Oczekuję, że sprawy w sądach będą toczyć się szybciej, będą przydzielane sędziom bardziej sprawiedliwie, a sądy będą administrowane przez prezesów, którzy będą sprawnymi menadżerami - mówi PAP o wchodzących w życie zmianach wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak.

W sobotę wchodzi w życie nowela Prawa o ustroju sądów powszechnych, która m.in. zwiększa uprawnienia ministra sprawiedliwości przy powoływaniu i odwoływaniu prezesów sądów oraz wprowadza zasadę losowego przydziału spraw sędziom i równego ich obciążenia.

"Zmiana służy przed wszystkim urealnieniu nadzoru ministra sprawiedliwości nad sądownictwem powszechnym, który dotychczas poprzez obowiązek zasięgania opinii organów sądów i Krajowej Rady Sądownictwa tak naprawdę ponosił odpowiedzialność za to, jak sądownictwo funkcjonuje. Częstokroć nie miał wpływu na najważniejsze decyzje - bo decyzje personalne - a to od prezesa w dużej mierze zależy, czy sąd działa dobrze, czy źle" - powiedział PAP Piebiak.

Zaznaczył, że MS ma dobre rozeznanie, którzy prezesi dobrze zarządzają sądami, a którzy się nie sprawdzają. "Rola prezesa jest ściśle administracyjna, a odwołany prezes wróci do swojego sądu, do orzekania w stu procentach" - podkreślił. Za "nieracjonalne" uznał odwołanie wszystkich prezesów sądów powszechnych w Polsce (na co formalnie ustawa pozwala - PAP), bo - jak zaznaczył - "wielu prezesów doskonale sobie radzi i nie ma powodu, by ich odwoływać". "Działanie ministerstwa będzie tu punktowe" - zapowiedział.

Piebiak oświadczył, że nowela "wreszcie wprowadza standard zachodni, czyli takie ukształtowanie systemu rozdzielania spraw między sędziów, by był on niezależny od woli kogokolwiek, czy będzie to minister, prezes sądu czy przewodniczący wydziału - o tym powinien decydować los". "Kończymy prace nad systemem informatycznym, który zapewni tę losowość. Nikt nie będzie miał do tego systemu dostępu; on będzie rozdzielał sprawy pomiędzy sędziów, którzy są aktualnie dostępni" - powiedział.

Wiceszef MS przyznał, że system nie zacznie działać wraz z wejściem noweli w życie - zastrzegł, że nie stawia ona takiego wymogu. "Chcemy by było to jak najszybciej, ale na pewno nie przedłożymy szybkości nad jakość" - zapowiedział. "Jak już zakończymy prace, musimy ten system jeszcze przetestować, bo to zbyt poważna sprawa" - dodał. "Zakładam, że jesienią powinien działać; w najgorszym scenariuszu od 1 stycznia 2018 r." - powiedział Piebiak.

Innym novum jest zapis, że sędzią sądu apelacyjnego będzie mógł zostać sędzia sądu rejonowego lub prokurator - pod warunkiem 10 lat stażu pracy. " Na dziś sędzia SR może zostać powołany do Sądu Najwyższego, a nie może do SA. Brak takiej możliwości należy traktować w kategoriach absurdu" - ocenił wiceminister. Zaznaczył, że "pewnie nie będą to częste przypadki". "Czasem było tak, że wybitni sędziowie latami tkwili w sądach rejonowych. Takie były decyzje KRS" - dodał.

Wiceminister oczekuje, że dzięki noweli sprawy w sądach będą toczyć się szybciej. Ma temu służyć - jak powiedział - m.in. wprowadzenie zasady niezmienności składu orzekającego, nawet przy przejściu danego sędziego do innego sądu.

Losowy system przydzielania spraw nazwał sprawiedliwym - i dla obywateli, i dla samych sędziów - "aby nie było tak, że jedni mają więcej pracy, a inni mniej".

Dla Piebiaka istotne będą też zmiany personalne. "Były przypadki, że osoby, które absolutnie nie powinny pełnić eksponowanych funkcji w administracji sądowej - zwłaszcza prezesa - pełniły je, bo KRS nie godziła się na ich odwołanie" - powiedział. Przywołał przykład sędziego płk. Piotra Raczkowskiego, którego - dodał - "próbowało odwołać już kilku ministrów i żadnemu nie udało się tego zrobić". "Takie przypadki, po wejściu ustawy w życie, nie będą tolerowane" - oświadczył.

Wiceminister ma nadzieję, że dzięki zmianom wzrośnie zaufanie obywateli do sądów.