Co byłego wiceministra sprawiedliwości bardziej obciąża: to, że prezydent konsultował z nim projekty ustaw? Czy to, że jako adwokat reprezentował podejrzanych o przestępstwa?
Bohaterem tej historii jest mec. Michał Królikowski – dziś adwokat, wcześniej znany przede wszystkim jako świetny karnista, wiceminister sprawiedliwości w rządzie PO–PSL. W połowie sierpnia opinia publiczna usłyszała, że doradza prezydentowi przy pisaniu ustaw o Sądzie Najwyższym i o Krajowej Radzie Sądownictwa. W wywiadzie dla DGP Królikowski przyznał na początku września: „Prezydent poprosił mnie, żebym wyraził swoje zdanie, czy można pogodzić przyjętą przez Sejm reformę sądownictwa z konstytucją. (...) Nie ukrywałem swojego krytycznego poglądu. (...) Nie wziąłem z Kancelarii Prezydenta żadnego wynagrodzenia”.
Teraz o mecenasie znów zrobiło się głośno. Wersja prokuratury jest taka: w szeroko zakrojonym śledztwie dotyczącym potężnych wyłudzeń VAT pojawił się wątek wykorzystywania rachunków kancelarii adwokackich do ukrywania na nich pieniędzy pochodzących z przestępstwa. Jedną z tych kancelarii jest ta prowadzona przez Królikowskiego, dlatego należy te przelewy szczegółowo zbadać.
Królikowski swoją wersję przedstawił w piątek w rozmowie z Robertem Mazurkiem w RMF FM. Stwierdził m.in: „Bezwzględnie nie chodzi o mnie. Celem tej całej akcji jest prezydent; to, żeby zdyskredytować go jako osobę, która przedstawi wiarygodną reformę wymiaru sprawiedliwości”.
Uporządkujmy fakty
● Od października 2015 r. toczy się śledztwo CBŚP w sprawie wyłudzeń VAT. Nadzoruje je Prokuratura Regionalna w Białymstoku, wyspecjalizowana w sprawach vatowskich karuzel. Zamieszanych w proceder ma być wiele firm słupów zarejestrowanych w wielu państwach. Dokonują transakcji, ale znikają po kilku tygodniach, nie odprowadzając podatku. Chodzi o kwotę 700 mln zł.
● W sierpniu 2016 r. Michał Królikowski podejmuje się reprezentowania spółki (nazwijmy ją „X”) w sprawach administracyjnych. Chodzi o postępowania prowadzone przez skarbówkę w sprawie wymiaru VAT. Zajmuje się też – jak sam mówi – likwidacją oddziału tej firmy.
● 8 lutego 2017 r. CBŚP zatrzymuje siedmiu członków vatowskiej pajęczyny. Zarzuca im udział w zorganizowanej grupie przestępczej, pranie pieniędzy i wyłudzenia VAT. Nie są to właściciele firm słupów, lecz organizatorzy – mózgi procederu.
● W lutym mec. Królikowski zaczyna reprezentować szefa spółki X w sprawie karnej. 9 lutego z konta spółki X – podmiotu, który znajduje się w kręgu podejrzeń prokuratury – na konto kancelarii Królikowskiego wpływa 1 mln zł. W piątek mecenas mówił o tym w RMF tak: „Klient jest przestraszony, że może być aresztowany. Z aresztu można wyjść za poręczeniem majątkowym, w związku z tym deponuje u mnie środki. To jest legalny depozyt adwokacki”. Jak tłumaczył, pieniądze z takiego depozytu mogą być potrzebne w razie postępowania karnego, choćby np. na pokrycie kosztów pomocy prawnej. Mecenas Królikowski nie wypowiada swojemu klientowi umowy; nadal prowadzi jego sprawy podatkowe.
● W kolejnych miesiącach śledczy namierzają więcej takich przelewów – od firm słupów zamieszanych w vatowską pajęczynę do adwokatów. Część z nich blokują, zajmując pieniądze. W kwietniu mec. Królikowski zaczyna podejrzewać, że kwota, którą trzyma w depozycie, też pochodzi z przestępstwa. „Nie mogę obciążyć mojego klienta, nie mogę donosić na niego. Jedyne, co mogę zaproponować, chcąc polepszyć jego sytuację, to ujawnienie prokuraturze, że te pieniądze są” – mówił w RMF. CBŚP o przelewie dowiaduje się od Królikowskiego 6 lipca.
● 7 lipca informacja o pieniądzach trafia do prokuratury w Białymstoku. Śledczy zwracają się do prof. Królikowskiego o wyjaśnienia ze względu na poważne podejrzenie, że środki pochodzą z przestępstwa. Adwokat odmawia jednak bliższych informacji dotyczących konta, powołując się na tajemnicę adwokacką. Gwarantuje zaś, że wstrzymał dokonywanie jakichkolwiek przelewów, a pieniądze pozostają w depozycie zamrożone.
● 12 lipca do Sejmu wpływa projekt ustawy o Sądzie Najwyższym, o którym dwa dni później w rozmowie dla „Super Expressu” Michał Królikowski powie, że rozwiązania w nim zawarte są nie do zaakceptowania w demokratycznym państwie prawa.
● 24 lipca prezydent Andrzej Duda zapowiada, że nie podpisze uchwalonych przez Sejm ustaw o SN i o KRS, lecz w ciągu dwóch miesięcy przedstawi własne propozycje. Miesiąc później pojawia się informacja, że prof. Królikowski ma swój udział w przygotowywaniu prezydenckich projektów.
● 8 września portal TVP.info w sensacyjnym tonie podaje, że doradca prezydenta pracował dla firmy, której właściciele zostali zatrzymani przez CBŚP za wyłudzenie 700 mln zł VAT.
● Tydzień temu dokumenty z prokuratorskiego postępowania, w których pojawia się nazwisko mec. Królikowskiego, docierają do Michała Krzymowskiego, dziennikarza „Newsweeka”. Tekst ma się pojawić w dzisiejszym wydaniu tygodnika. – Dziennikarz nie odpowiada za intencje swojego informatora – mówi nam Krzymowski. – Gdyby miał się zastanawiać nad drugim dnem każdego przecieku, to żadnego tekstu by nie napisał; o Watergate też byśmy nie usłyszeli. Ale tylko idiota mógłby zakładać, że przekazane informacje nie staną się elementem w grze między resortem sprawiedliwości a prezydentem – dodaje.
● W czwartek 21 września prokuratura blokuje pieniądze na rachunku kancelarii mec. Królikowskiego. W piątek on sam decyduje się na rozbrojenie bomby, zanim wybuchnie, w rozmowie z RMF.
Podczas piątkowej konferencji prasowej Bogdan Święczkowski, prokurator krajowy, stwierdził, że śledczy kontynuują postępowanie i że nie ma ono związku z pracą Królikowskiego nad prezydenckimi projektami ustaw. Podkreślił też, że Królikowski nie jest podejrzanym, lecz pełnomocnikiem świadka. Dodał jednak, że łączenie tych wątków to sposób adwokata na „wypracowanie swojej linii obrony”. Obrony przed czym? Tego szef prokuratury nie ujawnił.
Doradca w trudnych sprawach
Michał Królikowski ukończył prawo na UW, był doktorantem u Janusza Kochanowskiego, rzecznika praw obywatelskich, który zginął w katastrofie smoleńskiej. Ma opinię znakomitego prawnika o konserwatywnych poglądach. W 2006 r. został szefem Biura Analiz Sejmowych, w czasie gdy marszałkiem był Marek Jurek. Później wszedł w skład komisji kodyfikacyjnej przy ministrze sprawiedliwości, którym był wówczas Krzysztof Kwiatkowski. Jego kariera nabrała tempa, gdy szefem resortu został Jarosław Gowin. Wówczas zasłynął jako krytyk przystąpienia Polski do konwencji w sprawie zwalczania przemocy wobec kobiet. Był także krytyczny wobec ustawy o związkach partnerskich. Razem ze swoim szefem tworzyli konserwatywny duet wewnątrz poprzedniej większości rządowej. Pozostał w resorcie, gdy odszedł z niego Jarosław Gowin i w fotelu ministra zasiadł inny konserwatysta z PO – Marek Biernacki.
Kolejnej zmiany na fotelu ministra już nie przetrwał. Następca Cezary Grabarczyk pozbył się Michała Królikowskiego, sugerując jego ideowe zaangażowanie. Ta decyzja kadrowa zbiegła się ze zwrotem w Platformie, która szerzej otworzyła się na środowiska liberalne o lewicowych poglądach.
Królikowski był też w resorcie odpowiedzialny za reformę kodeksu postępowania karnego wprowadzającą postępowanie kontradyktoryjne. Zmiany były krytykowane przez PiS i odwrócone, gdy ta partia doszła do władzy.
Gdy Andrzej Duda wygrał wybory, pojawiła się informacja, że Królikowski może zostać prawnikiem prezydenta, co się jednak nie potwierdziło. Ale znalazł się w grupie prawników doradzających prezydentowi w sprawie ustaw sądowych.

ROZMOWA

Depozyt adwokacki to żadne novum

Zbigniew J. Krüger, kancelaria Krüger & Partnerzy

Co to jest depozyt adwokacki?
To umowa powiernicza o charakterze cywilnym, oparta na wzajemnym zaufaniu. Klient powierza adwokatowi środki finansowe, które mają być wykorzystywane np. do uiszczania opłat sądowych albo pokrycia poręczenia majątkowego. Adwokat nie staje się właścicielem powierzonych pieniędzy, nie może ich wydawać na własne cele. Środki zgromadzone w depozycie znajdują się na oddzielnym rachunku, a to, do jakich transakcji można je wykorzystywać, określa regulamin wykonywania zawodu adwokata. Wszystkie operacje muszą być szczegółowo dokumentowane.
Czy adwokaci często korzystają z takiego depozytu?
Nie jest to żadne novum w praktyce adwokackiej.
Czy adwokat powinien wiedzieć, skąd pochodzą pieniądze przekazane mu przez klienta do depozytu?
Adwokat nie ma prawa oceniać klienta w ten sposób, a z całą pewnością nie ma prawa dociekać, z jakiego źródła, legalnego czy nielegalnego, pochodzą.
A jeśli adwokat wie, że pochodzą z przestępstwa?
Jeśli miałby taką pewność, nie powinien ich przyjąć. Podkreślam jednak, że zadaniem adwokata nie jest ocenianie czy wysnuwanie podejrzeń. Ma on bronić klienta, a nie go oskarżać. Jeśli przyjąłby do depozytu pieniądze pochodzące z przestępstwa, byłoby to równoznaczne z popełnieniem przestępstwa poplecznictwa.
Prof. Królikowski powiadomił CBŚP o tym, że pochodzące z przestępstwa pieniądze jego klienta znalazły się na koncie w ramach depozytu. Czy złamał w ten sposób tajemnicę adwokacką?
Uważam, że prof. Królikowski był tutaj bardziej święty od papieża. Tajemnicy nie złamał, bo powiadomił wyłącznie o fakcie przekazania pieniędzy.
Miał obowiązek to zrobić?
Nie.
To dlaczego poinformował organy ścigania?
Być może było to uzasadnione interesem klienta w konkretnej sytuacji procesowej, której szczegółów nie znamy.
A czy ustawa o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy i finansowaniu terroryzmu nie wymaga zgłaszania takich podejrzeń generalnemu inspektorowi informacji finansowej?
W tym przypadku ta ustawa nie ma zastosowania. Obowiązek rejestracji i zgłaszania nie dotyczy przelewów przychodzących, wynika to z ustawy. A złożenie środków do depozytu adwokackiego ma taki charakter. Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że w przypadku adwokatów nie jest dopuszczalna taka wykładnia przepisów ustawy, która nakładałaby na nich obowiązki dotyczące świadczenia usług prawnych w związku z przygotowywanym postępowaniem sądowym.
Czy z punktu widzenia prawa karnego można postawić jakieś zarzuty prof. Królikowskiemu?
Absolutnie nie. Podejrzewanie prof. Królikowskiego o działania niezgodne z prawem byłoby jawnym uderzaniem w adwokatów, którzy stoją na straży prawa do obrony gwarantowanego w konstytucji oraz Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.
Czyli nie ma też żadnych podstaw do odpowiedzialności dyscyplinarnej?
Przyjęcie pieniędzy do depozytu przez adwokata nie jest niczym niezwykłym. Na tyle, na ile znam sprawę z przekazów medialnych, mogę powiedzieć, że prof. Królikowski postępował zgodnie z regulaminem wykonywania zawodu adwokata.