Uzyskanie nakazu zapłaty, choćby się uprawomocnił, na podstawie oczywiście bezzasadnie wystawionego rachunku może być przestępstwem – stwierdził Sąd Najwyższy.
Fakt, że pozwany nie wniósł w ustawowym terminie sprzeciwu od wydanego nakazu, nie ma nic do rzeczy. Nie ma też mowy o pomieszaniu porządków cywilnego z karnym.
Rzekomy dług
Sprawa zaczęła się w lutym 2011 r. Wówczas dwie spółki zawarły umowę na wykonanie robót budowlanych. Wykonawca jednak w ogóle nie przystąpił do działania, wskutek czego w czerwcu 2011 r. umowa została wypowiedziana przez zlecającą. W sierpniu 2013 r. jednak wiceprezes spółki, która nie przystąpiła do pracy, wystąpił do sądu o wydanie nakazu zapłaty na kwotę 240 tys. zł. Powód? Nieopłacona faktura za roboty datowana na marzec 2012 r. Została ona dołączona do pozwu, choć – jak się później okazało – pozwany nie miał pojęcia o jej istnieniu.
Oszustwo procesowe / Dziennik Gazeta Prawna
Sąd wydał nakaz zapłaty. Rzekomy dłużnik zaś choć orzeczenie otrzymał, to w ciągu dwóch tygodni nie wniósł sprzeciwu. Zawinił obieg dokumentów wewnątrz firmy.
Gdy się jednak menedżerowie zobowiązanej do zapłaty spółki o tym dowiedzieli, skierowali przeciw rzekomemu wierzycielowi (a konkretnie wiceprezesowi, który wystawił fakturę) subsydiarny akt oskarżenia.
Ich zdaniem doszło do oszustwa. Sąd okręgowy przyznał im rację. Stwierdził w uzasadnieniu, że wiceprezes spółki „w celu osiągnięcia korzyści majątkowej wprowadził w błąd sąd przez wniesienie pozwu o zapłatę 240 tys. zł, do którego dołączył fakturę poświadczającą fałszywe okoliczności”. Wyrok? Rok pozbawienia wolności i 25 tys. zł grzywny.
Pomieszanie porządków
W apelacji wiceprezes został uniewinniony. Sąd drugiej instancji podkreślił, że skoro nie było podstaw do zapłaty, to pozwana spółka powinna wnieść sprzeciw od wydanego nakazu. Jeśli tego nie zrobiła, to – zdaniem sądu – niech teraz szuka ścieżki cywilnej, a nie przenosi spór na drogę karną. Ta powinna być ostatecznością. Co ciekawe, podobnie przed sądem twierdził prokurator (wstawiając się tym samym za oskarżonym).
– Nie zgadzam się z tym stanowiskiem – przyznaje radca prawny dr Mariusz Bidziński, wspólnik w kancelarii Chmaj i Wspólnicy. Jego zdaniem fakt niezłożenia sprzeciwu w terminie nie ma przecież żadnego wpływu na to, czy doszło do popełnienia przestępstwa oszustwa, czy nie.
– Jeśli ktoś zostanie potrącony na przejściu dla pieszych przez samochód, może nie ubiegać się o odszkodowanie. Ale to nie znaczy przecież, że kierowca nie może usłyszeć wyroku skazującego w sprawie karnej – spostrzega dr Bidziński.
Podobnie stwierdził Sąd Najwyższy. W opublikowanym właśnie uzasadnieniu wskazał, że nie przesądza, czy w tej konkretnej sprawie doszło do popełnienia przestępstwa. To musi rozważyć sąd powszechny. Ale aby dokonać właściwego ustalenia, powinien zweryfikować m.in. zasadność wystawienia faktury przez wiceprezesa (np. jeśli wystawiłby fakturę w przekonaniu, że do wykonania prac doszło, nie można by mówić o przestępstwie), a nie to, jak się zachowała pozwana spółka. Korzystanie przez nią ze swych uprawnień cywilnych przecież nie wpływa na ocenę prawnokarną zachowania oskarżonego.
A – jak czytamy w uzasadnieniu – jedynym rzeczowym argumentem podniesionym w motywacyjnej części zaskarżonego wyroku wydanego przez sąd apelacyjny, mającym wspierać uniewinniające rozstrzygnięcie, było zauważenie, że pokrzywdzona spółka w sytuacji wytoczenia przeciwko niej powództwa zachowała się pasywnie.
Zdaniem Sądu Najwyższego druga instancja dopuściła się rażącego naruszenia prawa.
Pomysł na biznes
– Stanowisko Sądu Najwyższego jest słuszne nie tylko w znaczeniu stricte prawnym, lecz także z praktycznego punktu widzenia. Oddalenie kasacji i uznanie wystawiającego fakturę za prawomocnie niewinnego mogłoby zachęcić niektórych do masowych prób uzyskiwania nakazów zapłaty – zauważa adwokat Radosław Płonka, wspólnik w kancelarii Płonka Ozga.
– Przecież to mógłby być dobry sposób na biznes. Do 97 wydanych nakazów zostanie złożony sprzeciw, ale do trzech już nie. Nie może być tak, że ktoś wykorzystuje niedostatki polskiego wymiaru sprawiedliwości – spostrzega mec. Płonka.
Bo – jak twierdzi Olgierd Rudak, redaktor naczelny Czasopisma „Lege Artis” – sąd, który wydał nakaz zapłaty, częściowo sam oszukał wymiar sprawiedliwości.
– Co najmniej dwie z przywołanych przez Sąd Najwyższy okoliczności – brak dołączenia dowodów wykonania umowy i doręczenia faktur – powinien wychwycić sąd, przed który trafił spór między kontrahentami. Nawet jeśli ciężar doręczenia tych dokumentów spoczywa na powodzie tylko w przypadku postępowania nakazowego (art. 485 par. 2a kodeksu postępowania cywilnego), to przecież wątpliwości co do okoliczności są wystarczającą przesłanką do odmowy wydania nakazu zapłaty w postępowaniu upominawczym (art. 499 par. 1 pkt 2 k.p.c.) – twierdzi Olgierd Rudak.
Od dawna eksperci zwracają uwagę, że sądy nakazy wydają wręcz hurtowo. Przyjęła się niewłaściwa praktyka, że jeśli nie ma podstaw do zapłaty, to rzekomy dłużnik wniesie sprzeciw. Wiele osób jednak nie dotrzymuje krótkiego, dwutygodniowego terminu na tę czynność.
Sąd, który wydał nakaz zapłaty, częściowo sam oszukał wymiar sprawiedliwości
ORZECZNICTWO
Wyrok Sądu Najwyższego z 9 stycznia 2018 r., sygn. akt II KK 259/17.