Na jedno z najbliższych posiedzeń rządu trafi projekt nowelizacji ustawy o Krajowym Rejestrze Sądowym. Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiada, że będzie to rewolucja, a nie ewolucja. I to cyfrowa.
Podstawowy zamiar to przeniesienie rejestru w realia XXI wieku. Dlatego już od 2020 r. wnioski o wpis do rejestru przedsiębiorców będą musiały być składane przez internet, za pomocą systemu teleinformatycznego. Dzięki temu także wszelkie akta rejestrowe będą prowadzone w postaci elektronicznej i w ten sposób udostępniane. Gdy zaś przedsiębiorca będzie chciał załatwić jakąś sprawę w sądzie rejestrowym, wystarczy kilka kliknięć myszką. Uzupełnienie braków, doręczenia, składanie pism – wszystko będzie robione przez internet.
Przez sieć również będzie trzeba składać roczne sprawozdania finansowe. I to w określonym formacie (najprawdopodobniej będzie to XML), aby łatwiej je mogli przetwarzać pracownicy sądów.
„Oczywiście przy pierwszym skorzystaniu z systemu mogą pojawić się pewne trudności, jednak nie powinny być one większe niż przy zapoznaniu się z nowym smartfonem. Biorąc pod uwagę, że zdecydowana większość społeczeństwa korzysta z nowoczesnych technologii, opanowanie sposobu działania systemu teleinformatycznego nie powinno nastręczać większych trudności” – przekonuje Ministerstwo Sprawiedliwości w uzasadnieniu projektu.
Część ekspertów postuluje jednak, aby wprowadzić kilkuletni okres przejściowy. Ich zdaniem nie brakuje przedsiębiorców, którzy mają problemy z obsługą komputerów i internetu. Nie należy więc ich rzucać na głęboką wodę.
Ministerstwo Sprawiedliwości ripostuje, że sam fakt nałożenia nowych obowiązków nie oznacza, że ludzie zostaną pozostawieni bez pomocy. W sądach pojawią się punkty, w których pracownicy będą pomagali wypełniać elektroniczne formularze. Jeśli więc ktoś będzie potrzebował przyjść do gmachu i o coś spytać, nadal będzie miał taką możliwość. Chodzi jedynie o ułatwienie życia tym, którzy takiej potrzeby nie mają.
Resort sprawiedliwości przy okazji chce rozwiązać inny problem, jeden z najdonioślejszych w ostatnich miesiącach. Coraz częściej spółki, w razie popadnięcia w tarapaty, nie mają żadnego organu uprawnionego do reprezentacji. Zarząd jest opustoszały, a sądy rejestrowe nie mogą wyciągać konsekwencji wobec wspólników lub akcjonariuszy. To się zmieni. Przede wszystkim sądy będą mogły ukarać grzywną osoby, które mają możliwość powołania reprezentacji spółki, lecz tego bez powodu nie robią. Grzywna będzie mogła być ponawiana aż do skutku. Te zaś nałożone, a jeszcze niewyegzekwowane, będą mogły zostać umorzone, jeśli zobowiązani zastosują się do poleceń sądu.
Wzmocnieni zostaną też kuratorzy powoływani przez sądy na podstawie art. 42 kodeksu cywilnego. Ministerstwo chce, by mogli oni prowadzić sprawy spółki w zakresie zwykłego zarządu. Nieskuteczne więc i tak byłoby opróżnianie organów, by uniemożliwić prowadzenie przeciwko podmiotowi postępowań sądowych, np. przez wierzycieli. Co więcej, zgodnie z projektem ustawy kosztami działania kuratora zostaną obciążeni solidarnie podmiot, dla którego został on ustanowiony, oraz osoby zobowiązane do wyboru organu uprawnionego do reprezentacji. Tym samym za brak wyboru menedżera spółki po kieszeni podwójnie (raz z tytułu grzywny, drugi – koszty kuratora) dostanie wspólnik.
Nowe przepisy będą jednak wyzwaniem dla sądów. Projektodawca zaznacza, że nie chce zwiększać rygorów dla uczciwych przedsiębiorców, lecz jedynie dla tych paraliżujących prowadzone przeciwko nim postępowania celowo. Innymi słowy, nie zostaną w żaden sposób ukarani akcjonariusze, którzy nie mogą się ze sobą porozumieć co do kształtu zarządu. A zostaną ci, którzy wspólnie i w porozumieniu tego zarządu nie wybiorą. Ocena poszczególnych przypadków będzie spoczywała jednak na sądach. W toku konsultacji projektu ustawy zwracano zaś uwagę, że w wielu przypadkach ustalenie zamiaru wspólników może być dla sędziów niemożliwe.
Etap legislacyjny
Przed zaakceptowaniem przez rząd