W dominującej dziś twardej politycznej narracji instytucja listu żelaznego wydaje się na pierwszy rzut oka nieco podejrzana, ponieważ oparta jest na umowie pomiędzy organem prowadzącym postępowanie a podejrzanym.
Zawiera swoistą koncesję zasady sprawiedliwościowej na rzecz efektywności postępowania, polegającą na zaniechaniu stosowania tymczasowego aresztowania w zamian za deklarację dobrowolnego powrotu podejrzanego do kraju i poddania się z wolnej stopy wszelkim rygorom prowadzonego przeciwko niemu postępowania karnego. Bez gwarancji, że ostatecznie podejrzany nie trafi do więzienia. Czy warto z instytucji tej korzystać? To zależy od bilansu korzyści i strat. W perspektywie sprawiedliwościowej oraz związanej z efektywnością kosztami prowadzonych postępowań i nieuchronnością sankcji karnej.
Przed Sądem Okręgowym w Łodzi zapadł niedawno wyrok skazujący w sprawie dotyczącej napadu i przywłaszczenia blisko 8 mln zł konwojowanych w lipcu 2015 r. w Swarzędzu. To jeden z największych i najbardziej spektakularnych rabunków w Polsce po 1989 roku. Czterej oskarżeni skazani zostali za to przestępstwo na kary od 6 do 8 lat pozbawienia wolności. Tymczasem jeden z rzekomych współsprawców, dotychczas uznawany przez organy ścigania za zmarłego, ujawnił się za granicą i wyraził w mediach chęć powrotu do kraju i złożenia wyjaśnień. Powołał się przy tym na stworzoną przez ustawę karnoprocesową możliwość wydania przez sąd listu żelaznego jako gwarancji odpowiadania z wolnej stopy do czasu zakończenia toczącego się przeciwko niemu postępowania, wyrażając zarazem wolę skorzystania tej instytucji. Kodeks postępowania karnego w art. 281 i 282 przewiduje, że jeśli oskarżony, który chwilowo albo na stałe przebywa poza granicami kraju, co wykaże w sposób niebudzący dla sądu wątpliwości, złoży oświadczenie, że stawiać się będzie na wezwanie sądu lub prokuratora, sąd okręgowy może wydać mu list żelazny, umożliwiając powrót do Polski i udział w sprawie karnej w warunkach wolnościowych. Treścią owego oświadczenia musi być zadeklarowanie i spełnienie określonych obowiązków sprowadzających się do stawienia się na każde wezwanie sądu, a w postępowaniu przygotowawczym prokuratora, nieopuszczenia miejsca pobytu w kraju bez zgody organu, do którego dyspozycji pozostaje oraz nieutrudnianie w inny bezprawny sposób toczącego się postępowania.
Skuteczność listu żelaznego wzmocniona może być zastosowaniem przez sąd poręczenia majątkowego w określonej kwocie bądź innej formie zabezpieczenia, np. hipoteki na nieruchomości, co wyraża art. 283 k.p.k. Warto zaznaczyć, że często w praktyce stanowi conditio sine qua non jego wydania. Zadaniem owego poręczenia jest dodatkowe zabezpieczenie przed ewentualnym nieprzestrzeganiem przez oskarżonego warunków listu żelaznego przyjętych przez niego w umowie z sądem oraz w dalszej kolejności zabezpieczenie realności wdrożenia do wykonania kary wiszącej w perspektywie nad korzystającym z listu żelaznego. Jeśli oskarżony nie stawi się na wezwanie po jego wydaniu lub nie dotrzyma pozostałych przyjętych na siebie zobowiązań, sąd odwoła list żelazny i zastosuje tymczasowe aresztowanie. Wartość majątkowa udzielonego poręczenia majątkowego ulegnie wówczas przepadkowi lub ściągnięciu. Decyzje te wprawdzie podlegają zaskarżeniu do sądu, lecz wykonalne są z chwilą ogłoszenia.
Sporne dziś jest, czy przyczyną odmowy wydania listu żelaznego powinno być powoływanie się na równoległe stosowanie innych środków poszukiwawczych, jak list gończy czy europejski nakaz aresztowania, zwłaszcza wobec nierzadko wieloletniej bezskuteczności efektów ich zastosowania i możliwości każdorazowego ich uchylenia. Wydanie listu żelaznego ma na celu umożliwienie przeprowadzenia i zakończenie postępowania. Czyli w swojej istocie służy skuteczności wymiaru sprawiedliwości i realizuje dyrektywę sprawiedliwościową oraz zwiększa efektywność prawnokarnej reakcji. Jak wspomniałam na wstępie, ubiegający się o wydanie listu żelaznego, w tym również domniemany współsprawca w sprawie skoku stulecia, musi liczyć się z tym, że udzielenie nie oznacza gwarancji, że ewentualny wyrok skazujący nie będzie zawierał orzeczenia o karze bezwzględnego pozbawienia wolności.
Choć opinia publiczna chętniej przygląda się sprawom znanych i popularnych osób, które weszły w konflikt z prawem, w tym przypadku mamy do czynienia ze sprawą równie ciekawą, bo dotyczącą przestępstwa niemal doskonałego, którego domniemany współsprawca trwale zniknął z pola widzenia organów ścigania a deus ex machina pojawił się, chcąc oczyścić się z zarzutów. Czy w tym przypadku warto w imię efektywności i nieuchronności prawnokarnej reakcji skorzystać z instytucji znanej niektórym raczej z książek i filmów kryminalnych? W moim przekonaniu, tak. Nie ma bowiem nic gorszego niż bezradność organów ściągania wobec znikającego sprawcy. W tym przypadku uzasadniona wydaje się zasada „cel uświęca środki”. Tym razem środki znane i przewidziane w ustawie. Zapewne niebawem dowiemy się, czy sąd podzieli pogląd prezentowany powyżej i zdecyduje się na rozwiązanie praktyczne, dające zarazem szanse na szybkie – jak się wydaje – zakończenie postępowania.
Wydanie listu żelaznego ma na celu umożliwienie przeprowadzenia i zakończenie postępowania. Czyli w swojej istocie służy skuteczności wymiaru sprawiedliwości