Dziś posłowie PO mają wnieść do laski marszałkowskiej projekt nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Ma on ułatwić walkę z groźnymi dla zdrowia substancjami psychoaktywnymi, a bazuje na propozycji przedstawionej przez prawników z łódzkiego magistratu.
Mimo że urzędnicy wykazują się dużą kreatywnością w walce z dopalaczami, to ich starania nie doprowadziły na razie do całkowitego wyeliminowania problemu. Handlarze zmienili bowiem taktykę i przenieśli się do sieci dilerskiej, co oznacza, że dopalacze są obecnie rozprowadzane jak narkotyki. Dlatego prawnicy z łódzkiego urzędu miasta stworzyli kilka miesięcy temu projekt nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, na bazie którego powstała inicjatywa posłów PO.
Z dokumentu, do którego dotarliśmy, wynika, że zaproponowana zostanie nowa, zapisana jeszcze w pierwotnym projekcie, dość ogólna definicja dopalacza, w której posłużono się formułą środka zastępczego i nowej substancji psychoaktywnej, które funkcjonują już na gruncie ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, rozbudowując ją o stwierdzenie, że są to środki mogące powodować zagrożenie dla życia lub zdrowia. Właśnie to od początku budzi największe kontrowersje i zdaniem prawników może okazać się źródłem potencjalnych kłopotów. – Zarówno projekt posłów PO, jak i wcześniejsza propozycja przygotowana przez łódzkich prawników zawierają jedną zasadniczą wadę. Penalizacja dopalaczy następowałaby wyłącznie w sytuacji, gdy substancje te mogłyby stanowić zagrożenie dla życia lub zdrowia ludzkiego – uważa adw. Kamil Kaliciński.
W jego ocenie łatwo można sobie wyobrazić sytuację, że na rynku pojawia się całkowicie nowa substancja, której działania nie sposób na daną chwilę określić, przynajmniej jednoznacznie. A w takim przypadku organy są zobligowane do tego, by niedające się usunąć wątpliwości rozstrzygać na korzyść sprawcy.
Zmieniona ma zostać także regulacja dotycząca kar, jednak odmiennie niż sugerowali to łódzcy prawnicy. Pierwotny projekt zakładał bowiem zastąpienie sankcji administracyjnych karnymi. Posłowie PO chcą natomiast, aby funkcjonowały one równolegle. – W mojej ocenie ustawodawca powinien unikać wprowadzania regulacji pozwalających na podwójne karanie za ten sam czyn. Takie unormowanie może bowiem naruszać zasadę ne bis in idem (zasada powagi rzeczy osądzonej – przyp. red.) oraz zasadę proporcjonalnej reakcji państwa na naruszenie prawa. Dla osiągnięcia zakładanego w znowelizowanej ustawie celu wystarczyłyby tylko sankcje karne – ocenia mec. Kaliciński. Podobnego zdania jest dr Mikołaj Małecki z Katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego. – Spójniejsze systemowo byłoby, gdyby z obowiązującego art. 52a ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, który przewiduje sankcję administracyjną, zostały wyeliminowane te czyny, które w myśl nowych regulacji zostały objęte sankcjami karnymi – ocenia.
Posłowie Platformy chcą także rozszerzyć katalog przestępstw, w przypadku których karalne będzie już ich przygotowanie. Chodzi o czyny określone w art. 55a i 56a projektu, tj. przestępstwo przywozu, wywozu, przewozu oraz wprowadzanie do obrotu środków zastępczych lub nowych substancji psychoaktywnych mogących stanowić zagrożenie dla życia lub zdrowia. Ale to nie wszystko. Proponują również, aby właściciel lokalu rozrywkowego, w sytuacji gdy miał wiarygodne informacje, że na jego obszarze ktoś wprowadza do obrotu środek zastępczy lub nową substancję psychoaktywną mogącą stanowić zagrożenie dla życia lub zdrowia, ponosił odpowiedzialność karną za niepoinformowanie organów ścigania o tym fakcie.
Posłowie partii rządzącej nie mówią inicjatywie nie. – Jeżeli projekt zostanie złożony, to na pewno się mu przyjrzymy – mówi Tomasz Latos, poseł PiS, zastępca przewodniczącego sejmowej komisji zdrowia.