Resort sprawiedliwości w obszarze dotyczącym dzieci najpierw chce uporządkować kwestie dot. spraw uprowadzeń; drugi etap to będą sprawy opiekuńcze, a trzeci alimentacyjne - poinformował w środę wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik.

Wójcik wziął udział w posiedzeniu sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą, która zajęła się sprawą "odbierania dzieci polskim rodzicom poza granicami RP, ze szczególnym uwzględnieniem sytuacji na obszarze Republiki Federalnej Niemiec".

Wójcik powiedział, że resort sprawiedliwości zdecydował, że zajmie się kwestiami dotyczącymi spraw dzieci w kilku etapach. "Pierwszy etap, który staraliśmy się zrealizować, to były sprawy uprowadzeniowe, czyli te sprawy, które są realizowane w trybie konwencji haskiej. Drugi etap to sprawy opiekuńcze, trzeci etap - alimentacyjne" - mówił wiceminister.

Podkreślił, że resort przede wszystkim chce uporządkować sytuację w kraju, jeżeli chodzi o sprawy prowadzone w trybie konwencji haskiej (która reguluje kwestię porwań rodzicielskich w przypadku uprowadzenia lub zatrzymania dziecka w innym państwie).

Jak dodał, została przygotowana reforma w tym zakresie, już złożona w Komitecie Stałym Rady Ministrów. Konwencja haska reguluje kwestię porwań rodzicielskich w przypadku uprowadzenia lub zatrzymania dziecka w innym państwie.

Według Wójcika ma ona realizować cztery podstawowe elementy. Punktem pierwszym ma być specjalizacja sądów i sędziów. "Coś czego w Polsce nie było do tej pory" - zaznaczył.

"W Polsce praktycznie trzysta kilkadziesiąt sądów może się zajmować sprawami uprowadzeniowymi, realizowanymi w trybie konwencji haskiej" - mówił Wójcik. Oznacza to, że rozstrzygnięcia mogą wydać tysiące sędziów na poziomie sądów rejonowych, często niemających w tym obszarze rozbudowanej wiedzy. W efekcie często decydowano się na rozstrzygnięcie budzące "niezwykle wątpliwości" - dodał wiceminister.

Dlatego MS chce, by sprawami zajmowało się 11 sądów okręgowych, a instancją odwoławczą będzie wydział w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie. "To oznacza, że sędziów, którzy zajmują się takimi sprawami będzie w Polsce góra 30-40" - powiedział Wójcik.

Po drugie, resort chce, by przy wszystkich takich sprawach brali udział prokuratorzy. "Zostały wydane wytyczne przez prokuratora krajowego i według mojej wiedzy do wszystkich tych spraw przystępują prokuratorzy jako rzecznicy praworządności" - podkreślił.

Trzeci obszar dotyczy zakazu wydawania dzieci do czasu uprawomocnienia się wyroku. "Dopiero po prawomocnym orzeczeniu dziecko będzie mogło opuścić granice naszego kraju" - wyjaśnił.

Czwarta sprawa, poinformował Wójcik, dotyczy nadzwyczajnego środka, który będzie przysługiwał ministrowi sprawiedliwości, prokuratorowi generalnemu". Obecnie, zauważył, minister nie ma narzędzia, żeby interweniować, środka nadzwyczajnego. "Będzie taki środek, to będzie skarga kasacyjna" - zapowiedział.

Ponadto resort chce wprowadzenia przymusu adwokackiego. "Rodzice często w bardzo skomplikowanych sprawach nie potrafią się bronić. Jeżeli kogoś nie będzie stać na adwokata, dostanie go z urzędu" - zadeklarował wiceminister.

Kolejny obszar dotyczy spraw opiekuńczych. W tym kontekście Wójcik odniósł się do problemu umieszczania przez Jugendamt, niemiecki urząd ds. młodzieży, dzieci mieszkających w Niemczech Polaków w rodzinach zastępczych.

"Placówki konsularne to będzie ten pierwszy moment, gdzie rzeczywiście będzie można sygnalizować: jest potrzeba rodziny zastępczej. Zobaczymy jak to będzie funkcjonowało" - powiedział wiceminister sprawiedliwości. Zapowiedział też, że złoży wizytę w Brukseli albo w Strasburgu, by porozmawiać z polskimi europarlamentarzystami.

Wójcik poinformował, że w marcu był w Berlinie, gdzie rozmawiał na ten temat. Strona polska przedstawiła dwa podstawowe problemy - sprawę rodzin zastępczych. Jak dodał, chodzi o Konwencję Praw Dziecka i jej art 8, który mówi o prawie zachowania tożsamości przez dziecko, więzi kulturowej, językowej. Według Wójcika ten artykuł nie jest w przekonaniu MS często przestrzegany, nie tylko w relacjach z Niemcami, chociaż są stroną tej konwencji.

"Jeżeli jest taka sytuacja i prowadzone jest postępowanie opiekuńcze, to jeżeli mamy znaleźć rodzinę zastępcza, chodzi o to, żeby to była rodzina, gdzie się mówi w języku polskim. I to oczekiwanie wyraziliśmy w czasie tego spotkania (w Berlinie). Dalej będziemy chcieli tworzyć listy rodzin zastępczych, bardzo nam na tym zależy" - mówił Wójcik.

Podkreślił, że odbieranie dzieci to nie zawsze jest sytuacja czarno-biała, dzieci są odbierane też obywatelom Niemiec. "Problem Jugendamtów to jest problem głównie tego, że są to instytucje samorządowe. Polityka Jugendamtu to jest polityka zamykająca się czasami do środowiska lokalnego" - powiedział Wójcik.

Prezes Polskiego Stowarzyszenia Rodzice Przeciw Dyskryminacji Dzieci w Niemczech Wojciech Pomorski i wiceprezes Związku Polaków w Niemczech Anna Wawrzyszko opowiadali podczas posiedzenia komisji o przypadkach odbierania dzieci w Niemczech i praktyce działania Jugendamtów.

W czwartek matki zrzeszone w Polskim Stowarzyszeniu Rodziców Przeciw Dyskryminacji Dzieci w Niemczech zaapelowały do polskiego rządu o pomoc w odzyskaniu dzieci odebranych przez Jugendamt. W spotkaniu wzięły udział cztery polskie matki z różnych rejonów Niemiec, którym Jugendamt zabrał łącznie dziewięcioro dzieci.

Jugendamty powstały w latach 20. XX wieku jako instytucja opiekująca się trudną młodzieżą, zdeprawowaną w wyniku wojny. Po dojściu do władzy w 1933 roku naziści włączyli sieć tych placówek do swojego systemu wychowawczego. Obecnie działalność urzędów do spraw młodzieży znajduje się w gestii niemieckich krajów związkowych (landów).

Komisja petycji Parlamentu Europejskiego przyjęła kilka lat temu krytyczny raport w sprawie Jugendamtów. Komisja badała skargi rodziców z różnych państw UE, którzy zarzucali Jugendamtom utrudnianie lub wręcz uniemożliwianie im kontaktu z dzieckiem w przypadkach, gdy sąd orzekł dostęp rodzicielski pod nadzorem.

W Polsce głośne były sprawy rozwiedzionych Polaków mieszkających w Niemczech, którzy skarżyli się, że niemieckie instytucje uniemożliwiały im posługiwanie się językiem polskim w czasie nadzorowanych spotkań z dziećmi. Podobne problemy zgłaszali też rodzice z Francji i Włoch.

W przypadkach zaniedbania dzieci przez opiekunów lub znęcania się nad nimi, nierzadko Jugendamty krytykowane są za opieszałość i brak zdecydowania; z drugiej strony zarzuca się im ingerowanie w życie rodzin i naruszanie prywatności.