Zezwolenie na pociągnięcie sędziego do odpowiedzialności karnej wymaga wysokiego prawdopodobieństwa popełnienia przestępstwa.
Rafał Puchalski sędzia / Dziennik Gazeta Prawna
Stan faktyczny
Sprawa dotyczyła sędzi sądu okręgowego, która jadąc prawym pasem, uderzyła pieszego lusterkiem samochodu. Mężczyzna przewrócił się na jezdnię, a samochód najechał prawą tylną oponą na jego lewą stopę. Poszkodowany doznał urazu kręgosłupa, stłuczenia kolana i łokcia oraz złamania podstawy kości śródstopia. Prokuratura wszczęła postępowanie w zakresie popełnienia występku z art. 177 par. 1 kodeksu karnego (spowodowania wypadku w komunikacji). W jej ocenie sędzia nieumyślnie naruszyła zasady bezpieczeństwa w ruchu przez nienależyte obserwowanie przedpola jazdy, niezachowanie szczególnej ostrożności oraz właściwej odległości od krawędzi jezdni. Prokurator zwrócił się więc do sądu dyscyplinarnego z wnioskiem o zezwolenie na pociągnięcie sędzi do odpowiedzialności karnej.
Za pierwszym razem sąd przychylił się do wniosku prokuratora. Uchwała ta została zaskarżona przez obrońcę sędzi i uchylona przez Sąd Najwyższy, a sprawę przekazano do ponownego rozpoznania. Za drugim razem sąd dyscyplinarny odmówił zezwolenia na pociągnięcie sędzi do odpowiedzialności karnej. Wskazał, że wersja zdarzenia zaprezentowana przez prokuratora nie została wystarczająco uprawdopodobniona, i zwrócił uwagę na niepełną opinię biegłego. Była bowiem oparta jedynie na ustaleniach dokonanych przez funkcjonariuszy policji, niezweryfikowanych przez biegłego na miejscu wypadku co do możliwości obserwowania przez sprawczynię miejsca potrącenia pieszego.
Prokurator wniósł zażalenie. Według niego opinia biegłego nie budzi wątpliwości: kierująca mogła zauważyć pieszego. Szkic miejsca zdarzenia przy przyjęciu stałego punktu odniesienia (rogu budynku) wskazuje, że od tego punktu do miejsca zdarzenia jest prosty odcinek. Znajdujące się w opinii zdjęcie wykazuje, że pojazdy na tym odcinku poruszają się po prostej. Nie miało więc znaczenia to, że wcześniej przechodziła ona w łuk, skoro dalej była prosta. Zdaniem prokuratora opinia biegłego o możliwości zatrzymania samochodu przed pieszym nie budziła wątpliwości. Wniósł zatem o zezwolenie na pociągnięcie sędzi do odpowiedzialności.
Uzasadnienie
Sąd Najwyższy utrzymał w mocy zaskarżoną uchwałę (uchwała SN z 8 czerwca 2017 r., sygn. akt SNO 19/17). Wskazał, że wersja przedstawiana przez prokuratora o prostym odcinku drogi, na którym znajdował się pojazd przy przyjęciu określonego na szkicu stałego punktu odniesienia, jest trafna w stosunku do kształtu drogi mię̨dzy tym punktem a miejscem zdarzenia. Zgodnie jednak z przedstawioną przez obrońcę dokumentacją fotograficzną, biorąc pod uwagę dłuższy odcinek, droga przechodzi w łagodny łuk. Ustalenie to koliduje z relacją biegłego. Kierując się jedynie analizą zdjęć, bez ich porównania z rzeczywistymi warunkami, biegły ustalił, że kierowca mógł z określonej przez eksperta odległości dostrzec pieszego. Skoro ukształtowanie drogi miało znaczenie dla ustalenia możliwości obserwacji drogi, to wszelkie odstępstwa od przyjętych założeń powinny zostać rozważone przez biegłego, aby jego opinia mogła zostać uznana za pełną i jasną. To przekonało SN o potrzebie przeprowadzenia wizji lokalnej z udziałem biegłego oraz „poważnego rozważenia przeprowadzenia eksperymentu procesowego”.
SN podkreślił, że tryb oceny przez sąd dyscyplinarny wniosku o zgodę na pociągnięcie sędziego do odpowiedzialności karnej jest podobny do normalnego postępowania przygotowawczego, jednak stopień prawdopodobieństwa uzasadniający uwzględnienie wniosku powinien być wyższy. Dlatego też dowody (ich moc i wiarygodność) powinny być oceniane ze szczególną wnikliwością i ostrożnością, zwłaszcza w sprawach dotyczących tzw. przestępstw cywilizacyjnych, np. występków przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji popełnianych czynem nieumyślnym, mieszczącym się w ryzyku związanym z uczestnictwem w ruchu.
KOMENTARZ
Tryb i przesłanki wyrażania przez sąd dyscyplinarny zgody na pociągnięcie sędziego do odpowiedzialności karnej to z jednej strony zabezpieczenie dla sędziego przed fałszywym oskarżeniem, a z drugiej pewność, że błędnie pojęta korporacyjność nie pozwoli na unikanie przez sędziów ewentualnej odpowiedzialności. Niewątpliwie nieumyślne spowodowanie wypadku przez sędziego może być przedmiotem postępowania jedynie dyscyplinarnego, a nie zawsze karnego. Należy jednak pamiętać, że dobro wymiaru sprawiedliwości wymaga troski samego środowiska o odbiór społeczny reakcji sędziów na potencjalne zarzuty karne wobec przedstawicieli ich środowiska.
SN ocenił zaledwie jeden dowód (opinię biegłego). Mam niemal pewność, że gdyby sąd I instancji wydał orzeczenie tylko w oparciu o nią, to wyrok zostałby uchylony do ponownego rozpoznania. Tymczasem arbitralnie zamknięto możliwość oceny zarzutu w drodze normalnego postępowania karnego i uważam, że nie przysłużyło się to do wzrostu poziomu zaufania wobec sędziów.