Kancelaria Sejmu obwieściła, że prezydenckie projekty ustaw o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa zostały skierowane do konsultacji. Opinię mają wydać oba zainteresowane podmioty, tj. SN i KRS, a także Naczelna Rada Adwokacka, Krajowa Izba Radców Prawnych i Prokuratura Generalna.
To niezwykła praktyka, biorąc pod uwagę doświadczenia ostatnich dwóch lat (przecież można było ustawy bez żadnych konsultacji uchwalić choćby i w jeden wieczór). Ale to jednocześnie okazja, by w drodze wypowiedzi, również prasowych, pokusić się o analizę proponowanych rozwiązań.
W projekcie ustawy o SN uwagę wielu komentatorów przykuwa nieznana naszemu systemowi prawnemu instytucja skargi nadzwyczajnej. Rozwiązania prawne, które ją regulują, doczekały się już kilku komentarzy (wywiady w DGP z 2 października 2017 r. z sędzią SN Dariuszem Zawistowskim czy z dr. hab. Sławomirem Patyrą). Ja w krótkim tekście nie będę nawet próbował poddać analizie przesłanek materialnych będących podstawą skargi nadzwyczajnej, o których mowa w art 86 par. 1 pkt 1–3 projektu ustawy O SN. Stanowią one w istocie zlepek klauzul generalnych, które z zasady swym ogólnym zakresem znaczeniowym sprawiają wiele problemów orzeczniczych. Nie jest moim zamiarem również krytyka przyznania legitymacji czynnej do wniesienia skargi m.in. czynnikowi politycznemu w postaci grup 30 posłów bądź 20 senatorów. Nie będę również rozwijał wątku art. 92 projektu, w którym zawarto normę odsyłającą w kwestiach nieuregulowanych wyłącznie do kodeksu postępowania cywilnego, zapominając o kodeksie postępowania karnego, co słusznie wytknęli dziennikarze DGP. Podobnie przemilczę skutki w postaci dewastacji gwarancyjnej funkcji systemu prawnego poprzez naruszenie zasady pewności prawa, wyprowadzanej wielokrotnie przez Trybunał Konstytucyjny z art. 2 konstytucji. Takie efekty wywoła art. 115 projektu, który ma umożliwić w okresie trzech lat od wejścia w życie omawianej regulacji, wniesienie skargi nadzwyczajnej od orzeczeń kończących postępowanie, które uprawomocniły się po 17 października 1997 r.
Natomiast nie kryję, że w tym ostatnim wątku jako orzecznika, interesują mnie kwestie ściśle praktyczne. Otóż, jak mniemam, na dźwięk słowa „archiwizacja” z ust każdego sędziego wydobędzie się pełne rezygnacji westchnienie. Przychodzi bowiem taki moment w roku, kiedy wyznaczeni sędziowie muszą udać się do archiwum sądowego, by dokonać tzw. brakowania akt. Podstawowym narzędziem ich pracy jest wówczas tekst rozporządzenia ministra sprawiedliwości z 5 marca 2004 r. w sprawie przechowywania akt spraw sądowych oraz ich przekazywania do archiwów państwowych lub do zniszczenia (Dz.U. z 2004 r. nr 46, poz. 443 ze zm.), a także teksty zmieniających się przepisów dotyczących przedawnienia czynów zabronionych, gdy chodzi o sprawy karne.
Istota problemu, który wymaga komentarza, kryje się w ostatnim słowie nieco barokowego zresztą tytułu przywołanego rozporządzenia. Otóż zniszczeniu podlegają akta spraw karnych, po upływie okresów ich przechowywania, o których mowa w rozdziale 2 tego aktu.
I tak w par. 8 przewidziano okres 50 lat dla akt spraw, w których wymierzono karę 25 lat lub dożywotniego pozbawienia wolności, 30 lat – dla akt spraw, w których wymierzono karę pozbawienia wolności powyżej 5 lat. Ale już 20 lat określono dla spraw, w których wymierzono karę do 5 lat pozbawienia wolności bez warunkowego zawieszenia jej wykonania, zaś 10 lat – dla spraw, w których zapadł wyrok uniewinniający bądź wymierzono inne kary niż dożywotniego pozbawienia wolności, 25 lat pozbawienia wolności lub do 5 lat pozbawienia wolności bez warunkowego zawieszenia jej wykonania. A są to są to najczęściej orzekane kary przez sądy wszystkich instancji.
Co więcej ustawodawca przewidział zaledwie 3-letni okres przechowywania akt dla wszystkich pozostałych spraw. Chodzi np. o postanowienia sądów utrzymujących w mocy decyzje prokuratury o umorzeniu śledztw we wszystkich sprawach bez względu na ich ciężar gatunkowy.
Dlaczego o tym mówię? Otóż zgodnie z art. 88 par. 1 projektu ustawy o Sądzie Najwyższym w razie uwzględnienia skargi nadzwyczajnej SN uchyla zaskarżone orzeczenie i stosownie do wyników rozprawy orzeka co do istoty albo przekazuje sprawę do ponownego rozpoznania sądowi właściwemu, a w razie potrzeby uchyla także orzeczenie sądu I instancji.
Zasadne jest więc postawienie w tym miejscu pytania, jak projektodawca wyobraża sobie procedowanie Sądu Najwyższego w sytuacji, gdy nie będzie on dysponował aktami sprawy będącej podstawą wniesienia skargi nadzwyczajnej. Chciałbym zauważyć, że właśnie w 2017 r. upływa termin przechowywania akt w sprawach z 1997 r., w których wydano wyroki skazujące na kary do 5 lat pozbawienia wolności bez warunkowego zawieszenia ich wykonania. W sprawach, w których orzekane były kary łagodniejsze, okres ten dawno już się skończył i akta zostały zniszczone zgodnie z obowiązującymi w tym zakresie przepisami. Co istotne, ów brak dokumentów nie będzie stanowił problemu wyłącznie dla Sądu Najwyższego. Jak wynika bowiem z cytowanego wyżej przepisu art. 88 par. 1 projektu, jednym z rodzajów rozstrzygnięć SN po rozpoznaniu skargi nadzwyczajnej może być uchylenie wyroku sądu I instancji i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania. Chciałoby się zapytać, w oparciu o jaki materiał dowodowy ma sprawę rozpoznawać ponownie sąd I instancji? Swoistą wisienką na torcie jest art. 89 projektu ustawy o SN, zgodnie z którym Sąd Najwyższy może zażądać sporządzenia uzasadnienia, jeżeli nie zawiera go zaskarżone orzeczenie. Powstaje kolejne pytanie, w oparciu o jaki materiał dowodowy owe uzasadnienie ma być sporządzone przez sąd niższej instancji?
Zastrzegam, że w mojej ocenie nie będzie można wykorzystać dla usunięcia omawianego problemu przewidzianej w kodeksie postępowania karnego procedury związanej z odtworzeniem zaginionych lub zniszczonych akt (art 160–166 k.p.k.). W art. 160 par. 1 k.p.k. nie chodzi bowiem o odtworzenie akt zniszczonych w majestacie prawa, ale o ich zaginięcie lub unicestwienie w wyniku np. zdarzenia losowego. Zresztą, jak niedoskonała jest to procedura, wiedzą ci wszyscy sędziowie, którzy próbowali zastosować ją w praktyce. A tutaj dojdzie jeszcze istotny czynnik upływu długiego czasu od rozpoznania danej sprawy. Przedstawione uwagi dotyczą co prawda spraw karnych, ale analogiczne przepisy mówiące o okresie przechowywania akt dotyczą również spraw cywilnych i gospodarczych.
Wydaje się więc, że w dyskusji na temat zasadności wprowadzania tak ekstraordynaryjnego rozwiązania jak skarga nadzwyczajna, warto również zastanowić się nad aspektem ściśle praktycznym. Chodzi o możliwość powrotu do spraw, po których może już nie być fizycznego śladu w postaci akt. Jak projektodawca wyobraża sobie ich rozpoznawanie?
Orzekanie przez SN oraz sądy powszechne (w przypadku przekazania im spraw do ponownego rozpoznania) co do istoty sporu sądowego sprzed wielu lat, oznacza stworzenie nieznanego żadnemu systemowi prawnemu modelu procesu sądowego jako niekończącej się opowieści.