Mimo że od ponad 10 lat w każdej spółdzielni mieszkaniowej najważniejszym organem powinno być walne zgromadzenie wszystkich spółdzielców, to nadal w wielu betonowych molochach decyzje podejmuje zebranie przedstawicieli. W ten sposób przeciętny lokator pozbawiony jest prawa głosu. Zwrócił na to właśnie uwagę rzecznik praw obywatelskich w wystąpieniu do ministra inwestycji i rozwoju.



Doktor Adam Bodnar przypomina, że w połowie 2007 r. ustawodawca w nowelizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych (Dz.U. z 2007 r. nr 125, poz. 873 ze zm.) przesądził, że każdy spółdzielca powinien móc decydować o najważniejszych sprawach jego kooperatywy. Podmioty, w których decydowali przedstawiciele, miały zmienić swe statuty do 30 listopada 2007 r. i zgłosić te zmiany w Krajowym Rejestrze Sądowym do 30 grudnia 2007 r. W przepisach nie przewidziano jednak żadnej sankcji za niedopełnienie obowiązków. I wiele spółdzielni ich nie zrealizowało, przez co dalej decydują przedstawiciele, a nie wszyscy członkowie.
„Tego stanu rzeczy nie akceptują członkowie spółdzielni, którzy zainteresowani są zwiększeniem swojego wpływu na działalność najwyższego organu poprzez bezpośredni udział w posiedzeniach walnych zgromadzeń” – wskazał w piśmie do ministra zastępca RPO Stanisław Trociuk.
Zdaniem rzecznika warto zastanowić się nad wprowadzeniem sankcji dla prezesów, którzy nie stosują się do przepisów. W przeciwnym razie dalej – jak czytamy w wystąpieniu – możliwość zmian blokowana będzie przez nieliczne i niereprezentatywne grupy członków, wybranych przed laty jako przedstawiciele.