Projekt zakłada przyznanie zadośćuczynienia, a nie odszkodowania - to jest istotna różnica, bo my nie naprawiamy szkód wyrządzonych przez komunistów - powiedział konstytucjonalista dr hab. Kamil Zaradkiewicz. Państwo polskie stara się w jakimś stopniu zrekompensować te krzywdy - dodał.

Wiceminister sprawiedliwości, zarazem szef komisji weryfikacyjnej ds. stołecznej reprywatyzacji, Patryk Jaki zaprezentował w środę propozycje do projektu ustawy, która miałaby ostatecznie rozwiązać problem zadośćuczynienia dla właścicieli (lub ich spadkobierców) stołecznych nieruchomości przejętych po wojnie przez miasto na mocy tzw. dekretu Bieruta.

Jak poinformował dr hab. Kamil Zaradkiewicz w TVP Info w programie "Minęła 20" Ministerstwo Sprawiedliwości nie zakłada, że projekt dużej reprywatyzacji "będzie przewidywał odszkodowania". "Nie jest to możliwe, gdyż trwałoby to po pierwsze znacznie dłużej niż zakładane rekompensaty, a po drugie nie wiem, czy państwo udźwignęłoby ten ciężar" - podkreślił.

Konstytucjonalista uważa również, że 20 proc. rekompensaty z utraconej nieruchomości jest jak najbardziej satysfakcjonująca. Jak dodał, "dotychczasowe projekty ustaw też to zakładały".

Pytany przez dziennikarza o tzw. "metodę na kuratora", podkreśli, że metoda ta była wykorzystywana przez "handlarzy roszczeń nie tylko w Warszawie, ale także przez oszustów w innych miastach, gdzie na tak zwanego kuratora zwracano nieruchomości osobom, które nigdy nie powinny ich uzyskiwać". Jak dodał, podstawowa różnica pomiędzy Warszawą, a innymi miejscowościami polegała na tym, że były rozpatrywane w innym trybie, "w trybie postępowań sądowych, a nie administracyjnych".

"Projekt zakłada przyznanie zadośćuczynienia, a nie odszkodowania, to jest istotna różnica. My nie naprawiamy szkód wyrządzonych przez komunistów, my tylko (...) staramy się w jakiś sposób, na ile jest to możliwe, zrekompensować te krzywdy" - podkreślił.

Jak dodał, uprawnionymi do tego rodzaju rekompensat powinni być przede wszystkim właściciele bądź współwłaściciele nieruchomości, które odebrano im po drugiej wojnie światowej lub ich najbliżsi - wstępni i zstępni, innymi słowy rodzice, dziadkowie, dzieci, wnuki - ale już nie inne osoby.