Dziś Naczelny Sąd Administracyjny rozstrzygnie, czy prezydent ma prawo odmówić powołania sędziego. Sprawę na tory procedury administracyjnej skierowało trzech sędziów, których kandydatury zostały odrzucone przez Andrzeja Dudę w połowie zeszłego roku. Dzisiejsze orzeczenie będzie miało jednak znaczenie nie tylko dla samych zainteresowanych. NSA będzie bowiem badał niezwykle istotny problem ustrojowy.
– W sprawie prerogatyw prezydenckich ręce umywały do tej pory takie organy jak Trybunał Konstytucyjny czy wojewódzkie sądy administracyjne. Jeżeli tak samo postąpi dziś NSA, będzie to oznaczało, że prezydent jest jakimś superorganem, którego decyzje nie podlegają praktycznie żadnej kontroli. Wniosek z tego będzie taki, że głowa państwa może według własnego widzimisię decydować nie tylko o tym, kogo powoła na urząd sędziego, ale również o tym, kto zostanie generałem czy też premierem – podkreśla prof. Marek Chmaj, pełnomocnik niepowołanych sędziów.
Przypomnijmy – sędziowie w skardze skierowanej do WSA w Warszawie podnosili, że prezydent nie ma uprawnień do odrzucenia wniosku Krajowej Rady Sądownictwa o powołanie danej osoby na urząd sędziego. Ich zdaniem błędem jest uznawanie, że głowa państwa może dowolnie korzystać ze swej prerogatywy.
– Skarżącym przysługuje prawo podmiotowe w zakresie powołania ich do pełnienia urzędu na stanowisku sędziego. Prerogatywa prezydenta do powoływania sędziów sprowadza się bowiem do wykonywania konstytucyjnego obowiązku – podkreśla pełnomocnik skarżących.
Jak tłumaczy, zakres swobody głowy państwa wyznaczają przesłanki nominacji, ramy procedury oraz prawa i obowiązki nominowanych. Wykonywanie prerogatywy w zakresie powoływania sędziów musi natomiast uwzględniać fundamentalne zasady gwarantowane konstytucją, takie jak niezależność sądów i niezawisłość sędziów oraz legalizm.
Te argumenty nie przekonały jednak WSA, który w styczniu tego roku odrzucił skargę. Uznał, że postanowienie prezydenta o niepowołaniu na urząd sędziego osób przedstawionych mu przez KRS nie podlega właściwości sądu administracyjnego.
Można przypuszczać, że dzisiejsze rozstrzygnięcie NSA pójdzie w tę samą stronę. Dotychczasowe orzecznictwo sądów administracyjnych w sposób jednolity stwierdza, że postanowienie o odmowie powołania sędziego nie jest wydawane w sprawie z zakresu administracji publicznej. Podkreśla się, że jest to specjalna prerogatywa prezydenta, a jako taka jest czynnością niezawisłą i dyskrecjonalną, która nie podlega kontroli sądu administracyjnego.
– Uważam, i nie jestem w tym poglądzie odosobniony, że pod względem merytorycznym to my mamy rację. To prawda, że w ustrojowym sensie prezydent nie jest organem administracji publicznej. Jednak, patrząc na ten problem od strony funkcjonalnej, to jednak wykonuje on pewne czynności administracyjne i czynności te mogą, i powinny być poddawane kontroli sądów administracyjnych – podkreśla Chmaj.
Do sprawy dołączyli się rzecznik praw obywatelskich oraz Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Oba te podmioty uważają, że prezydent przekroczył swoje kompetencje.