Politycy chcą, aby śledczy sprawdzili, czy Sąd Najwyższy, Krajowa Rada Sądownictwa oraz Naczelny Sąd Administracyjny popełniły przestępstwo.
Pretekstem stało się to, że instytucje te partycypowały w kosztach organizacji Nadzwyczajnego Kongresu Sędziów, który odbył się w Warszawie we wrześniu zeszłego roku. Posłowie PiS uznali, że KRS, SN i NSA przekroczyły przysługujące im uprawnienia, gdyż zostało to zrobione bez podstawy prawnej.
Poselska dociekliwość
Jeden z nich, a konkretnie Grzegorz Wojciechowski, skierował w tej sprawie interpelację do ministra sprawiedliwości. Wskazał w niej, że ze sprawozdań finansowych KRS, SN i NSA wynika, iż instytucje te pokryły wydatki związane z organizacją kongresu „lub przynajmniej znacząco partycypowały w jego kosztach”. Jak zauważa poseł, wydatki te wyniosły po kilkanaście tysięcy złotych i były przeznaczone na catering i ochronę. Tymczasem, jak czytamy w interpelacji, „zarówno Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej, jak i ustawa o Krajowej Radzie Sądownictwa nie przewiduje wspierania stowarzyszeń sędziów ani pod względem wyżywieniowym, ani ochroniarskim, ani pod żadnym innym względem. Podobnie jest w przypadku Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego”.
W związku z tymi wątpliwościami poseł chciał, aby MS odpowiedziało na wiele pytań, w tym m.in., czy w świetle prawa dopuszczalne jest organizowanie i wspomaganie finansowe wyżywienia i ochrony przez KRS, SN i NSA Nadzwyczajnego Kongresu Sędziów. Chciał również wiedzieć, czy wszyscy uczestnicy sędziowskiego kongresu byli dofinansowani z budżetu państwa jedynie pod względem wyżywienia i ochrony, czy również co do kosztów przejazdu lub diet.
Na interpelację odpowiedział wiceminister sprawiedliwości Michał Woś. Podkreślił, że „Minister Sprawiedliwości nie sprawuje żadnych funkcji nadzorczych nad działalnością Krajowej Rady Sądownictwa, Sądu Najwyższego czy Naczelnego Sądu Administracyjnego, a tym samym nie pełni czynności kontrolnych nad sposobem wydatkowania budżetu przez te instytucje”. W związku z tym nie dysponuje żadnymi informacjami na temat organizacji kongresu.
Prokuratorskie podchody
Nie oznacza to jednak, że w ten sposób ministerstwo zamknęło temat partycypacji SN, KRS i NSA w kosztach organizacji tej imprezy. Poseł bowiem poprosił również o potraktowanie jego interpelacji jako „zawiadomienia o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa przekroczenia uprawnień”. I znalazł zrozumienie w oczach wiceministra Wosia, który poinformował, że pismo zawierające takie zawiadomienie zostało przekazane do Prokuratury Krajowej. Ta z kolei, jak podaje rzeczniczka PK Ewa Bialik, wysłała pismo do Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Na razie nie wiadomo, co z tym zawiadomieniem zrobią stołeczni śledczy. Pismo bowiem jeszcze do nich nie dotarło. Pytany o to Łukasz Łapczyński, rzecznik PO w Warszawie, poinformował, że „być może materiały są jeszcze na etapie obiegu dokumentów”.
Nadużycie uprawnień przez funkcjonariusza / Dziennik Gazeta Prawna
Zdziwienia całą sytuacją nie ukrywa Michał Laskowski, rzecznik prasowy SN.
– W sprawie partycypowania w kosztach organizacji kongresu zostało zawarte na piśmie oficjalne porozumienie. Na wszystkie wydatki zostały wystawione faktury. Dokumenty te zostały udostępnione kontrolerom z NIK, którzy nie dopatrzyli się w nich żadnych nieprawidłowości. Dlatego też trudno mi myśleć o tych działaniach w kategoriach przestępstwa – kwituje sędzia.
Sędziowskie wyjaśnienia
O tym, że posłowie mają zastrzeżenia co do przeznaczenia przez NSA, SN i KRS środków na organizację wrześniowego kongresu, DGP sygnalizował już w czerwcu. Problem ten pojawił się bowiem podczas odbywających się wtedy posiedzeń sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka, zwołanych w celu rozpatrzenia sprawozdań z wykonania budżetu tych instytucji. Podczas obrad okazało się, że NSA, SN i KRS zawarły porozumienie, w którym zobowiązały się do poniesienia – każde z nich – kosztów w kwocie ok. 14 tys. zł. Posłowie chcieli wiedzieć, dlaczego podmioty publiczne płaciły za wydarzenie o charakterze niepublicznym. Pytali również, jaka była podstawa prawna zwołania kongresu oraz zawartego porozumienia. Padały nawet oskarżenia o defraudację publicznych środków.
Na te zarzuty odpowiadali obecni na posiedzeniach przedstawiciele SN i KRS.
Piotr Raczkowski, wiceprzewodniczący KRS, starał się wytłumaczyć posłom, że doszło w tej sprawie do nieporozumienia. Zwracał uwagę, że jednym z zadań rady jest popularyzacja zagadnień związanych z ustrojową pozycją sądownictwa w kraju i za granicą.
– Krajowa Rada Sądownictwa, jako organ konstytucyjny, stoi na straży niezależności sądów oraz niezawisłości sędziowskiej i realizuje swoje zadania przez organizowanie konferencji, kongresów i spotkań – wyjaśniał. I dodał, że takie wydarzenia nie mają regulacji ustawowej.
– To jest zadanie rady, która je wykonuje w taki, a nie inny sposób – skwitował Raczkowski.
W sukurs wiceprzewodniczącemu KRS przyszedł Przemysław Fedorowicz, wicedyrektor katowickiej delegatury Najwyższej Izby Kontroli, która badała, w jaki sposób KRS wydatkowała środki w zeszłym roku. I, jak podkreślił, nie dopatrzyła się żadnych nieprawidłowości.
Ponadto Fedorowicz zwrócił uwagę na rozporządzenie ministra finansów w sprawie szczegółowego sposobu, trybu i terminu opracowania materiałów do ustawy budżetowej (Dz.U. z 2017 r. poz. 1154). – W tym rozporządzeniu minister finansów polecił KRS realizację działania polegającego na popularyzacji zagadnień związanych z ustrojową pozycją sądów. Chodzi nie o promocję, ale popularyzację – podkreślał Fedorowicz. A, jak skwitował, kongres jest miejscem wymiany poglądów, która ma na celu popularyzację zagadnień.
Z kolei Stanisław Zabłocki, prezes SN kierujący pracami izby karnej, powiedział podczas posiedzenia komisji, że nie można precyzyjnie stwierdzić, dlaczego taki wydatek nie mógłby zmieścić się w budżecie SN. Jak podkreślał, nie zakwestionowały tego ani NIK, ani audytor Biura Analiz Sejmowych. – Mnie się wydaje, że jeśli coś się nazywa Nadzwyczajny Kongres Sędziów Polskich, to wszystkie sądy mają prawo partycypować w poniesieniu jego kosztów – zaznaczył.