Projekty kodeksów postępowania w sprawach dotyczących ochrony danych osobowych powinny być jawne, a organizacje społeczne powinny mieć prawo do zgłaszania do nich uwag – uważa Fundacja Panoptykon.



Od maja 2018 r., kiedy zacznie obowiązywać unijne rozporządzenie o ochronie danych osobowych (2016/679; dalej RODO), izby gospodarcze i inne organizacje skupiające przedsiębiorców będą mogły zgłaszać tzw. kodeksy postępowania, czyli coś w rodzaju zbiorów dobrych praktyk obowiązujących w danej branży czy grupie firm. W teorii ma to być uzupełnienie przepisów RODO, jak jednak obawia się Katarzyna Szymielewicz z Panoptykonu, może też stanowić formę rozmiękczania powszechnie obowiązujących regulacji.
– Dość powiedzieć, że w tych kodeksach będzie można uregulować sposób uzyskiwania zgód na przetwarzanie danych osobowych, zakres informacji udzielanych konsumentom czy rozumienie prawnie uzasadnionych interesów administratorów. To kwestie mające pierwszorzędne znaczenie dla praw obywateli, a będą ustalane bez ich udziału – mówiła prezes Panoptykonu na wczorajszym spotkaniu prasowym.
Kodeksy postępowania będą zatwierdzane przez prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych (zastąpi on generalnego inspektora ochrony danych osobowych). Przedstawiony przez Ministerstwo Cyfryzacji projekt ustawy o ochronie danych osobowych nie przewiduje udziału organizacji pozarządowych w tej procedurze. Co więcej, nie będą one nawet znały projektów kodeksów, by móc chociażby zgłosić publicznie swe zastrzeżenia.
– W ten sposób obywatele zostaną postawieni przed faktem dokonanym, poznając kodeksy dopiero po ich zatwierdzeniu, kiedy na jakiekolwiek reakcje będzie już za późno – zwraca uwagę Wojciech Klicki z Panoptykonu. Apeluje on do resortu cyfryzacji o zmianę projektu, tak aby prezes UODO musiał upubliczniać każdą zgłoszoną do niego propozycję kodeksu postępowania oraz, by organizacje pozarządowe mogły do niego zgłaszać swe uwagi.
Jednocześnie Panoptykon uważa za całkowicie nieuzasadnione opisane niedawno przez DGP obawy przedsiębiorców. Boją się oni tworzenia nowych organizacji pozarządowych tylko po to, by szantażować firmy możliwością złożenia skarg na ich ewentualne uchybienia.