Klucze do praktyki orzekania kar leżą przede wszystkim w materii tworzenia, a nie stosowania prawa. Orzekanie kary pozbawienia wolności odbywa się według tzw. systemu sankcji względnie oznaczonej, co polega na określeniu przez prawodawcę dolnej i górnej granicy ustawowego zagrożenia karą
Na łamach Magazynu Dziennika Gazety Prawnej ukazał się ważny wywiad z dr. Marcinem Warchołem, wiceministrem sprawiedliwości, dotyczący praktyki orzekania kar – głównie pozbawienia wolności – przez polskie sądy (DGP nr 194, 08–10 października 2017 r.). Padają w nim m.in. słowa: „Problem w orzekaniu niskich kar przez sędziów tkwi w ich mentalności, a tej nie zmieni żaden przepis”.
Sprawa jest niewątpliwie bardzo istotna i od lat – ze zrozumiałych względów – intryguje opinię publiczną. Spróbujmy zatem wyjaśnić praktykę orzekania przez sądy w oparciu o obowiązujące przepisy prawa. Pan dr Warchoł nie bez kozery akcentuje bowiem sferę właściwą realnemu, empirycznemu wymiarowi prawa, tę mianowicie, że na decyzje wszystkich organów władzy publicznej (w tym także sądów) podejmowane w granicach luzu decyzyjnego wpływ mają nie tylko czynniki stricte prawne (normatywne), lecz także uwarunkowania społeczno-kulturowe, a nawet presja grupy (co minister nazywa „odczuwalną presją środowiska”). Uwarunkowania społeczne występują w każdej grupie społecznej, nie tylko zawodowej. Istotne pytanie brzmi, na ile determinują one ostateczne decyzje.
Kluczowe stwierdzenie, które pada w wywiadzie – jak sądzę, podparte badaniami naukowymi – brzmi: „Dlaczego prawie wszyscy (sędziowie – przyp. A.K.) orzekają kary w dolnym minimum (ustawowego zagrożenia karą – przyp. A.K.)?”. Jest to faktycznie najistotniejsza kwestia, tyle że – jak postaram się wykazać – wynikająca jednak z uwarunkowań prawnych i systemu decyzyjnego stworzonego przez ustawodawcę, a nie tylko (a już z pewnością nie przede wszystkim) uwarunkowana psychologiczną presją grupy zawodowej.
Normy i psychologia grupy
Nie roszczę sobie prawa do uznania proponowanego wyjaśnienia takiego stanu rzeczy za jedynie prawdziwe, na wzór naukowy. To raczej wyjaśnienie prawidłowości działania sędziego, na którego faktycznie – na co wskazuje pan minister – działają dwie grupy zmiennych. Pierwsza to uwarunkowania normatywne, którym w rzeczonym wywiadzie jednak chyba nie daje się należytych racji; drugie to – czemu również nie można zaprzeczyć – czynniki pochodzące z pola psychologii i socjologii, na które jednak także wpływa prawodawca (np. regulując kwestie praktyki awansowej, właściwości pracy) i politycy w ogóle (np. przez budowany w dyskursie publicznym etos sędziego i wymiaru sprawiedliwości).
Na potrzeby niniejszego felietonu przyjrzę się jedynie karze pozbawienia wolności – zatem nie innym karom izolacyjnym w rozumieniu kodeksu karnego, czyli karom 25 lat i dożywotniego pozbawienia wolności (o specyfice orzekania tych osobnych rodzajów kar w rozumieniu kodeksu karnego obszernie wypowiedział się ostatnio Sąd Najwyższy w uzasadnieniu wyroku w słynnej sprawie zabójstwa w Rakowiskach, por. III KK 395/16, na stronie internetowej SN dostępne są także ustne motywy rozstrzygnięcia).
Orzekanie kary pozbawienia wolności odbywa się według tzw. systemu sankcji względnie oznaczonej, co polega na określeniu przez prawodawcę dolnej i górnej granicy ustawowego zagrożenia karą. Wynika to z filozoficznego założenia, że bezpośrednio znający sprawę sędzia jest w stanie lepiej ocenić czynniki wpływające na wymiar kary, które musi zważyć łącznie, co wynika z determinowanego przez normy ustawowe ważenia racji płynących z dyrektyw sądowego wymiaru kary: stopnia winy, społecznej szkodliwości czynu, prewencji indywidualnej i generalnej. Przeciwieństwem takiego systemu jest anachroniczny, kazuistyczny system sankcji bezwzględnie oznaczonej, w którym przewiduje się konkretny wymiar kary dla każdego przestępstwa. Warto pamiętać, że prawodawca (przynajmniej w obecnie obowiązującym kodeksie) nie preferuje żadnej z tzw. ogólnych dyrektyw sądowego wymiaru kary. Kompetencją do ważenia wynikających z nich racji dysponuje sędzia. Natomiast w stosunku do sprawcy nieletniego albo młodocianego ustawodawca wskazuje obowiązek wychowawczy kary, stosownie do art. 54 par. 1 k.k. Albo więc normy prawne traktujemy serio i akceptujemy możliwość, że w razie ustalenia okoliczności, o których mowa w danym przepisie, sąd ma działać stosownie z jego dyspozycją, albo działamy de facto z pominięciem prawa, jedynie przyozdabiając decyzje procesowe artykułami i paragrafami z danego kodeksu. Orzekając karę w granicach sankcji względnie oznaczonej, sąd dysponuje więc przyznanym przez prawodawcę (zatem czynnik polityczny, reprezentanta suwerena, jakim jest naród) luzem decyzyjnym na podstawie wiary, że jednak część spraw poddanych pod osądzenie znajdzie się w granicach niskiego zagrożenia karą.
Co jest rażąco surowe
Rzeczywiście akcentuje się jednak to, z czego wynika prymat kar pozbawienia wolności orzekanych w dolnych granicach ustawowego zagrożenia. Faktycznie o preferencji kar orzekanych w taki, a nie w inny sposób decydują także schematy działania przyjmowane w danej wspólnocie zawodowej. To praktyki oparte na nawykach o różnym podłożu: historycznym, tradycji zawodowej, praktyki orzeczniczej itp. W przypadku prawa istotne są tutaj także względy normatywne. Nie można bowiem tracić z pola widzenia, że prawodawca precyzuje, że skuteczny zarzut odwoławczy dotyczy kary orzeczonej w sposób rażąco surowy. Ma to konkretne przełożenie na praktykę orzeczniczą, bowiem orzekanie w dolnych granicach ustawowego zagrożenia (jeśli faktycznie zostało potwierdzone badaniami empirycznymi w tym zakresie) niewątpliwie może być odczytywane jako decyzja „bezpieczna” w kontekście ewentualnej zmiany orzeczenia wskutek kontroli odwoławczej.
Innymi słowy sąd orzekający w granicach kary, która nie jest rozumiana w świetle ustawy jako surowa, automatycznie niweluje możliwość skutecznego podniesienia przez stronę zarzutu rażącej niewspółmierności kary przy wnoszeniu środka odwoławczego na korzyść skazanego. W praktyce stosowania prawa uznaje się, że kara nie jest rażąco surowa, jeśli mieści się w granicach do mediany, która dzieli wymiar kary na połowę. Uzasadnienie rozstrzygnięcia, przy obowiązujących dyrektywach sądowego wymiaru kary, nie stawia bowiem funkcji kary jako sprawiedliwej odpłaty wyżej niż jej funkcję wychowawczą. Można by więc sądzić, że praktyka orzekania kar w dolnych granicach ustawowego zagrożenia wynika z konformizmu (absolutnie bez pejoratywnej konotacji tego pojęcia), co wynika z naturalnych postaw właściwych każdemu człowiekowi.
Należy jednoznacznie wskazać, że klucze do praktyki orzekania kar, jak i funkcjonowania całego systemu wymierzania sprawiedliwości, leżą w pierwszej kolejności (choć nie tylko) w materii tworzenia, a nie stosowania prawa. Jak prawodawca zaprojektuje system procesu decyzyjnego, tak będzie on przebiegał.
Dobrym przykładem jest podniesienie w 2005 roku dolnej granicy ustawowego zagrożenia karą za zgwałcenie ze szczególnym okrucieństwem (art. 197 par. 4 k.k.). Czyny przeciwko wolności seksualnej i obyczajności bulwersują opinię publiczną w szczególny sposób. Prawodawca zwiększył dolną granicę ustawowego zagrożenia za ten czyn (obecnie powyżej 5 lat), co automatycznie przesunęło, ale przecież nie zredukowało, luz decyzyjny sędziego w kierunku orzekania kar w wyższym wymiarze. Ustawodawca może więc stale zwiększać dolną granicę ustawowego zagrożenia, wprowadzając jednocześnie możliwość łagodniejszej sankcji karnej za czyny określone jako formy uprzywilejowane.
Drugą formułą jest przebudowa dyrektyw sądowego wymiaru kary – ewentualnie – poprzez zaakcentowanie przede wszystkim filozofii kary jako sprawiedliwiej odpłaty. Przy czym, co należy również odnotować, funkcje kary w demokratycznych państwach prawnych oparte są przede wszystkim na aspekcie utylitarnym i związanym z tym obowiązku ważenia racji wynikłych ze wspomnianych już dyrektyw: stopnia winy, społecznej szkodliwości czynu, prewencji indywidualnej i generalnej.
Warto także dodać, że demokratyczne ustawodawstwa karne akcentują zasadę trafnej represji karnej. Proces decyzyjny ma być faktycznie autonomiczny. Sędzia jest zobowiązany do ważenia wymiaru kary – odpowiednio nisko w stosunku do sprawcy incydentalnego, a wysoko w stosunku do sprawcy wysoce zdemoralizowanego lub takiego, który popełnia poważne przestępstwa kryminalne. Ewentualny konformizm świadczyć może tylko o tym, że proces decyzyjny wymaga stosownej reakcji ze strony ustawodawcy. Dla każdego sędziego kwestia orzekania kary jest wyjątkowa i w szczególny sposób obciążająca sumienie. Krytyka przychodzi bardzo łatwo, koniecznie trzeba jednak dostrzec także ogrom odpowiedzialności za wydawane decyzje takiego rodzaju.