Mimo zapewnień rządu, że podwyżek nie będzie, eksperci są przekonani, że już w przyszłym roku rachunki za nią będą wyższe.
Nowa ustawa – Prawo wodne została w końcu uchwalona przez parlament. Teraz czeka tylko na podpis prezydenta. Wejdzie w życie 1 stycznia 2018 r. Jedni straszą, że to początek horrendalnych cen za wodę. Drudzy uspokajają, że tak się nie stanie. Jaka jest prawda?
Kto leje wodę
Wzrostu kosztów muszą się spodziewać ci, którzy dotychczas za wodę płacili jedynie symbolicznie albo wcale. Nowa ustawa wprowadziła bowiem zasadę „korzystający płaci”. Zatem każdy użytkownik wód będzie musiał płacić za korzystanie z tych zasobów. O kogo chodzi? Do interesu dopłacą rolnicy, elektrownie, hodowcy ryb, producenci napojów, branża turystyczna, która korzysta z akwenów itd. Aby uspokoić nastroje społeczne, jeszcze na ostatniej prostej parlament zmieniał przepisy i obniżał pierwotnie proponowane opłaty (patrz infografika).
Nowe opłaty za wodę / Dziennik Gazeta Prawna
Jak więc nowa ustawa odbije się na kieszeni przeciętnego Kowalskiego? Rząd z premier Beatą Szydło na czele zapewnia, że na razie możemy spać spokojnie. Deklaruje, że wzrostu cen nie będzie. Podkreśla, że ustawa wskazuje maksymalne stawki opłat za wodę. Tymczasem te, które będą obowiązywały faktycznie, zostaną określone w rozporządzeniu Rady Ministrów i będą niższe. – Nie są przewidziane skokowe podwyżki opłat za pobór wody dla mieszkańców. Pozostaną one na niezmienionym poziomie do 2020 r. Jeżeli zajdzie taka konieczność, to będą wzrastały stopniowo, po wykonaniu analiz społeczno-ekonomicznych. Dostawca wody nie musi sprzedawać jej po maksymalnych stawkach przewidzianych w rozporządzeniu. Nowe prawo wprowadza jedynie opłatę stałą w celu racjonalnego wykorzystania zasobów wodnych – zapewnia Mariusz Gajda, wiceminister środowiska. Jednak ministerstwo zdaje sobie sprawę, że przedsiębiorstwa wodociągowe mogą chcieć wykorzystać ustawę i pod pretekstem wprowadzania nowych przepisów będą przemycać podwyżki. Rząd nie zamierza jednak do tego dopuścić.
– Właśnie aby zapobiec takim sytuacjom, powołamy krajowego regulatora cen wody, którego rolą będzie nadzór nad wysokością opłat, tak aby była ona racjonalna i uzasadniona ekonomicznie kosztami poboru wód i zrzutu ścieków – mówi Mariusz Gajda.
Rząd już pracuje nad projektem nowelizacji ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków (t.j. Dz.U. z 2017 r. poz. 328), która odbierze samorządom prawo do zatwierdzania opłat za kranówkę i odbiór nieczystości. Zajmie się tym nowy podmiot Państwowe Gospodarstwo „Wody Polskie”.
Bubel prawny
Eksperci jednak podają w wątpliwość deklaracje rządu. Zwracają uwagę m.in. na przepis, który miał zagwarantować brak podwyżek. Chodzi o art. 558 nowego prawa wodnego. Wprost wskazują, że to bubel prawny. Przepis ten w przyjętym przez parlament brzmieniu stanowi, że „wprowadzenie opłat za usługi wodne nie może stanowić podstawy do zmiany taryf za pobór wód i oprowadzanie ścieków, o których mowa w przepisach ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków, określonych na rok 2018 oraz na rok 2019”.
– Przepis jest sformułowany wadliwie. Taryfy co do zasady są ustalane na jeden rok i w tym czasie niezmienne. Ustawa zaopatrzeniowa przewiduje możliwość zmiany taryf w trakcie roku tylko w razie zmiany stawki VAT. Nigdy zatem nie było możliwości zmiany obowiązujących taryf w związku ze wzrostem innych kosztów – wyjaśnia mecenas Łukasz Ciszewski z Kancelarii Radców Prawnych Zygmunt Jerzmanowski i Wspólnicy.
Tłumaczy, że prawdopodobnie ustawodawcy chodziło nie o zmianę taryf w trakcie ich obowiązywania, lecz podwyżki cen w nowo stanowionych taryfach (wbrew literalnemu brzmieniu przepisu art. 558).
– Wprowadzenie jednak takiej zasady powoduje sprzeczność nowego prawa wodnego z ustawą zaopatrzeniową, która nakazuje przecież w kalkulacji taryfowej uwzględnić wszelkie realne koszty – mówi Ciszewski. Tymczasem, o ile zgodnie z deklaracją rządu opłata zmienna za pobór wód i odprowadzanie ścieków zaproponowana dla gospodarstw domowych na lata 2018–2019 rzeczywiście jest taka sama jak obecnie, o tyle nowe prawo wodne wprowadza nieznaną dotąd opłatę stałą za te usługi, którą trzeba będzie uwzględnić, kalkulując taryfy. Ponadto samo Ministerstwo Środowiska zapowiedziało, że zamrożenie opłat zmiennych na lata 2018–2019 dotyczy tylko gospodarstw domowych, a taryfy dotyczą też innych odbiorców. W efekcie już w 2018 r. pojawią się konsekwencje finansowe nowego prawa wodnego.
– W żadnym wypadku nie są uzasadnione pojawiające się komentarze, że w latach 2018–2019 nie będzie żadnych podwyżek cen wody i ścieków. Przecież oprócz opłat za usługi wodne przedsiębiorstwa wodno-kanalizacyjne ponoszą wiele innych kosztów, które wzrastają i determinują takie podwyżki – wyjaśnia Łukasz Ciszewski. Choćby podwyższone koszty energii elektrycznej, które będą następstwem wprowadzenia opłat za usługi wodne, czyli wodę pobieraną przez elektrownie.
Etap legislacyjny
Ustawa czeka na podpis prezydenta