Likwidację 120 wydziałów grodzkich planuje Ministerstwo Sprawiedliwości. Znikną sądy, w których orzeka od 11 do 20 sędziów i asesorów. Sędziowie protestują przeciwko takiej zmianie.

ZMIANA PRAWA

Gazeta Prawna dotarła do projektu rozporządzenia ministra sprawiedliwości w sprawie zniesienia niektórych sądów grodzkich oraz zmiany rozporządzenia w sprawie utworzenia sądów grodzkich. Wynika z niego, że planuje się zniesienie 120 wydziałów grodzkich na terenie całego kraju. Sędziowie są przeciwni ministerialnym planom.

Kryterium likwidacji

Zgodnie z projektem zniesione zostaną sądy grodzkie, w których orzeka od 11 do 20 sędziów i asesorów.
- Konieczność podjęcia działań w zakresie zmian struktury organizacyjnej sądów powszechnych wynika przede wszystkim z potrzeby racjonalnego wykorzystania kadry orzeczniczej i administracyjnej - mówi Wioletta Olszewska z biura informacji Ministerstwa Sprawiedliwości.
I dodaje, że w ocenie MS brak jest uzasadnienia dla funkcjonowania w małych sądach rejonowych o niewielkim wpływie spraw dodatkowych wydziałów do rozpoznawania spraw błahych.
Tyle tylko, że jak twierdzą sędziowie, liczba spraw wpływających do wydziałów grodzkich nie została wzięta pod uwagę przy planowaniu nowego rozwiązania, a kryterium liczby etatów sędziowskich jest niewystarczające przy podejmowaniu decyzji o likwidacji konkretnego sądu.
- O ile można zgodzić się z likwidacją jedno-, dwuosobowych wydziałów z niewielkim wpływem spraw, to ciężko racjonalnie wytłumaczyć łączenie potężnych, wieloosobowych wydziałów grodzkich, rozpoznających tysiące spraw, z wydziałami karnymi, które zajmują się niewieloma sprawami - komentuje Rafał Puchalski, sędzia Sądu Rejonowego w Jarosławiu.

Obciążenie sądów

Sędziowie podkreślają, że liczba etatów sędziowskich w danej jednostce nie może być rozstrzygającą przesłanką zarówno likwidacji, jak i tworzenia nowego wydziału.
- Należy brać pod uwagę jego obciążenie, liczbę spraw. Tych kryteriów nie zastosowano. Osoby opracowujące nowe założenia nie mają pojęcia o administracyjnej stronie działania wydziałów tej wielkości - podkreśla Rafał Puchalski.
Celem likwidacji powinno być równomierne rozłożenie pracy pomiędzy wydziałami.
- To powinno przyświecać twórcom rozporządzenia. Jeżeli jednak obciążenie poszczególnych wydziałów nie zostało zbadane, to decyzję o likwidacji niektórych sądów grodzkich można nazwać jedynie posunięciem politycznym, a nie racjonalnym - twierdzi sędzia Marek Celej z Biura Prawnego Krajowej Rady Sądownictwa.
Jak dowiedziała się Gazeta, zasadniczym argumentem przemawiającym za likwidacją wydziałów są oszczędności w dodatkach funkcyjnych sędziów oraz zaktywizowanie nadzoru ministra sprawiedliwości nad sądami.
- Istnienie wydziałów grodzkich, w których rozpoznawane są proste sprawy cywilne, karne i karne skarbowe, prowadzi przede wszystkim do nieuzasadnionej specjalizacji sędziów orzekających w tych komórkach organizacyjnych. Stan taki jest wysoce niekorzystny dla dobra wymiaru sprawiedliwości, ponieważ zaburza proces doskonalenia i rozwoju zawodowego sędziów - dodaje Wioletta Olszewska.
Tymczasem, jak zaznacza Rafał Puchalski, zgodnie z prawem o ustroju sądów powszechnych, przy tworzeniu i znoszeniu sądów grodzkich należy kierować się liczbą spraw wpływających do sądów oraz względami ekonomii postępowania sądowego.



Dowolna likwidacja

Projekt rozporządzenia został, na razie, przesłany do konsultacji jedynie prezesom sądów okręgowych i rejonowych. Nie otrzymała go KRS.
- Dzięki temu, że minister może znosić sądy rozporządzeniem, ma właściwie dowolność w decydowaniu o tym, jakie jednostki powstaną, a jakie zostaną zniesione. Warto wprowadzić uregulowanie, na mocy którego to parlament decydowałby o strukturze sądów - mówi Marek Celej.
Innymi słowy, sądy powinny być tworzone i likwidowane na mocy ustawy, a nie tak jak jest teraz - na mocy rozporządzenia ministra sprawiedliwości.
- Powinien zostać także wprowadzony przepis stanowiący, że KRS musi zaopiniować projekt takiej ustawy, a jej opinia ma charakter decydujący - proponuje Marek Celej.
Wskazuje, że dzięki takiemu rozwiązaniu struktura sądów byłaby bardziej stabilna.
- Jeżeli projekt wejdzie w życie, to za jakiś czas może się okazać, że do resortu wystąpią wójtowie czy burmistrzowie miast, którzy zgłoszą konieczność przywrócenia wydziałów grodzkich w ich miejscowościach. A nowy minister ugnie się i cała procedura tworzenia na nowo zlikwidowanych wydziałów zacznie się od początku - twierdzi Marek Celej.
Z tą opinią zgadzają się inni sędziowie.

Brak wizji

- Jest to kolejny przykład braku konsekwentnej wizji funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości. Poszczególne rządy wprowadzają reformy, które mają rzekomo usprawnić działania sądów. Jednak okazuje się, że skutkiem ich działań są znaczące zamieszania organizacyjne, które prowadzą do przewlekłości postępowań - mówi Rafał Puchalski.
Statystyki wskazują, że wydziały grodzkie odgrywają niezwykle istotną rolę w strukturze sądowej.
- Z 2,25 mln spraw wpływających rocznie do sądów wydziały grodzkie rozpoznają 1,2 mln - informuje Rafał Puchalski.
Dodaje, że aktualnie sądy grodzkie rozstrzygają praktycznie większość spraw karnych.
- Trudno jest mnie, jako karnistę orzekającego w obu wydziałach, przekonać, że cięższa gatunkowo jest sprawa o wypadek ze skutkiem śmiertelnym, która trafia do wydziału karnego, od sprawy o wypadek z obrażeniami ciała, którą rozstrzyga sąd grodzki - komentuje Rafał Puchalski.

Wydziały zamiejscowe

Planowane jest także zniesienie kilku wydziałów grodzkich zamiejscowych.
- Jeżeli wydziały zostaną zlikwidowane w dużej jednostce typu Warszawa i sprawy, które były w nich rozpatrywane, przejdą do wydziałów karnych, to będzie to tylko kwestia właściwej reorganizacji, logistyki. Problem pojawi się, gdy zostaną zniesione ośrodki zamiejscowe - uważa Marek Celej.
Oznaczać to bowiem będzie, że z niektórych miejscowości w ogóle znikną sądy, a strony będą musiały dojeżdżać na rozprawę do innych miast.
Dlatego też sędziowie proponują inne rozwiązanie niż całkowita likwidacja wydziału.
- Można przecież wrócić do instytucji roków sądowych - proponuje Marek Celej.
Roki sądowe to stałe posiedzenia sądu, które odbywają się poza jego siedzibą lub nawet poza obszarem jego właściwości.
- W ramach roków sądowych sędzia przyjeżdża do danej miejscowości w określonych dniach, np. raz na dwa tygodnie, i osądza wszystkie sprawy, które trafiają do działającego w tej miejscowości sekretariatu sądowego - tłumaczy Marek Celej.