Ze względu na lakoniczność regulacji konstytucyjnej, prawo wyborcze może podlegać znaczącym modyfikacjom w drodze ustaw zwykłych. W ostatniej noweli ustawodawca zdecydował się z uprawnień tych skorzystać.
Dwukadencyjność ad calendas Graecas
Nowela przewiduje, że ograniczenie liczby kadencji wójta (burmistrza, prezydenta miasta) będzie liczone dopiero od wyborów przeprowadzonych w listopadzie 2018 r. Jednak moim zdaniem rozwiązanie takie jest niezasadne. Ustawodawca obawiał się naruszenia zasady „lex retro non agit”, jednakże poza prawem karnym zasada ta nie jest bezwzględnie stosowana. Poza tym trudno uznać istnienie – nawet pochodnego – prawa podmiotowego do bycia wójtem. Nieuwzględnianie dotychczasowych kadencji nawiązuje do praktyk obecnych w niektórych krajach poradzieckich, w których uznawano, że zmiana długości kadencji prezydenta stanowi powód dla liczenia „od nowa” kadencji urzędującej głowy państwa. Powodowało to, że postanowienia ustaw zasadniczych ograniczające liczbę kadencji były martwe. Przyjęte rozwiązanie powoduje, że ograniczenie będzie zastosowane w 2028 r. i dopiero wtedy będzie można oceniać skutki wprowadzenia dwukadencyjności.
Reforma organów wyborczych bez kropki nad i
Pozytywnie należy ocenić zmiany w składzie Państwowej Komisji Wyborczej. Uwzględniając jednak, że powodem podważenia zaufania znaczącej grupy obywateli do organów wyborczych w 2014 r. były problemy związane z organizacją procesu wyborczego (niesprawność systemu informatycznego), szkoda, że nie zdecydowano się na „podważenie” prawniczego charakteru PKW. Ze względu na specyfikę procesu wyborczego ustawodawca winien był uwzględnić obowiązek wyboru do składu PKW także osób niebędących prawnikami. W mojej ocenie w składzie PKW powinna się znaleźć osoba specjalizująca się w bezpieczeństwie systemów informatycznych, komunikacji społecznej oraz zarządzaniu. Powierzenie Sejmowi wyboru siedmiu z dziewięciu członków PKW jest rozwiązaniem zasadnym. Tym niemniej w nowelizacji należało zagwarantować także prawo opozycji parlamentarnej do wskazania trzech członków PKW.
Zastanowić się też należy nad przyjętym przez ustawodawcę wymogiem, by kandydaci na członków PKW posiadali „kwalifikacje do zajmowania stanowiska sędziego”. Wydaje się, że wymogi wobec nich powinny być określone z uwzględnieniem specyfiki organu, który przecież nie jest sądem. Wreszcie w przypadku wybieranych przez Sejm członków PKW ustawodawca mógł przewidzieć możliwość tylko jednokrotnego ponownego wyboru na członka tego organu. W praktyce personalne zmiany przewidziano w przypadku Krajowego Biura Wyborczego. Rozwiązań zawartych w nowelizacji w tym zakresie nie można ocenić pozytywnie. Szef KBW powinien być powoływany samodzielnie przez PKW, bez udziału ministra spraw wewnętrznych i administracji. A ustawodawca powinien określić szczegółowo wymogi wobec takiej osoby oraz przewidzieć wymóg otwartego konkursu na to stanowisko.
Nowelizacja, zwiększając z 50 do 100 liczbę komisarzy wyborczych, przewiduje, że ich wyboru dokona PKW spośród kandydatów wskazanych przez ministra spraw wewnętrznych. Jeśli tego nie zrobi PKW, ostatecznie dokona tego minister. Komisarzem będzie mogła być osoba po studiach prawniczych (magister prawa) z wyjątkiem komisarzy biorących udział przy wyborach do Parlamentu Europejskiego. Obecnie komisarzem mógł być jedynie sędzia. Także w tym przypadku rozwiązanie przewidujące udział ministra spraw wewnętrznych w procesie powoływania komisarzy wyborczych oceniam negatywnie. Komisarze powinni być powoływani na siedem lat (z możliwością ponownego powołania tylko raz) przez szefa KBW na podstawie wyników otwartego konkursu. Wydaje się też, że wymaganie jedynie tytułu magistra prawa stanowi poprzeczkę ustawioną zbyt nisko. Wreszcie w celu zapewnienia niezależności komisarzy wyborczych ustawodawca mógł przewidzieć, że ci w ciągu pięciu lat od zakończenia sprawowania urzędu nie mogą kandydować w wyborach (podobne ograniczenie powinno dotyczyć członków PKW oraz szefa KBW). A w przypadku kandydowania w wyborach członka rodziny komisarz powinien być wyłączony z ich organizowania.
Okręg wyznaczy komisarz, jednak nie od razu
Nowelizacja przewiduje, że od wyborów przeprowadzanych w 2023 r. okręgi wyborcze będą określane przez komisarza wyborczego. Zmiana ta ma ograniczyć czynnik polityczny, pamiętać bowiem trzeba, że w procesie wyznaczania okręgów może tkwić źródło znaczącej deformacji wyniku wyborczego. Komisarz ma gwarantować bezstronność. Ustawodawca powinien był jednak przewidzieć pewną stabilność granic okręgów tak, by nie były ustalane każdorazowo przed wyborami. Przykładowo, ustalając, że komisarz wyborczy wyznacza je raz na 10 lat. Wymagałoby to zaangażowania w ten proces także socjologów i demografów, by można było określić prognozowane zmiany w liczbie wyborców i dostosować do nich granice okręgów i liczbę mandatów.
Zwiększenie reprezentatywności, ale nie do końca
Ustawodawca zasadnie zrezygnował z systemu jedno mandatowych okręgów wyborczych, w których stosowana była większość zwykła w gminach powyżej 20 tys. mieszkańców. Stanowi to powrót do rozwiązań obowiązujących przed przyjęciem kodeksu wyborczego. Uznać można, że w małych gminach JOW mają pewne uzasadnienie, jednakże ustawodawca – na wzór Francji – powinien przewidzieć wymóg uzyskania ponad połowy ważnie oddanych głosów. Zapobiegłoby to wygranej kandydatów reprezentujących mniejszość wyborców.
Nowela – niezależnie od tego, czy ostatecznie pojawi się w niej możliwość głosowania korespondencyjnego przez osoby niepełnosprawne – ograniczy stosowanie alternatywnych form głosowania. W tym względzie podkreślić należy, że na ustawodawcy spoczywa obowiązek zapewnienia każdemu możliwości oddania głosu w lokalu wyborczym, powinien więc był przewidzieć np. konieczność zapewnienia bezpłatnego transportu zainteresowanym osobom niepełnosprawnym do lokalu wyborczego.