sprawiedliwości przy powoływaniu i odwoływaniu prezesów sądów weszła w życie 12 sierpnia ub.r. Nowelizacja odstąpiła od modelu powoływania prezesów sądów apelacyjnych i okręgowych przez ministra sprawiedliwości po uzyskaniu opinii zgromadzeń ogólnych sądów.

Przepis przejściowy ustawy przewiduje, że prezesi i wiceprezesi sądów "mogą zostać odwołani przez ministra sprawiedliwości, w okresie nie dłuższym niż 6 miesięcy od dnia wejścia w życie niniejszej ustawy" - bez zachowania wymogów w niej określonych, czyli m.in. bez uzasadnienia.

Z szacunków HFPC wynika, że od wejścia w życie nowelizacji minister sprawiedliwości odwołał od 130 do 160 prezesów i wiceprezesów sądów w całym kraju.

Autorzy raportu zwrócili uwagę, że zmiany zawarte w noweli nie odpowiadają na najważniejsze problemy wymiaru sprawiedliwości. "Zmiany kierownictwa sądu w żaden sposób nie przełożą się na usprawnienie postępowań sądowych. Postępowania sądowe mogłyby być szybciej kończone, jeżeli Ministerstwo Sprawiedliwości zdecydowałoby się na uwolnienie zamrożonych etatów sędziowskich" - czytamy w opracowaniu.

We wnioskach z badania zaznaczono, że proces odwoływania nie był poparty całościową analizą sytuacji w sądach. "Minister sprawiedliwości odwoływał prezesów i wiceprezesów sądów na podstawie jednozdaniowych decyzji, które nie miały żadnego uzasadnienia. Jednocześnie, w przypadku decyzji dotyczących ponad 80 sądów Ministerstwo Sprawiedliwości publikowało komunikaty prasowe, które we fragmentaryczny sposób miały podejmowane decyzje uzasadniać" - wskazano.

Fundacja wskazała, że "rozmówcy byli odwoływani na podstawie decyzji przekazywanej faksem". "We wszystkich przypadkach decyzja nosiła datę wsteczną, co powodowało niepewność co do ważności decyzji podjętych przez prezesów od momentu ich odwołania (zazwyczaj dzień wcześniej) do momentu doręczenia im decyzji" - zaznaczono.

HFPC stoi też na stanowisku, że powoływanie nowych prezesów i wiceprezesów było prowadzone w sposób nietransparentny i w oparciu o kryteria pozamerytoryczne. "Ministerstwo Sprawiedliwości nie prowadziło żadnych otwartych konsultacji ze środowiskiem sędziowskim w sprawie powołania nowych prezesów. Z wypowiedzi rozmówców wynika, że Ministerstwo Sprawiedliwości poszukiwało kandydatów na nowych sędziów m.in. poprzez prywatne znajomości i podejmowało decyzje o powołaniach na podstawie pozamerytorycznych kryteriów" - podkreślono w opracowaniu.

Według raportu nowelizacja ustawy o usp rozszerzyła możliwość wpływania przez polityków na sądy. "Powoływanie prezesów sądów przez Ministra Sprawiedliwości bez konsultacji ze środowiskiem sędziowskim pozbawia prezesów sądów koniecznej legitymacji do zarządzania sądami, a co więcej czyni ich zależnymi od Ministerstwa Sprawiedliwości" - czytamy w raporcie.

W opracowaniu zamieszczono również rekomendacje dla rządu i Komisji Europejskiej. Fundacja wskazała Radzie Ministrów przeprowadzenie kompleksowej oceny skutków nowelizacji, podanie opinii publicznej pełnej informacji o odwołaniu prezesów i wiceprezesów sądów oraz powrót do stanu prawnego sprzed nowelizacji.

Komisji Europejskiej zarekomendowano w raporcie rozszerzenie kontroli praworządności w Polsce o ocenę faktycznych skutków wprowadzonych zmian. Fundacja wskazała też KE, aby wyegzekwowała pełne wycofanie się polskiego rządu z wprowadzonych od lipca 2017 r. rozwiązań w zakresie wymiaru sprawiedliwości.

Wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak nie zgodził się z wnioskami raportu HFPC. "Kompletnie nie zgadzam się z diagnozą Fundacji. Odmawianie ministrowi sprawiedliwości prawa do dobierania sobie współpracowników jest to prosta droga do tego, aby wymiar sprawiedliwości funkcjonował nieefektywnie" - zaznaczył wiceszef MS.

Zwrócił uwagę, że ustawodawca nie przewidział, żadnych uzasadnień decyzji personalnych ministra sprawiedliwości, a mimo to w zdecydowanej większości ministerstwo uzasadniało swoje decyzje wobec prezesów sądów.

"Świadczy to o tym, że jeśli chodzi o transparentność to poszliśmy dużo dalej niż wymagał tego ustawodawca. Powoływanie osób zarządzających, choćby w sektorze prywatnym, to nie jest coś co wymaga szczególnego uzasadnienia. Albo się ma zaufanie do osób i ich kwalifikacji, albo się go nie ma. Pamiętajmy, że minister sprawiedliwości jest odpowiedzialny za to, w jaki sposób sądy są administrowane" - wskazał Piebiak.

Wiceminister odniósł się również do zawartych w raporcie Fundacji rekomendacji dla rządu polskiego i Komisji Europejskiej. Według Piebiaka świadczy to o niewyobrażalnie wysokim mniemaniu HFPC o sobie". "Bo kim jest HFPC, żeby wzywać rząd suwerennego państwa, czy Komisję Europejską do czegokolwiek. Świadczy to o tym, że uzurpują sobie pozycję recenzenta działań suwerennego państwa i organizacji ponadnarodowej jaką jest Komisja Europejska" - stwierdził.

Według wiceministra "niezręczne jest to, że Fundacja de facto namawia KE, żeby szkodziła państwu polskiemu". "Namawia do eskalacji konfliktu wewnątrz Unii Europejskiej. Tylko w ten sposób można tego rodzaju rekomendacje komentować" - dodał Piebiak.