Każdy, kto ma wiedzę czy podejrzenie o krzywdzie dziecka, może anonimowo złożyć zawiadomienie do sądu rodzinnego - powiedziała w rozmowie z PAP prezes Stowarzyszenia Sędziów Rodzinnych w Polsce Dorota Hildebrand-Mrowiec.

Odnosząc się do nagłośnionej przez media, bulwersującej sprawy zabójstwa 6-miesięcznego Maksymiliana z Rzeszowa, sędzia wskazała, że wszystkie osoby, które mają jakąkolwiek wiedzę lub podejrzenie, że krzywdzone może być dziecko powinny składać zawiadomienia, choćby anonimowe do sądów rodzinnych.

"Czasami ktoś ma jakąś informację, że coś się dzieje złego, ale nie jest do końca pewny. Nie musi pisać, może przyjść do sądu i porozmawiać np. z kuratorem o swoich podejrzeniach" - powiedziała Hildebrand-Mrowiec i dodała, że sądy weryfikują wszystkie takie zawiadomienia.

Sędzia podkreśliła przy tym, że zgodnie z nowymi przepisami osoby, które mają wiarygodną informację o popełnieniu najcięższych przestępstw wobec dzieci, takich jak ciężki uszczerbek na zdrowiu czy zgwałcenie mają nie tylko możliwość, ale prawny obowiązek zawiadomienia odpowiednich służb.

Od połowy lipca obowiązują nowe przepisy, zwiększające karnoprawną ochronę dzieci - ofiar przestępstw. Zainicjowana przez prezydenta Andrzeja Dudę i rzecznika praw dziecka Marka Michalaka nowelizacja, podwyższa kary za najcięższe przestępstwa wobec dzieci takie jak ciężki uszczerbek na zdrowiu czy molestowanie seksualne. Nakłada również na obywateli obowiązek reagowania, jeśli wiedzą o takich przestępstwach.

"Osoba, która w tym przypadku ma wiarygodną informację o usiłowaniu lub dokonaniu przestępstwa na szkodę dziecka, ma obowiązek zawiadomić o tym prokuratora lub policję, jeśli tego nie zrobi poniesie odpowiedzialność karną" - przypomniała Hildebrand-Mrowiec.

Sędzia zwróciła również uwagę, że osoby takie jak kuratorzy, pracownicy społeczni czy funkcjonariusze policji powinni być szczególnie "uwrażliwieni" na przypadki, gdy można podejrzewać, że dziecku dzieje się krzywda. "Jeżeli mają informację, że w tej rodzinie dochodzi do przemocy, powinni każdą informację weryfikować i nie dowierzać opiekunom dzieci, jeżeli tłumaczą siniaki lub jakieś inne uszkodzenia ciała, że powstały w wyniku np. upadku. Rodzice czy opiekunowie bardzo często kłamią, nie chcą powiedzieć prawdy, a my powinniśmy być na to szczególnie wyczuleni" - powiedziała.

"Musimy więcej uwagi poświęcać sygnałom, nawet jednostkowym, że w danej rodzinie doszło do przemocy, że ktoś miał informacje, widział jak dziecko było szarpane, bite. Służby muszą ze sobą współpracować, aby nie doszło do takich tragicznych sytuacji jak w Rzeszowie" - podkreśliła.

6-miesięczny Maksymilian z Rzeszowa zmarł w szpitalu na skutek licznych obrażeń ciała, w tym głowy. Podejrzanym o zabójstwo chłopca jest znajomy rodziców Grzegorz B. - były pracodawca ojca dziecka, który usłyszał już zarzut zabójstwa dziecka oraz znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad 2,5 letnią Leną, siostrą Maksymiliana. Rodzina Maksymiliana miała założoną tzw. niebieską kartę.