Panuje ogólna zgoda co do tego, że Kodeks pracy wymaga zmiany – powiedziała w piątek szefowa MRPiPS Eklżbieta Rafalska. Nie wyobrażam sobie jednak, żeby nowe przepisy można było przyjąć bez zgody stron, które przy nich pracowały – zastrzegła.

Minister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej wskazała podczas piątkowej konferencji prasowej, że przepisy Kodeksów pracy wymagają przygotowania oceny skutków regulacji - to zadanie na najbliższy czas.

W połowie marca zakończyła pracę Komisja Kodyfikacyjna Prawa Pracy. Opracowała propozycje zmian Kodeksu pracy i Kodeksu zbiorowego prawa pracy. Zaproponowała m.in. wydłużenie czasu umów o pracę na okres próbny. Ponadto każdy pracownik, niezależnie od stażu pracy, mógłby wykorzystać 26 dni urlopu. W projekcie znalazły się też rozwiązania, które mają zapobiegać wypychaniu pracowników na samozatrudnienie. Komisja nie ma uprawnień legislacyjnych, o losie przygotowanych propozycji decyduje MRPiPS.

Propozycji komisji nie akceptuje NSZZ "Solidarność". Szef związku Piotr Duda oświadczył: "Jeżeli rząd chciałby forsować ten projekt, to nasz kierunek jest jeden, ulica" - zaznaczył. Negatywnie projekt oceniło również OPZZ. Zdaniem związku, część zaproponowanych tam rozwiązań jest wyjątkowo nieczytelna i skomplikowana.

W projekcie kodeksu zaproponowano m.in. zmiany zasad wypowiadania umów na czas określony i zmiany w działaniu organizacji związkowych w zakładach pracy. Oprócz tego projekt zakłada możliwość modyfikacji "kodeksowych wypłat za nadgodziny". Chodzi o tzw. konta wynagrodzeń. To rozwiązanie będzie dotyczyło tylko układów zbiorowych. Przewiduje, że jeśli związki zawodowe się zgodzą, to będzie można zawiesić wypłatę wynagrodzenia za nadgodziny. Tak zamrożone pieniądze będzie można uruchomić w razie kryzysu, np. braku zleceń.