Rozstrzyga się, czy KRS powstanie tylko z udziałem PiS, czy w jej tworzenie włączy się Kukiz’15.
Do czwartku poznamy kandydatów do KRS zgłoszonych przez kluby parlamentarne. W najlepszym wypadku zgłoszonych przez dwa kluby: PiS i Kukiz’15, gdyż reszta odmawia wzięcia udziału w procedurze wyboru rady.
– Najlepiej dla Polski, ale i dla nas, byłoby, gdyby zgłoszono 50 kandydatów. Najlepiej dla opozycji, gdyby było ich mniej niż 15. A z tego, co widać, kandydatów będzie na styk. To najgorszy scenariusz dla wszystkich – mówi polityk prawicy.
Procedura wyboru sędziów KRS jest trójszczeblowa. Najpierw grupy 25 sędziów lub 2 tys. obywateli zgłaszają kandydatów. Na tym szczeblu zgłoszono 18 osób. Obecnie jesteśmy na drugim etapie: jego celem jest wyłonienie 15 kandydatów, którzy zostaną przedstawieni Sejmowi. Sejm zatwierdza ich listę finalnie w trzecim etapie wyboru. W drugim etapie każdy klub parlamentarny może poprzeć dziewięciu spośród zgłoszonych w pierwszym etapie 18 sędziów.
– Zastanawiamy się, co zrobić, musimy się przyjrzeć tym sędziom – mówi Stanisław Tyszka z Kukiz’15. Część posłów partii uważa, że należy wskazać kandydatów. – Nie widzę innego wyjścia, bo nawet jeśli nikogo nie zgłosimy, to i tak KRS zostanie wybrana. Każda forma obstrukcji będzie wymierzona w interes państwa – zapowiada poseł Kukiz’15 Tomasz Rzymkowski.
Decyzja Kukiz’15 będzie miała znaczenie dla politycznej legitymizacji procesu, inaczej wybór będzie firmowany tylko przez PiS. Natomiast nawet gdyby klub Kukiz’15 nie wskazał kandydatów, to znowelizowana ustawa przewiduje, że w takim przypadku dokooptować resztę kandydatów może prezydium Sejmu, w którym decydujący głos ma PiS. Ustawa przewiduje, że zaopiniowaną przez sejmową komisję listę 15 kandydatów do KRS Sejm ma wybrać większością trzech piątych głosów. To się nie uda, jeśli udziału w wyborze nie weźmie klub Kukiz’15. Gdyby wyboru nie dokonano w pierwszym kroku, w następnym przeprowadzany jest zwykłą większością głosów, więc wtedy wystarczą już tylko głosy PiS. PiS-owi zależy jednak, by w momencie sporu z Komisją Europejską w sprawie praworządności i kwestionowania nowych rozwiązań przez dużą część środowiska sędziowskiego dokonać wyboru KRS jak największą liczbą głosów.
Opozycja, poza partią Pawła Kukiza, podważa konstytucyjność zmian. – W czwartek poinformujemy marszałka, że nie będziemy brali udziału w bezprawnej procedurze – mówi Borys Budka z Platformy Obywatelskiej. Kandydatów nie zamierza także wskazywać Nowoczesna. – To niekonstytucyjna hucpa. Gdyby nie dotyczyło to tak poważnej instytucji jak KRS, to przypominałoby to kabaret – komentuje Kamila Gasiuk-Pihowicz. Podobne stanowisko zajmuje PSL.
– Ta obstrukcja opozycji jest szalenie ryzykowna. Mechanizm może się podobać lub nie, ale zapewnia udział wszystkich grup społecznych reprezentowanych w Sejmie. Obecny scenariusz odbywa się na prośbę opozycji – ocenia Bartłomiej Wróblewski, poseł PiS.
Większość opozycji nie chce brać udziału w wyborze KRS, bo liczy, że w przyszłości może być to argumentem do podważania legalności nowego składu rady. PO, Nowoczesna i PSL naciskają jednocześnie na marszałka Marka Kuchcińskiego, by ujawnił, kto poparł 18 kandydatów do KRS zgłoszonych do Sejmu. Ten jak dotąd odmawia upublicznienia danych osób, które podpisały się pod kandydaturami sędziów. – Marszałek długo nie pokazywał listy kandydatów, widać się ich wstydził, oni sami także się nie ujawniali, a do dziś nie wiemy, kto ich popierał. To lista wstydu polskiego sądownictwa – mówi Gasiuk-Pihowicz.
Dlatego w środę PO i Nowoczesna chcą nacisnąć ministra sprawiedliwości, by to on ujawnił, kto popierał kandydatów do KRS. Posłowie tych partii mają się zjawić w siedzibie Zbigniewa Ziobry i zażądać w trybie interwencji poselskiej dostępu do tych danych.