Osadzeni pracujący poza zakładem karnym skarżą się rzecznikowi praw obywatelskich, że bez żadnej przyczyny cofnięto im zgodę na pracę poza więziennymi murami.
– Skala takich skarg jest dość duża. W ciągu miesiąca dostaliśmy ich kilkadziesiąt. Pochodzą od osób, które pracowały przez wiele lat za zewnątrz zakładu karnego, w trybie bez konwojenta. Nagle zostały poinformowane, że przyzwolenie na ich pracę poza zakładem karnym zostało wycofane – mówi Ewa Dawidziuk z biura RPO.
Skarżący twierdzą, że stało się tak na skutek decyzji dyrektora generalnego Służby Więziennej z 7 lipca.
– W piśmie tym gen. Jacek Kitliński zwraca się do dyrektorów placówek penitencjarnych o dokonanie wszechstronnej analizy dotychczas wydanych skierowań do pracy na zewnątrz. Dotyczy to wszystkich skazanych. Natomiast drugie polecenie dotyczyło tego, by sprawców najcięższych przestępstw kierować do pracy głównie w halach produkcyjnych wewnątrz jednostek penitencjarnych, w których pozostawać będą pod nadzorem funkcjonariuszy – podkreśla Elżbieta Krakowska, rzecznik Służby Więziennej.
Chodzi o osoby skazane z art. 148 k.k. (zabójstwo) i art. 197–203 (przestępstwa seksualne), choć do RPO zgłosiła się też osoba skazana z art. 280 par. 2 k.k. (rozbój z bronią w ręku), której również cofnięto zgodę na pracę poza murami.
Decyzja dyrektora generalnego SW to efekt opisanej na początku lipca sprawy z Włocławka, gdzie dwóch więźniów pracujących na miejscowym cmentarzu nie powróciło do zakładu karnego, w którym przebywali. Jeden z nich odbywał karę za zabójstwo, drugi za oszustwa i kradzieże. Gdy sprawa wyszła na jaw, minister Patryk Jaki polecił ponowną weryfikację wszystkich zezwoleń na pracę dla skazanych za najcięższe przestępstwa.
– Praca więźniów jest istotnym elementem procesu resocjalizacji. Jednak należy brać pod uwagę kwestię bezpieczeństwa. Dlatego sekretarz stanu Patryk Jaki, który nadzoruje Służbę Więzienną, wydał polecenie, by skazani za najcięższe przestępstwa świadczyli pracę, zarówno odpłatną, jak i nieodpłatną, na terenie przywięziennych zakładów pracy, tj. w ramach jednostek penitencjarnych – wyjaśnia Wioletta Olszewska z MS.
Więźniowie skarżą się jednak, że zastosowano wobec nich odpowiedzialność zbiorową.
– Osadzeni uważają takie decyzje za wysoce krzywdzące, gdyż jak podkreślają, ani swoją postawą i zachowaniem, ani stosunkiem do wykonywanej pracy w żadnej mierze nie dali podstaw do ich podjęcia – pisze Adam Bodnar w wystąpieniu generalnym do SW.
Zezwolenie na pracę poza więziennymi murami dla zabójców nie jest czymś aż tak wyjątkowym. Zgoda taka jest wydawana przez dyrektora danej jednostki po wcześniejszej pozytywnej opinii komisji penitencjarnej. Poza tym mogą na nią liczyć osoby, które już nie przebywają w zakładzie karnym typu zamkniętego, lecz półotwartego lub otwartego. Najczęściej pod koniec odbywania kary.
Tymczasem przypadki samowolnego oddalenia się z pracy poza zakładem karnym są powszechne. W ubiegłym roku z pracy nie powróciło 161 skazanych, w 2015 r. – 179, a w latach 2011–2014 ich liczba przekraczała 200 rocznie. Do tej pory jednak takie zdarzenia nie skutkowały stosowaniem obostrzeń do pozostałych więźniów. RPO czeka teraz na wyjaśnienia Służby Więziennej.
161 skazanych w ubiegłym roku samowolnie oddaliło się z pracy poza zakładem karnym