Prawo farmaceutyczne (t.j. Dz.U. z 2016 r. poz. 2142 ze zm.) penalizuje podejmowanie działalności gospodarczej w zakresie obrotu produktami leczniczymi bez wymaganego zezwolenia. Nigdzie w ustawie nie zdefiniowano jednak pojęcia „obrotu”. Skutek? Następne postępowanie w sprawie zabronionego prawem wywozu leków deficytowych z Polski zostało przez jedną z prokuratur rejonowych umorzone.
To kolejna zaskakująca interpretacja, którą przyjęli śledczy. Postanowienie o umorzeniu dochodzenia datowane jest na 31 maja 2017 r. Czyli na ten sam dzień, w którym w DGP napisaliśmy, że śledczy nadal kryją mafię lekową.
„W realiach tej sprawy, w przypadku punktu aptecznego, z całą pewnością mamy do czynienia z obrotem detalicznym produktami leczniczymi. Ustawa – Prawo farmaceutyczne nie definiuje (...) pojęcia obrotu detalicznego. Odnosząc się do tego pojęcia, wskazuje jedynie, że obrót tego rodzaju może być prowadzony w aptekach ogólnodostępnych oraz punktach aptecznych” – czytamy w decyzji śledczych.
Innymi słowy, nie można nikogo ukarać za robienie czegoś, czego ustawodawca nie zdefiniował w akcie prawnym. Niemożliwe w ocenie prokuratorów jest posiłkowanie się w tym przypadku definicją językową słowa „obrót”, rozumianego jako transakcje kupna, sprzedaży lub wymiany towarów.
Jedyna odpowiedzialność, jaka grozi za prowadzenie nielegalnego wywozu leków, to ta administracyjna na podstawie art. 127 ustawy. Przepis ten bowiem nie posiłkuje się pojęciem obrotu, zabrania jedynie wykonywania działalności w zakresie prowadzenia hurtowni farmaceutycznej, apteki ogólnodostępnej lub punktu aptecznego bez wymaganego zezwolenia.
Wielu śledczych umarza jednak postępowania nie z powodu niemożności posiłkowania się słownikiem przy tworzeniu aktów oskarżenia, lecz właśnie z powodu jego zbyt wnikliwej analizy.
Przypomnijmy: 31 maja poinformowaliśmy, że w nasze ręce trafiło kilka postanowień o umorzeniu wielu postępowań. Prokuratorzy przyznawali w ich uzasadnieniach, że leki były nielegalnie wywożone poza granice. Ale i tak uznawali, że nie ma podstaw do ukarania przestępców. Powód? W świetle art. 125 ustawy zabronione jest podejmowanie działalności gospodarczej w zakresie obrotu lekami bez zezwolenia. A – jak czytaliśmy w ustaleniach śledczych – „zgodnie z definicją słowa »podejmować« zawartą w Słowniku języka polskiego oznacza ono »rozpoczynanie danej czynności po raz pierwszy«”. Innymi słowy, przestępcą jest ten, kto dopiero zaczyna wywóz. Jeśli ktoś uczynił już z niego intratny biznes, naraża się co najwyżej na karę administracyjną stanowiącą namiastkę tego, co zarabia. Postępowanie karne mu jednak nie grozi.
– Przypomina mi to połączenie sytuacji z „Układu zamkniętego” i „Psów”. Nasi inspektorzy są zastraszani przez bandytów. Natomiast ci, którzy to robią i wywożą leki, są bezkarni. To po prostu nienormalne – komentował sprawę rzecznik głównego inspektora farmaceutycznego Paweł Trzciński.
Zaledwie kilka dni po tekście DGP prokurator krajowy wysłał pismo do wszystkich prokuratorów regionalnych. Zalecił w nim, by śledczy nie umarzali pochopnie postępowań związanych z nielegalnym wywozem leków. I jeśli nie są w stanie dostrzec czynu zabronionego w przepisach prawa farmaceutycznego, to powinni sięgnąć po ogólniejsze przepisy kodeksu karnego, m.in. te mówiące o tworzeniu struktur przestępczych lub o sprowadzaniu niebezpieczeństwa na ludzkie życie (co wiąże się z tym, że wywożenie najpotrzebniejszych medykamentów zagraża zdrowiu Polaków).
Interwencję w sprawie działań śledczych obiecują także posłowie PiS. Tomasz Latos, wiceprzewodniczący sejmowej komisji zdrowia, uważa, że podejście prokuratorów to skandal, który musi zostać jak najszybciej wyjaśniony.