Europejski Trybunał Praw Człowieka na kanwie sprawy Fuchsmann p. Niemcom musiał się zmierzyć z pytaniem o prawo do zapomnienia (czyli usunięcia z internetu danej informacji) oraz zakres ochrony reputacji przedsiębiorców.
12 czerwca 2001 r. na łamach „New York Timesa” ukazał się artykuł na temat śledztwa prowadzonego przeciwko byłemu urzędnikowi nowojorskiego magistratu w związku z aferą korupcyjną. W wersji internetowej pojawił się podobny artykuł wskazujący, iż urzędnik R.L. był współwłaścicielem firmy medialnej, która miała przekupywać ukraińskich oficjeli w celu uzyskania licencji na działalność nadawczą na lokalnym rynku.
W artykule wspomniano również o niemieckim przedsiębiorcy medialnym Borisie Fuchsmannie, który miał pomagać w korupcji na Ukrainie. Dodatkowo w tekście powołano się na raporty FBI, zgodnie z którymi Fuchsmann miał mieć powiązania z rosyjską mafią, a jego spółki medialne w Niemczech miały być częścią międzynarodowej zorganizowanej sieci przestępczej. Z tych względów przedsiębiorca według autora miał mieć zakaz wjazdu do Stanów Zjednoczonych.
W lipcu 2012 r. Fuchsmann zwrócił się do sądów niemieckich z wnioskiem o usunięcie artykułu z internetu w związku z naruszeniem jego dóbr osobistych. Sąd Okręgowy w Düsseldorfie uznał, że sprawa nie należy do jurysdykcji sądów niemieckich, ponieważ artykuł nie był skierowany do tamtejszych czytelników. Sąd federalny zmienił to orzeczenie, uznając, że skoro artykuł był dostępny w Niemczech, to prawo krajowe powinno mieć do niego zastosowanie. Uznał ponadto, że informacja dotycząca zakazu wjazdu do Stanów Zjednoczonych nie była prawdziwa i godziła w dobra osobiste skarzącego.
Co do pozostałych zarzutów sąd krajowy ocenił, iż wolność słowa oraz interes publiczny przemawiały za publikacją artykułu na temat biznesmena. Był on bowiem znaczącą figurą na międzynarodowym rynku medialnym, a wzmianki o jego powiązaniach z rosyjskim światem przestępczym zostały według sędziów poczynione w interesie publicznym.
Fuschsmann zwrócił się do ETPC ze skargą na naruszenie prawa do prywatności (art. 8 Konwencji). Wskazywał, że utrzymywanie artykułu na stronie internetowej godziło w jego dobra osobiste.
W wyroku z 19 października 2017 r. strasburscy sędziowie musieli wyważyć z jednej strony prawo do prywatności, z drugiej zaś do wolności słowa. Tak jak sądy niemieckie trybunał uznał, iż w interesie publicznym leżało poinformowanie czytelników o nadużyciach i zarzutach korupcyjnych postawionych nowojorskiemu urzędnikowi. Podobnie istotna z punktu widzenia dobra publicznego była informacja na temat powiązań niemieckiego biznesmena z rosyjską grupą przestępczą. Ponadto interes publiczny przemawiał za utrzymaniem dostępu do artykułu w wersji online w archiwach „New York Timesa”.
Europejski Trybunał Praw Człowieka za niemieckimi sądami krajowymi orzekł również, iż istniały wystarczające podstawy faktyczne do napisania artykułu oraz że jego autor działał z poszanowaniem dla zasad i obowiązków dziennikarskich. Głównym źródłem informacji były raporty FBI oraz publiczne oświadczenia urzędników. Sądy niemieckie w wystarczającym stopniu zbadały zaś, iż wiadomości zawarte w raportach FBI pokrywały się z udostępnianymi przez inne agencje rządowe. W artykule nie było informacji budzących wątpliwości, a tekst dotyczył wyłącznie życia zawodowego Fuchsmanna. Trybunał przypomniał, że już we wcześniejszych orzeczeniach uznał, iż rozpoznawalnych w społeczeństwie biznesmenów należy traktować jak osoby publiczne. Przysługuje im zatem mniejszy zakres ochrony informacji na temat ich działalności zawodowej. Tym samym sądy krajowe we właściwy sposób rozstrzygnęły sprawę. ETPC uznał, że nie doszło do naruszenia art. 8 Konwencji.
Wyrok ten jest sygnałem, iż zakres prawa do zapomnienia będzie zależał od okoliczności sprawy i będzie poddany testowi proporcjonalności. Prawo do prywatności jest bowiem równorzędne z prawem do wolności słowa. Dla przedsiębiorców wyrok jest ostrzeżeniem, iż muszą mieć „grubszą skórę” i tolerować większą krytykę, gdyż powinni być traktowani przez sądy jak osoby publiczne.
Trybunał przypomniał, że rozpoznawalnych biznesmenów należy traktować jak osoby publiczne. Przysługuje im zatem mniejszy zakres ochrony informacji na temat ich działalności zawodowej. Interes publiczny może przeważyć za utrzymaniem dostępu do artykułów na ich temat w sieci