Prawie 500 mln zł – takiej wartości mienie zajęli prokuratorzy w I połowie tego roku. To kilka razy więcej niż w analogicznych okresach w poprzednich latach, kiedy wartość dokonanych zabezpieczeń majątkowych nie przekraczała 200 mln zł.
Jak podkreśliła na wczorajszej konferencji prok. Violetta Kowalska, zastępca dyrektora departamentu ds. przestępczości gospodarczej Prokuratury Krajowej, w każdej jednostce odnotowano także wzrost liczby osób, którym zajęto mienie.
Drogę do poprawy statystyk utorowały przepisy o konfiskacie rozszerzonej, które weszły w życie pod koniec kwietnia 2017 r. (Dz.U. z 2017 r. poz. 768). Na ich mocy obowiązuje domniemanie przestępczego pochodzenia mienia będącego własnością podejrzanego (o ile sprawa dotyczy oszustwa na co najmniej 200 tys. zł), przestępstwa popełnionego w grupie zorganizowanej lub czynu zagrożonego co najmniej karą 5 lat pozbawienia wolności (i przy założeniu, że sprawcy się na nim wzbogacili).
Prokuratorzy nie muszą też wykazywać, że zajęty majątek należy do podejrzanego. To ten ostatni lub osoba zainteresowana (np. formalny właściciel) musi udowodnić, że dana rzecz została nabyta legalnie.
Oprócz pieniędzy z rachunków bankowych śledczy zabezpieczyli też m.in. samochody, nieruchomości i biżuterię, które były w posiadaniu podejrzanych.
– Od marca 2016 r., a więc od zmian ustrojowych w prokuraturze, zabezpieczono majątek sprawców przestępstw o wartości ponad miliarda złotych – poinformował na konferencji minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Podkreślił też, że wartość zajętego mienia była około pięć razy wyższa niż w latach 2013–2015.